11

2.9K 193 3
                                    

- Więc nie wiesz o co poszło i z kim się pobił?

- Jake! Mówię Ci, ze nic mi nie mówił. Trochę się boję, że to przeze mnie.

- Niby czemu przez Ciebie El?

- Znasz przecież historię z Bianką, a ona ma młodszą siostrę Elizę, więc wiesz plotki mogły się roznieść bardzo szybko.

- Jezu Ellie! Przestań o tym mówić, bo jest okej, a poza tym Bianką się nie przejmuj, bo to zwykła dziwka.

- Co ? Jake nie poznaję Cię.

- Doszedłem do wniosku, że jest pustą lalką, na jeden raz do łóżka. - uśmiechnął się pod nosem.

- Nie mów, że z nią to robiłeś? - skrzywiłam się.

- No tak jakby. - wyglądał na nieco zakłopotanego.

- Fuj, Jake masz siedemnaście lat i jesteś obrzydliwy.

- El, ja mam osiemnaście lat od pięciu miesięcy, nie moja wina, że przyszłaś na świat 4 października.

- Ugh. Powiedz mi dlaczego się z tobą zaczęłam przyjaźnić?

- Bo jestem zabójczo przystojny, super tańczę i lecisz na mnie. - uśmiechnął się.

- I do tego skromny. Przykro kotku ale nie lecę na Ciebie. - uśmiechnęłam się słodko.

- Przyjmują tą wiadomość z wielkim bólem i myślą, że muszę się z nią pogodzić.

- Ojejku, co za smutek.- Udaję, że wycieram łezkę, wierzchem dłoni.

- Nie potrafisz okazać nawet skruchy, nie jest Ci wcale przykro!

- Jake, Jake. Nie jest mi przykro - uśmiechnęłam się i otworzyłam drzwi do szkoły.

Skierowałam się do swojej szafki i się przebrałam, po czym zaczęłam pakować. Poczułam na sobie kogoś wzrok. Zamknęłam swoją szafkę i aż podskoczyłam, za moimi drzwiczkami stał Dominic.

- Jezus, Maria- powiedziałam cicho.

- Wystarczy tylko Dominic. Przepraszam, że Cię wystraszyłem.

- Nic się nie stało- uśmiechnęłam się.

- Tak sobie myślałem, czy nie chciałabyś dziś ze mną gdzieś wyskoczyć, może do kawiarni?

- No w sumie.. Mogę iść- uśmiechnęłam się.

- To jesteśmy umówieni, wpadnę do ciebie około 16, bądź gotowa- puścił mi oczko i poszedł.

Po chwili sama ruszyłam do klasy z matematyki. Usiadłam w ostatniej ławce pod ścianą i po chwili dosiadł się do mnie mój sąsiad ( czytaj Michael ). Nie zwrócił na mnie najmniejszej uwagi. Nie żeby coś ale wystarczyło by głupie "Hej El" na ale cóż prosić się nie będę. Lekcja minęła mi nawet okej, pomimo tego, że musiałam wstać z mojej ławki i rozwiązać zadanie, bo cóż nikt inny go nie umiał rozwiązać ( ma się ten mózg ścisłowca ).

- Dziękuje za uwagę. Panie Smith i panno Chapman zostaniecie po lekcji. - spakowałam się i podeszłam do biurka.

Gdy wszyscy wyszli nauczycielka przemówiła:

- Ellie twoje wyniki w nauce są bardzo dobre nawet celujące, a twoje Jake niezbyt dobre z ledwością masz dwa z przedmiotów ścisłych. Nie mówię o humanistyce. Pewnie zastanawiacie się o co chodzi. - pokiwaliśmy głowami.

- Chodzi o to Jake, żeby Ci pomóc od dziś siedzicie razem w pierwszej ławce razem i nie słyszę sprzeciwu, tak wszystko ustalone z panem Dashnerem- westchnęła głośno.

- Pani Grapes nie byłoby takiego powodu, naprawdę bardzo się lubimy.- uśmiechnął się i objął mnie ramieniem.

- Właśnie widzę minę Ellie. No nic dobrze wam to zrobi, a oprócz tego będziesz miał lepsze wyniki w nauce. Możecie już iść. Do widzenia.

Wyszliśmy z klasy i wszyscy się na nas popatrzyli.

- Psuję Ci reputację.- szepnęłam.

- Ellie nigdy nie zepsujesz mi reputacji.- szepnął i pocałował mnie w czoło.

***

xmisiayx

Dance with meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz