Valery

5.4K 348 5
                                    

-Całkiem imponujący pokaz, oczywiście jak na amatorkę...-usłyszałam kpiący głos. Wstałam z klęczek i odwróciłam się w stronę drzwi. W progu stał nie więcej niż dwudziestoletni chłopak. Jego kruczoczarne, gęste włosy opadały falami na umięśnione ramiona. Duże, fioletowe oczy, orli nos i wysokie kości policzkowe nadawały mu bardzo surowy wygląd. Chłopak był sporo wyższy ode mnie i bardzo dobrze zbudowany. Miał na sobie czarne spodnie i koszulę.
-Szczerze mówiąc myślałam, że będziesz starszy.
-Nie powiedzieli ci, że nephilim w pełni panują nad procesem starzenia?
-Mówili.
-A mówili co jeszcze możesz zrobić? Bo to, co potrafisz teraz do jeszcze nic. Chociaż muszę przyznać, że umiejętność leczenia jest niespotykana. Niemniej jednak, nie potrafisz wykorzystywać swoich umiejętności.
-Jedyne co muszę potrafić to jak NIE pomagać TOBIE.
-Hahaha. To doprawdy rozkoszne. Na prawdę myślisz, że uda ci się mnie powstrzymać? Jesteś jedynie narzędziem, ale możesz być kimś więcej. Oczywiście jeśli chcesz.
-Nie.
-Spodziewałem się takiej odpowiedzi-odparł i pochylił się nad jednym z leżących na ziemi ludzi. Dopiero teraz rozejrzałam się po pomieszczeniu. Wokół mnie leżało ponad 10 osób. Wszystkie nieprzytomne. A ja nawet nie myślałam o tym co robię...
-Jeśli tkniesz moją rodzinę...
-Nie żartuj-przerwał mi-Jestem ZŁY nie BEZDUSZNY. Twoja rodzina to twoja sprawa. Nikt nie ma prawa ich tknąć. Masz moje słowo.
-Jakoś przy męczeniu Setha się nie sprawdziło-odparłam wskazując na nieprzytomnego chłopaka.
-Aniołku, RODZINA, a nie przypadkowy chłopak w twoim życiu-zaśmiał się - Twoi rodzice są bezpieczni. Nie ma potrzeby ich ruszać. Mam wiele innych środków persfazji. Poza tym...kiedy już uwolnimy twojego tatusia i jego kumpli sami zadbają o to, kto przeżyje, a kto nie.
-Niedoczekanie twoje.
-Wiesz co oznaczają runy, które się pojawiły na twoim ciele?-nie odpowiedziałam, więc rozbawiony kontynuował-To runy otwarcia. Pozwalają twojej mocy się rozwijać i, co ważniejsze, z ich pomocą otworzymy bramę. Bo do tego potrzebujemy kilku czynników.
-Mnie.
-To jeden. Niezbędny jest również twój wisiorek, bo zawiera kolejne 2 elementy: krew Lucyfera i anielskie ostrze z pomocą którego zamknięto bramę. Musimy też być w odpowiednim miejscu i czasie, ale o szczegółach poinformuję cię już tam.
-Nigdzie z tobą nie idę.
-Doprawdy? Myślisz, że masz inną opcję? Na zewnątrz jest ponad 40 osób, które zrobią cokolwiek im rozkażę, z tego pokoju jest tylko jedno wyjście, no i nie zostawisz tu swojego chłoptasia, prawda?-zakpił. Miał rację. Gorączkowo rozglądałam się w poszukiwaniu pomocy, jednak...nie było jej. A mimo wszystko miałam wrażenie, że mogę coś jeszcze zrobić. Cichy głos w mojej głowie powtarzał coś, co niegdyś powiedział mi Magnus. Coś o krwi...
Wpadłam na pomysł i chociaż wiedziałam jak idiotyczny się wydawał musiałam spróbować. Zdjęłam z szyi wisiorek.
-Co niby zamierzasz z tym zrobić aniołku?-zaśmiał się Valery i z kpiącym uśmiechem oparł się o ścianę.
Proszę, niech to zadziała. Z pomocą naszyjnika rozcięłam dłoń i położyłam ją płasko na ziemi. Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie krąg wokół mnie i Setha. Czułam jak powoli wypływa ze mnie energia, a kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam, że stoję w środku emanującego delikatnym światłem koła, wypełnionego runami.
-Nie! Nie możesz! Jakim cudem potrafisz...-krzyczał Valery rzucając się biegiem w moją stronę.
Nie zdążył.
Zamknęłam oczy i pozwoliłam by moja moc przejęła kontrolę.
Nie rozumiałam jak, dlaczego, skąd wiedziałam jak to zrobić ani tym bardziej gdzie, ale udało mi się właśnie teleportować. Szkoda tylko, że ostatnie co z tego zapamiętam to mocne i bolesne sprawdzanie działania siły grawitacji...

World we don't knowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz