18

2.4K 165 7
                                    

Szłam do szkoły pustym chodnikiem, nawet żadne auto mnie nie minęło. Dziś nie mogłam iść z Jakey'em, bo on jechał do lekarza. Weszłam na teren szkoły i pierwsze co zauważyłam to Dominica całującego się z Bianką, na masce jakiegoś samochodu. Podeszłam do niego i pociągnęłam go za ramię, przez co oderwał się od niej.
Zamachnęłam się i uderzyłam go z pięści w twarz. Odrzuciło go trochę, ale po chwili stał na prostych nogach trzymając się za policzek.

- Daj mi to wyjaśnić. - powiedział.

- Teraz to sobie wszystko możesz w cztery litery wsadzić. Możesz się do woli pieprzyć z Bianką. A ups Ty to robiłeś jak niby byliśmy razem. - odwróciłam się na pięcie i udałam do sali biologicznej. Czułam na sobie palący wzrok innych uczniów. Wiedziałam, że teraz będą się tworzyły różne ploteczki.

Nie wiem jak mogłam być taką kretynką i nie zauważyć, że to jest jakiś głupi zakład. Mogłam się domyślić, tego dnia w kawiarni mogłam iść z powrotem do domu. Mogłam nie robić nadziei na nic więc niż przyjaźń. To było przecież wiadome, ale czemu ja nie zwróciłam na to uwagi. A już wiem, byłam zakochana. Teraz już wiem, dlaczego przez pewien okres czasu Jake ruchał każdą panienkę, dlaczego nie wierzył w miłość. Od tego momentu ja też nie wierzę w miłość.

***

Jake: Masz ochotę wpaść do mnie? <3

Ja: Pierdol się.

Jake: Co się stało?

Ja: Dobrze wiesz. Zostaw mnie w spokoju..

Jake: Nie, nie wiem.

Jake: O co chodzi?

Jake: Ellie? 

Wywróciłam oczami i wyłączyłam telefon. Położyłam się na łóżku i zaczęłam oglądać film pt. ' Stuck in love'. Chciałam zobaczyć jakiś dramat a ten idealnie mi pasował na taki humor. Po obejrzeniu go całego spojrzałam na godzinę. 17.10. Otarłam łzy i popatrzyłam przez okno. Było jeszcze jasno, uśmiechnęłam się do siebie, bo pewnie o tej godzinie siedziałabym w kawiarni i piła swoją ulubioną kawę z Dominiciem. Ale to już przeszłość, nas już nie ma. Nigdy nas nie było.

- Ej siostra nie widziałaś mojej czerwonej koszuli? - spytał Harry wchodząc do mojego pokoju.

- Puka się idioto. Nie, nie widziałam.

- Coś się stało? - usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem.

- Nie. Płaczę tak od siebie. Ugh.. Dominic był ze mną dla zakładu.

- Ten Dominic? Ale on wydawał się być taki miły i kochany.

- Najwyraźniej tylko udawał. - wzruszyłam ramionami. 

- Ellie kochanie, nie płacz. Unieś głowę do góry, popraw koronę i rusz przed siebie dalej. To nie ostatni chłopak w twoim życiu.

- Tu masz rację. Dzięki Herri, że przynajmniej Ty mnie rozumiesz. - przytuliłam go.

- Nie ma za co sis. Ja lecę mam randkę z Ollym. - uśmiechnął się pedofilsko w moją stronę.

- Ucałuj go ode mnie. - powiedziałam i usiadłam przy biurku w celu odrobienia zadań domowych.

***

*pięć dni później, piątek*

Na dworze było już ciemno i wiał lekki wiaterek. Jak na Anglię , pogoda była idealna. Na niebie pojawiały się pierwsze gwiazdy i księżyc. Nie umiałam zapomnieć o tym co się stało między mną, a Dominciem. Próbowałam się zająć różnymi sprawami, ale to chyba nie tak łatwo zapomnieć o kimś z kim było się przez prawie pół roku. Planowałam jakąś zemstę, ale jeszcze nie wiedziałam jaką.

Otarłam łzy i poszłam wyrzucić śmieci. Gdy wyrzuciłam odpady do kosza popatrzałam w niebo. Miałam ochotę opuścić to miejsce, odpocząć chwile, zapomnieć o wszystkim. Zapomnieć o złych i dobrych rzeczach. Ale wiedziałam, że na dzień dzisiejszy nie było szans, żeby tak postąpić. Musiałam skończyć szkołę, musiałam wziąść się w garść.

Z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk tłuczonego szkła. Popatrzyłam w stronę z której dobiegał i zobaczyłam ledwo trzymającego się na nogach człowieka. Po chwili poznałam jego zarys. To był Jakey. W pierwszej chwili chciałam wejść do domu i mieć go w czterech literach, ale było mi go trochę żal. Jego rodzice byliby na nim zawiedzeni. Pobiegłam w jego stronę i złapałam go za ramię w chwili gdy ten miał się przewrócić o własne nogi.

- Dziękuje. - powiedział i objął mnie ramieniem. - Ale nie musisz mi pomagać, już miałem wchodzić do domu.

- Nie Jakey. Pójdziesz do mnie.

- Ale..

- Zamknij się i chodź. Chcę po prostu iść spać, ty też tego chcesz. - mruknęłam i ruszyłam przytrzymując chłopaka w pasie w stronę domu.

Jedną ręką otworzyłam drzwi do domu, a drugą wepchnęłam go do salonu. Runął na ziemię i wydał przy tym dość głośny hałas. Zobaczyłam głowę mamy wyłaniającą się z salonu.

- Co mu się stało, kochanie? - spytała troskliwie moja rodzicielka.

- Nie mam pojęcia. - wzruszyłam ramionami.

Za pomocą mojej mamy podniosłam Jakey'a do pozycji stojącej i powoli zaciągnęłam go schodami na górę. Czasami żałowałam, że nie było tu windy. Zaprowadziłam go do naszej gościnnej sypialni i położyłam na łóżku. Musiałam oczywiście zdjąć mu buty, koszulkę i spodnie, przez co został w samych bokserach. Przykryłam go do połowy, pochyliłam się nad nim i pocałowałam go w czoło. Zgasiłam lampkę i wychodziłam, ale poczułam jak jego ręka chwyta mój nadgarstek.

- Zostań ze mną. - wyszeptał.

Popatrzałam na niego i zrobiłam to. Położyłam się obok pianego Jake'a Smith'a.

***

xmisiayx

Dance with meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz