Lof

5.8K 352 20
                                    

Obudziły mnie wpadające przez okno promienie słoneczne. Leżałam na łóżku w małym pokoju. Wstałam i rozejrzałam się.
Naprzeciw miejsca, w którym stałam były drzwi, na lewo szafa, na prawo łóżko. Nie wiedziałam gdzie jestem, co gorsze nie pamiętałam jak długo.
Nagle drzwi się otworzyły i do pokoju weszła dziewczynka. Na moje oko miała 9 lat. Była prześliczna. Blond włosy spływały falami do połowy pleców. Twarz w kształcie serca, brązowe jak czekolada oczy i radosny uśmiech.
-Hej, jestem Mali. Miło,że w końcu wstałaś.
-Ile spałam?
-Prawie tydzień-odparła i usiadła na łóżku.
-Gdzie jestem?
-W moim domu.
-A konkretniej?
-Tajemnica. Nie mogę ci powiedzieć. Ale zdradzę ci coś innego, tylko nie mów nikomu, że wiesz to ode mnie.
-Okey.
-Mój brat mówił mamie, że cię kocha-oznajmiła szeptem i posłała mi radosny uśmiech.
-Twój brat? Seth?
-Aha.
-Gdzie on jest? Wszystko w porządku?-zaczęłam panikować. Nie wiedziałam czy faktycznie udało mi się go uleczyć.
-Spokojnie, jestem tutaj-usłyszałam niski głos chłopaka stojącego w progu. Szybko podbiegłam i rzuciłam się na niego. Seth przytulił mnie i pocałował w czoło. Odsunęłam się na odległość ramion i uśmiechnęłam-Jak się czujesz?
-Dobrze-odparłam-tylko jestem strasznie głodna.
-Mama robi obiad. Ale ostrzegam, u nas w domu je się mięso i mięso-odezwała się Mali wstając.
-Idealnie-powiedziałam.
-Może najpierw pokażę ci gdzie jest łazienka, a potem pójdziemy jeść?-zaproponował Seth i pociągnął mnie do drzwi naprzeciw 'mojego' pokoju. Zamknął nas od środka, jednym ruchem posadził na umywalce i mocno pocałował. Wplotłam palce w jego włosy i przyciągnęłam bliżej.
-Uratowałaś mi życie Rikki-powiedział odsuwając się lekko. Złapałam go za brodę i przekręciłam delikatnie. Na szyi chłopaka znajdowała się czarna runa. Pocałowałam to miejsce i spojrzałam mu głęboko w oczy.
-Nie mogłam cię tam zostawić-wyszeptałam.
-To ja powinienem ratować ciebie.
-Spróbujesz następnym razem-odparłam przekornie i ponownie go pocałowałam. Przerwało nam głośne pukanie do drzwi.
-Sethcie Rupercie Black masz w tej chwili wyjść z łazienki i zostawić tę dziewczynę!-zawołała najprawdopodobniej mama chłopaka. Zrezygnowany pocałował mnie lekko i otworzył drzwi. Wziął z rąk matki ubranie, podał mi je i z zadziornym uśmiechem wyszedł.
Wzięłam szybki prysznic i założyłam podarowane mi ubrania. Wyglądałam dość zabawnie w granatowej koszulce z lekko przykrótkimi rękawami (podtoczyłam je), szarych dresach i grubych, granatowych, dzierganych skarpetkach. Przeczesałam palcami mokre włosy i otworzyłam drzwi. Kierując się zapachem znalazłam odpowiedni pokój. Po kuchni krzątała się niska, bardzo ładna kobieta o blond włosach i błękitnych oczach. Przy stojącym na środku stole siedział, przyglądając się żonie, bardzo dobrze zbudowany mężczyzna o ciemnych włosach, czekoladowych oczach i ciepłym uśmiechu. Między rodzicami kursowali Mali i Seth nakrywając do stołu. Mój chłopak miał rację, Andy był bardzo podobny do mamy.
Właśnie...Andy.
-Dzień dobry?-odezwałam się niepewnie przekraczając próg.
-Witamy Rikki. Jak się czujesz kochanie?-zapytała mama Setha.
-Dobrze. Jestem jedynie głodna.
-W takim razie siadaj-odezwał się niskim głosem mężczyzna wskazując mi miejsce naprzeciw siebie. Posłusznie je zajęłam i jak na zawołanie zburczało mi w brzuchu. Mężczyzna zaśmiał się i podał mi szklankę z sokiem.
-Jestem Jared, moja żona ma na imię Rachel. Jest nam bardzo miło, że możemy cię poznać, szkoda tylko, że w takich okolicznościach.
-No tak. Wiadomo co ze szkołą? No i...
-Przepraszam kochanie, ale o tym porozmawiacie później. Nie chcę, żeby Mali słuchała-przerwała mi mama Setha podając talerz z posiłkiem i zajęła miejsce obok męża.
-Mamo! To nie fair!-oburzyła się dziewczynka i tupnęła nogą.
-Ale tak będzie, jesteś za mała na takie rozmowy smarku-zaśmiał się Seth i usiadł obok mnie.
-Śmierdziel-odparowała Mali.
-Pacan-odparł Seth.
-Przestańcie, mamy gościa-uspokoił ich ojciec-Więc, Rikki...Opowiedz coś o sobie.
-Tato...-jęknął Seth, a ja zaśmiałam się lekko.
-Cóż. Mieszkałam całe życie w małym miasteczku, lubię czytać, słuchać muzyki.
-Jakiej?-zapytał z błyskiem w oczach mężczyzna.
-Różnej. Generalnie rock, ale uważam, że każdy gatunek ma coś do zaoferowania.
-A co sądzisz o ACDC?-dopytywał.
-Lubi pan ACDC? Są niesamowici! Kocham ten zespół-odparłam radośnie.
-Już ją lubię-powiedział pan Black w stronę syna.
-A ja mogę zadać pytanie?-odezwała się Mali.
-Już zadałaś smarku-zachichotał Seth, na co siostra wystawiła mu język. Zajadałam się obiadem przyglądając tej cudnej rodzinie i nie potrafiłam zrozumieć, jak Andy mógł ich tak skrzywdzić.
-Jaki jest twój ulubiony film?-zapytała dziewczynka pakując do buzi porcję wołowiny.
-Szczerze mówiąc to nie wiem, jest ich kilka. Najlepszy jest chyba...'Minionki'. Tak. To mój ulubiony.
-Serio? Ale super!-zapiszczała Mali-A ulubiona bajka?
-Chyba 'Pingwiny z Madagaskaru'.
-A księżniczka?
-Nie pamiętam jej imienia, ale ta z 'Księżniczka i żaba'.
-Seth, możesz zostać jej mężem? Proszę. Ona jest suuperrrr!-zawołała Mali a jej brat zakrztusił się i zrobił czerwony.
-Zobaczymy. Kochanie powiedz mi co z twoimi rodzicami?
-Nie są nadnaturalnymi. Zostałam adoptowana. Ale są świetni. Mama zawsze narzeka, ale robi najlepsze gofry na świecie, a tato...cóż tato zawsze był moim najlepszym przyjacielem, no i jest moim guru muzycznym. Gra na kilku instrumentach...potrafimy przesiadywać godzinami słuchając muzyki.
-Rozmawiałaś z nimi?
-Ja dzwoniłem-odezwał się Seth-Mówiłem, że jesteś chora i zamknęli cię w izolatce, ale to nic poważnego. Nie masz telefonu, więc pomyślałem, że pewnie będą się matrwić.
-Dziękuję-powiedziałam-Będę mogła później do nich zadzwonić?
-Jasne. Nie ma problemu.
-Mali, zjadłaś już? Chodź pójdziemy do Tima, pobawicie się-powiedziała pani Black i po chwili wyszła z obrażoną córką z domu.
-No więc przejdźmy do rzeczy. Z tego co wiem atak na szkołę był dywersją. Chcieli tylko wywabić cię z budynku. Niestety po tym jak im uciekłaś...Valery i jego ludzie zajęli szkołę-oznajmił pan Black.
-A uczniowie?
-Są zakładnikami.
-Wiadomo czy nikomu nic się nie stało?
-Nie. Odcięli wszystkie sieci. Praktycznie nie ma kontaktu, ale mamy swoje sposoby.
-Dlaczego zaatakowali teraz? Zaćmienie jest dopiero za 2 miesiące.
-Muszą cię odpowiednio przygotować. Te runy, które masz to tylko jeden z etapów-odparł mężczyzna.
-Jakie są pozostałe?
-Nie wiemy. Posłuchaj, ja...muszę o to zapytać. Mój syn, Andy...kiedy uciekaliście...on i Seth mieli cię przyprowadzić w umówione miejsce, ale przeniosłaś się tu tylko z Sethem, a on mówi, że nie pamięta nic z tego wieczora i...
-Zaatakowali nas. Pewna dziewczyna, Victoria była szpiegiem. To czarownica, zaatakowała nas. Andy...odciągnął jej uwagę, a ja i Seth wydostaliśmy się poza szkołę, ale ponownie nas zaatakowano. Było wielu napastników, walczyliśmy i...nie wiem jak to zrobiłam, ale przniosłam nas tutaj-powiedziałam szybko patrząc mu prosto w oczy. Wiedziałam jak ważni byli dla niego OBAJ synowie, słychać było troskę w jego głosie, kiedy pytał o Andyego a ja...nie mogłam złamać mu serca, więc skłamałam.
-Czyli nie wiesz czy...
-Jestem pewna, że nic mu nie jest.
-No cóż...
-Tato, co teraz? Co robimy?-zapytał Seth.
-Mamy niedługo spotkanie rady. Zwołano je po ataku na szkołę. Ustalimy wszystko i dam wam znać-powiedział wstając i ruszając do drzwi-Seth, mam nadzieję, że pamiętasz o zasadach panujących w tym domu-dodał puszczając oczko i wyszedł.
-O jakich zasadach mowa?-zapytałam zaciekawiona, kiedy w reakcji na słowa ojca Seth zrobił się czerwony.
-Nie ważne.Przepraszam za to przesłuchanie...
-Hej, twoja rodzina jest świetna. Uwielbiam Mali.
-To dobrze. Rikki, dlaczego skłamałaś na temat Andyego?
-Co?
-Pamiętam wszystko. Poprostu powiedziałem, że nie, bo nie mogę tego zrozumieć. Nie rozumiem jak on mógł i...to by ich zraniło. Mamę i tatę, nie mogłem im tego zrobić.
-A ja mogłam? Widać jak twoi rodzice martwią się o niego, jak miałam im powiedzieć co zrobił? Jak mogłam im oznajmić, że niemal zabił ciebie?
-Nie zabił.
-Umierałeś Seth! Wkrwawiałeś się!
-Ale tu jestem. Bo mnie uratowałaś.
-Bo cię ko...bo cię uratowałam. Tak.
-To nie jest to, co chciałaś powiedzieć Rikki.
-Skąd możesz wiedzieć?
-Takie przeczucie-odparł podnosząc mnie.
-Co robisz?
-Niosę cię-odparł zgodnie z prawdą. Postawił mnie dopiero w swoim pokoju. Zamknął drzwi i uśmiechnął się-Teraz mi powiesz, to co zaczęłaś w kuchni.
-A jak nie?
-To cię ukaram.
-Ta, jasne-zakpiłam. To był błąd. Chłopak jednym, płynnym ruchem przygwoździł mnie do łóżka i łaskotał.
-Przestań, bo się zasikam-zapiszczałam.
-To powiedz.
-Nie!
-To ja ci powiem. Kochasz mnie. To chciałaś powiedzieć.
-Ja...
-Ale wiesz co?-przerwał mi-To bardzo dobrze. Bo ja kocham ciebie.

-Ale na pewno dobrze się czujesz?-po raz kolejny zapytała mama.
-Tak mamo, jest okey. To jakiś dziwny wirus, sporo osób w szkole go złapało-odparłam.
-Kochanie jak nie odbierałaś...tak się martwiliśmy.
-Wiem mamo. Przepraszam. Telefon mi się rozładował i...
-Dyrekcja powinna bas zawiadomić. To niedopuszalne!-oburzyła się.
-Niom. Sama się zdziwiłam, ale może nie chcieli siać paniki czy coś. W każdym razie mamy kwarantannę, a mój telefon nadal jest rozładowany, więc jak coś to będę dzwonić z tego nuneru. Komórka kolegi.
-A co ze świętami kochanie? Zaraz zaczyna się przerwa świąteczna.
-Nie dam rady. Nie wypuszczą mnie tak szybko.
-Jak to? Z kim ja będę śpiewał 'Last christmas'?-zapytał tato, co znaczyło, że zabrał mamie telefon.
-Z mamą.
-Żartujesz? Ta kobieta nie potrafi śpiewać!-zaśmiał się.
-To zadzwonie do ciebie i zaśpiewamy razem-odparłam czując łzy napływające do oczu. To miały być pierwsze święta, które spędzę z dala od rodziców. Nie potrafiłam sobie tego wyobrazić ale, czy mi się podobało czy nie, nie mogłam ich narażać. Wiedziałam, że Valery nie skrzywdzi moich rodziców, jednak nie mogłam teraz ich odwiedzić. Nie kiedy na mnie polował.
-Wszystko w porządku? Jesteś jakaś smutna-odezwał się tato, jak zawsze perfekcyjnie wyczuwając moje uczucia.
-Kocham was. Tak strasznie mocno...
-O tak?-zapytał, a ja wiedziałam, że właśnie pokazuje palcami minimalną odległość. Zawsze tak robił. To był nasz mały żart, który nigdy nie bawił nikogo prócz nas.
-Dokładnie tak tato. Dokładnie tyle-odparłam a łzy spływały mi po policzkach.

World we don't knowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz