- Rorie, jesteś gotowa?
Słyszę głos mojego brata, gdy przeczesuję kosmyk moich brązowych włosów. Szybciej zaczynam ruszać szczotką i odkrzykuję "chwileczkę!". - Szybciej, Rorie. Jest już piąta! Samolot ląduje za pół godziny, a jestem pewien, że o tej porze utkniemy na I-405 - słyszę, jak Jace narzeka i staram się nie denerwować. Nienawidzę, gdy ludzie mnie poganiają, bo się stresuję i wszystko zajmuje mi wtedy więcej czasu. Odkładam drewnianą szczotką i zaczesuję luźne loki za ucho. Uśmiecham się do swojego odbicia w lustrze, zadowolona ze swojego wyglądu. W głębi duszy wiem, że wyglądam tak dzięki stałemu, niezmiennemu uśmiechowi na twarzy i błyszczącym radością oczom, co zawdzięczam Kingowi. Chichoczę na wspomnienie naszych rozmów przez ostatnie kilka dni, które były w stylu wymiany zdjęć na Snapchacie. Po tych pierwszych zdjęciach, jakie sobie wysłaliśmy - i tym seksownym od niego - zaczęliśmy grać w "20 ulubionych strojów" gdzie na zmianę wysyłaliśmy sobie zdjęcia naszych ulubionych strojów: ubranie na co dzień, piżamę, strój plażowy... no wiecie o co chodzi. Więc teraz mam 22 nowe zdjęcia Kinga. - Aurora! Mam się przejść tam na górę po ciebie?! - Jace krzyczy z dołu i tym razem przewracam oczami. Biorę telefon z nocnego stolika i wpycham go do przedniej kieszeni dżinsów, następnie wsuwam portfel do tylnej i w końcu schodzę na dół. Jace czeka na mnie przy drzwiach z moją kurtką w jednej ręce, kluczykami do samochodu w drugiej i z wyrazem dezaprobaty na twarzy. - W końcu - ogłasza sarkastycznie, kiedy wyrywam klucze i kurtkę z jego rąk i mijam go udając się do wyjścia. Słyszę jego chichot, kiedy zmierza za mną do samochodu i wiem, że zdaje sobie sprawę, dlaczego jestem taka wkurzona. Starając się nie trzaskać drzwiami, wsiadam do samochodu i uruchamiam silnik, wycofując z naszego podjazdu i ruszając w dół ulicy. Jadąc skupiam się przede wszystkim na utrzymaniu wzroku na drodze przed sobą, odzyskaniu miarowego oddechu i tętna i staram się nie reagować na rozbawione spojrzenie mojego brata. Po chwili dostrzegam kątem oka jak jace wyciąga płytę CD z kieszeni kurtki i marszczę brwi. - Co to jest? Jace chichocze i potrząsa głową, nie dając mi odpowiedzi. Po prostu włącza odtwarzacz i wsuwa płytę. Po kilku sekundach w samochodzie rozbrzmiewa spokojna piosenka. Nie znam tego utworu, ale muzyka natychmiast poprawia mój nastrój. Zaczynam kiwać głową do rytmu, ale natychmiast przerywam, gdy wykonawca zaczyna śpiewać. - To ty?! - Pytam, mój głos osiąga boleśnie wysokie tony, a sama zerkam pospiesznie na brata wielkimi oczami. Kiwa głową, znów się śmiejąc, ale jestem pewna, że widziałam, jak zarumieniły mu się policzki. Uśmiecham się do niego i słucham bardziej uważnie reszty utworu. To ten, który ostatnio napisał, o związkach na odległość. Brzmi tak dobrze, że mam ochotę płakać łzami wzruszenia i dumy, ale może trochę przesadzam. Nie, nie przesadzam. On jest niesamowity. Po drugiej zwrotce, refren zaczyna się ponownie i teraz jestem w stanie zaśpiewać kilka linijek. Jace uśmiecha się nieśmiało, gdy to robię, ale śpiewa wraz ze mną, znając każde słowo. No chyba, skoro to napisał, mądralo. Gdy piosenka się kończy, proszę go, aby włączył ją raz jeszcze i wychodzi, że słuchamy tej piosenki przez całą podróż na Sea-Tac. Okazało się, że korki były tylko przy końcu autostrady i mieliśmy jedynie osiem minut spóźnienia, a nasza ciocia właśnie przybyła do poczekalni. Jace i ja ruszamy, jak tylko Chloe pojawia się w naszym polu widzenia i tulimy ją tak mocno, jak tylko możliwe. - Och, moje dwa najbardziej ulubione nastolatki - mówi ciotka Chloe, odsuwając się i całując nas oboje w policzki. Uśmiecha się do nas, gdy chwytamy jej bagaż i zaczyna opowiadać nam o jakimś płaczącym i śmierdzącym dziecku, które siedziało obok niej w samolocie. Boże, tak bardzo brakowało mi tej kobiety. Jest jak matka, o której zawsze marzysz, która potrafi być twoim przyjacielem. Możemy mówić tyle bzdur przy niej, a ona śmieje się z nami. - Więc powiedzcie mi, jak sobie sami radzicie? - Pyta nas, kiedy jesteśmy już w samochodzie. Jace postanowił, że będzie prowadził, więc ciocia siedzi obok niego, a ja na tylnym siedzeniu. - Jace nagrał piosenkę. Powinnaś jej posłuchać - odpowiadam, uprzedzając Jace'a, przez co jęczy z zakłopotania. Chichoczę, posyła mi spojrzenie przed uruchomieniem silnika. - Rorie ma chłopaka - mówi, uśmiechając się do mnie z ukosa, kiedy głośno wciągam powietrze. Co do cholery? - Nie mam żadnego chłopaka! On unosi brew, jakby mówiąc "poważnie?", po czym śmieje się, a ciotka pyta mnie o to z tym swoim uśmieszkiem na twarzy. - Kiedy zamierzałaś mi o tym powiedzieć? Jęczę, gdy czuję, że policzki mnie zdradzają i przewracam oczami zirytowana. - On nie jest moim chłopakiem - mówię, a potem dodaję pod nosem. - Nie, żebym miała coś przeciwko. Po spojrzeniach, jakie właśnie mi posłali, domyślam się, że to słyszeli.Kurwa. - Cóż, nie widziałem cię jeszcze z telefonem, więc coś musi być nie tak - komentuje Jace i śmieje się złośliwie, gdy widzi moje złowrogie spojrzenie w lusterku wstecznym. - On pracuje, okej? Zarabia własne pieniądze, zamiast być leniwym gnojkiem cały dzień, jak niektórzy ludzie, których znam - walczę z uśmiechem, gdy ciotka Chloe śmieje się z mojej odpowiedzi. - Jak się nazywa ten chłopak? - Pyta ciocia i nagle moje gardło robi się suche. Mam jej powiedzieć? To znaczy, to nie tak, że poznaliby kto to jest po pseudonimie... - Jay - mówię w końcu, wzruszając ramionami, gdy oboje zapytali, od czego to skrót. - Chce, żebym zgadła, ale mam tylko jedną szansę, więc jeszcze nie próbowałam. - Dziwak - mówi Jace i mam ochotę trzepnąć go w głowę, ale nie robię tego, bo on prowadzi samochód. Mówię mu, by się zamknąć i wsadził to sobie w pewne miejsce. Ciotka Chloe śmieje się i przybija mi piątkę za "bronienie mojego chłopca, jak to ujęła. Mój chłopiec... W końcu ciotka zauważa, że temat się wyczerpał i pyta mnie o moje plany na jutrzejsze urodziny, przypominając mi, że jutro kończę dwadzieścia lat. Jezu, jestem stara. Mówię jej, że będzie tylko mała posiadówka dla naszej trójki, Mack i Damiena i przyjaciół Jace'a, Kylie i Garretta. I będzie tort, rzecz jasna. A chłopaki przygotują kiełbaski, bekon i kurczaka z grilla. Ale poza tym będzie całkiem normalnie. Kiedy kończę przedstawiać jej listę moich planów na jutro, jesteśmy niecałe pięć minut drogi od naszego domu, więc postanawiam znów włączyć piosenkę Jace'a, oczywiście najpierw prosząc go pozwolenie. Wydaje się niechętny na początku, ale kiedy zdaje sobie sprawę, że cioci podoba się piosenka tak samo, jak mi, rozluźnia się i uśmiecha radośnie. Jace wjeżdża do garażu w chwili, gdy piosenka się kończy. Wyłącza silnik i wszyscy wysiadamy, idąc do bagażnika po torby. Podaję kluczę do domu cioci Chloe, by mogła otworzyć drzwi, a sami zabieramy jej walizki. Otwiera drzwi i wpuszcza nas do środka. Zaczyna rozglądać się po salonie, a my zabieramy jej rzeczy do starej sypialni rodziców. Dekoracje, które postawiła ciocia, kiedy jeszcze z nami mieszkała wciąż były na swoich miejscach, wiec powinna czuć się komfortowo. Kiedy wracamy z powrotem na dół, jesteśmy zaskoczeni brawami. Zarówno ja, jak i Jace mierzymy ciotkę zdziwionym spojrzeniem, na co ona wybucha śmiechem i wyjaśnia. - Dom. Jest naprawdę czysty. Zbyt czysty, jak na dom zamieszkały przez dwójkę nastolatków takich, jak wy. Posprzątaliście przed moim przyjazdem? Jace chichocze, kiedy ciotka kładzie ręce na biodrach i besztający, jednak udawany sposób. - Właściwie, to głównie jesteśmy w swoich pokojach, więc nie było zbyt dużo do sprzątania - mówi Jace, a ja zgodnie kiwam głową. Ciocia mruży oczy, ale uśmiecha się, wiec wiemy, że tylko sobie z nami pogrywa. Jest tak cudowna. Kiedy proponuje, że ugotuje nam obiad i Jace postanawia jej pomóc, ja udaję się do swojego pokoju i oboje śmieją się ze mną, mówiąc, że pewnie zamierzam rozmawiać ze swoim chłopcem. Cóż, powiedzmy, że ich nie poprawiłam. Jak tylko jestem w swojej strefie bezpieczeństwa, siadam na łóżku i wyciągam telefon, szybko sprawdzając, czy mam nowe wiadomości i ewentualnie znajduję jedną. To wiadomość od Mack i jest prośbą o potwierdzenie jutra i przekazanie pozdrowień dla cioci Chloe. Odpisuję podwójnym "ok" i blokuję telefon. Po chwili jednak, odblokowuję go, postanawiając zerknąć na blog Kinga. Teraz, kiedy o tym myślę, dawno nie przeglądałam jego postów. Moje krew wrze, jak tylko widzę najnowszy, a blog jeszcze nie załadował się w pełni. Post jest gifem pary siedzącej na łóżku, oboje z rozłożonymi nogami i oboje masturbujący się. Spoglądają na siebie, ich usta są rozchylone i niemal mogę sobie wyobrazić, jakie dźwięki wydają z siebie. Ale to co naprawdę rozpala mnie od środka, to podpis, jaki umieścił pod obrazkiem.
Pewna dziewczyna kiedyś mi powiedziała, że uwielbia patrzeć, jak dochodzę. Ja tak to sobie wyobrażam. Też chciałbym cię zobaczyć. Zróbmy to razem.
Ja to powiedziałam! Ja jestem tą dziewczyną! On mówi o mnie na swoim blogu! Cholera! Przewijam w dół, chcąc się dowiedzieć, czy pisał jeszcze coś o mnie, o nas i niczego nie znajdując, czuję dziwne ukłucie rozczarowania. To jest zanim zauważam pewną notkę. O cholera.
Drogie seksowne obserwujące,Kilka tygodni temu, jedna z moich ślicznych obserwujących zaczęła do mnie pisać i, o dziwo, naprawdę między nami zaiskrzyło. W tej chwili nie potrafię nawet wyjaśnić, jak bardzo ważna stała się dla mnie. Ona wie o moim blogu, rzecz jasna i mówi, że nie ma nic przeciwko, bym dalej rozmawiał z Wami w prywatnych wiadomościach, drogie panie, ale dla mnie to po prostu nie jest w porządku. Więc przykro mi Was poinformować, że od tej pory będę tylko odpowiadał na wiadomości anonimowe. Koniec z wiadomościami prywatnymi. Mam nadzieję, że nie przestaniecie mnie obserwować i nadal będziecie wysyłać mi swoje sprośne pytania, dobrze?- akingwithouthisqueen
O mój Boże. O mój Boże. On... Nie, nie zrobił tego... Ale jednak zrobił. Cholera. Moje palce nie mogą ruszać się wystarczająco szybko, ale w mgnieniu oka patrzę na ostatniego esemesa od niego, opowiadającego mi o jego ciężkim popołudniu i życzącego mi miłego dnia. Ignoruję to i zaczynam pisać.
Do: King Jay (19:02)
Własnie widziałam Twój post na Tumblrze. O mnie. Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś? Cholernie mnie zaskoczyłeś. W tej chwili jestem zdezorientowana, bo ten post mnie uszczęśliwił, gdy go czytałam. I to jest trochę straszne. Dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego przestałeś pisać prywatne wiadomości ze swoimi fankami ze względu na mnie?
Nie spodziewam się szybkiej odpowiedzi, więc odkładam telefon na łóżko i udaję się do łazienki czując potrzebę fizjologiczną. Załatwiam swoją potrzebę, a gdy już tam jestem, decyduję się wziąć szybki prysznic i przebrać się w wygodną piżamę i kapcie-małpki. Pod strumieniem wody, moje myśli dryfują do tej jednej sprawy zaprzątającej cały mój umysł. Może nie powinnam była mówić tego wszystkiego... Wydaję z siebie cichy, stłumiony krzyk i pochylam się do przodu opierając czoło o zimne kafelki, jakby to miało jakoś pomóc. Nic to nie daje, więc rezygnuję i wychodzę spod prysznica. Owijam ręcznik wokół swojego ciała i wracam na palcach do swojej sypialni, aby wziąć piżamę spod poduszki. Ale jak już schylam się, by ją podnieść, dioda telefonu mruga, a moje serce zatrzymuje się na chwilę. Odpisał mi. O Boże.
Od: King Jay (19:21)
Wybacz, że Cię nie uprzedziłem, Ro. Chciałem to zrobić, przysięgam. Po prostu zapomniałem, że już śpisz, kiedy postanowiłem to napisać. Mam przeprosić za tą notkę mimo, że Cię uszczęśliwiła? Bardzo podoba mi się fakt, że sprawiłem Ci radość. Chcę uszczęśliwiać Cię dużo częściej, kochanie. I to zabrzmi naprawdę dziwnie, ale prawda jest taka... przestałem z nimi rozmawiać, bo czułem, że Cię zdradzam. Czułem się winny, myśląc o rozmowie z nimi, bo Ciebie poznałem w ten sam sposób i to byłoby tak, jakbym starał się znaleźć drugą Ciebie. A nie chcę tego. Chcę Ciebie. Tylko Ciebie.
__________________________
Czyż King nie jest najsłodszy na świecie? Zdecydowanie jest. Czy ja jestem trzeźwa? Zdecydowanie nie do końca. Miłej lektury.
PS. Zaraz dodam następny, bo mam przetłumaczone:)
Buziaki.
CZYTASZ
Not Safe For Work
ФанфикCześć wszystkim! Jestem tłumaczką Not Safe For Work autorstwa JBomber. Mam nadzieję, że sprostam wyzwaniu i nie będziecie mieli ze mną żadnych problemów. x W opowiadaniu pojawiają się treści nieodpowiednie dla osób poniżej 18-stego roku życia, dlate...