No to lecimy

6.7K 387 33
                                    

Obudziłam się totalnie niewyspana. Bella wróciła do pokoju koło 2 i do 4 esemesowała. Oczywiście nie wpadła na to, żeby wyciszyć telefon, bo po co?
Z ogromnymi worami pod oczami zeszłam na śniadanie.
-Niewyspana panienka? Zonko ma coś w sam raz-odezwał się mój ulubiony elf podając mi gofry i wielki kubek z kawą.
-Dziękuję. Mogę ci zadać pytanie?
-Jasne panienko.
-Elfy obchodzą urodziny?
-Tak. Zonko obchodzi urodziny jutro. Skończy 53 lata.
-Wow. Pewnie dostaniesz jakieś świetne prezenty.
-Nie. Elfy nie dostają prezentów.
-Czemu niby?
-Bo elfy są do pracy a nie do prezentów-odparł i z uśmiechem oddalił się szybko. To trochę dziwne.
-Rikki, hej. Gadałem wczoraj z ojcem. Spotkanie będzie w tę sobotę. Jedziemy z Sethem-oznajmił Andy dosiadając się do mnie-Operacja Lucek w realizacji. Gdzie Bella?
-Śpi.
-Jak to?
-Normalnie. Pisaliście do 4.
-Słuchaj. Jeśli chodzi o wczorajsze...
-Następnym razem wywieście coś na drzwi. Nie przeżyję tego widoku drugi raz...
-Okey. Mogę cię o coś spytać?
-Dawaj.
-O co wam poszło z Sethem?
-Jest dupkiem.
-To wiem. Konkrety.
-Pocałowałem ją po czym powiedziałem najgorszą rzecz jaką mogłem, a ona się wściekła. Słusznie z resztą. Zanim zdążyłem ją przeprosić wybiegła z pokoju-odpowiedział mu Seth.
-Pytałem Rikki-powiedział Andy wywracając oczami.
-Muszę lecieć-oznajmiłam wstając.
-Rikki, poczekaj...-zawołał za mną Seth, ale ja udawałam, że go nie słyszę.

Kiedy zaszłam po książki Bella nadal spała. Postanowiłam jej nie budzić i poszłam na zajęcia.

Po lekcji z panem Angusem udało mi się wymyślić idealny prezent urodzinowy dla Zonko. Uznałam, że urodziny to urodziny i należy mu się coś od życia. Poza tym, kto nie chciałby prezentu ode mnie? Żart.

Szłam między regałami odkładając na miejsca książki, kiedy usłyszałam dziwny dźwięk. Coś szybko uderzało w szafkę powodując, że mimo swoich rozmiarów delikatnie się trzęsła. Uznałam, że powinnam to sprawdzić, ale takiego widoku to się nie spodziewałam. W alejce stała Victoria, chociaż raczej nie stała, tylko...cóż. Jej nogi były owinięte wokół bioder Magnusa, którego spodnie znajdowały się dziwnie nisko. Podobnie jak spódnica rudej, która była praktycznie na jej brzuchu. Serio ludzie? Chyba kpicie... Specjalnie zrzuciłam kilka książek i narobiłam hałasu. Kilka chwil później Victoria wybiegła z alejki i poprawiając ubranie wyszła z biblioteki.
-Cwane zagranie-przyznał blondyn, który bezczelnie na mnie patrząc zapinał spodnie.
-Czemu ona?
-Bo chciała-odparł wzruszając ramionami-Jak poszukiwania?
-Super.
-Czyli znalazłaś to czego szukałaś?
-Jak zdjąć barierę, którą nałożyła na mnie dyrektorka?-zapytałam ignorując jego pytanie.
-Nie możesz jej zdjąć. Albo poczekasz aż sama zniknie, albo ją złamiesz. Nie polecam drugiej opcji. Nagłe wywołanie takiej mocy zwróciłoby uwagę Valerego.
-Jak się pozbyć bariery?
-Skrzydła.
-Co 'skrzydła'?
-Każdy z nas je ma. Jak uda ci się wyzwolić złamiesz barierę. Ale...
-Jak to zrobić i czemu niby skrzydła tak działają.
-Kiedy Nephilim wyzwala skrzydła, uwalnia pełnię swoich mocy. W twoim przypadku ilość tej mocy złamie barierę. I przy okazji powiadomi wszystkich Nephilim na świecie, że córka Lucyfera jest wśród nas.
-Miło. Jak to zrobić?
-Rikki, czy ty nie słyszysz co mówię? To powiadomi Valerego o tym gdzie jesteś.
-No i co?
-No i przyjdzie tu po ciebie zabijając wszystkich, którzy staną mu na drodze.
-No tak. To trochę nieatrakcyjne.
-Trochę?
-Trochę.
-Wszystko w porządku? Jesteś jakaś dziwna.
-Wczoraj przyłapałam swoją współlokatorkę na tym samym co ciebie przed chwilą. Wybacz, ale mój mózg krwawi-odparłam uśmiechając się lekko.
-Wybaczam.
-Wkurzysz się jak ci powiem, że zrobiłam ci zdjęcie?
-Nie. Zawsze wychodzę dobrze na zdjęciach.
-Na tym nie. Pewna ruda idiotka ci to zepsuła-oznajmiłam.
-Po co ci takie zdjęcie? Jak chcesz mnie zobaczyć w takim wydaniu jak Victoria przed chwilą to nie ma problemu-powiedział lekko, a ja zaśmiałam się sztucznie.
-Nie. Ale to zdjęcie zagwarantuje mi bezpieczeństwo. Victoria mnie nie cierpi.
-Wiem. Powtarza to dość często. W sensie, wtedy kiedy nie krzyczy mojego imienia.
-Jesteś okropny.
-Taaa. Wiem-zaśmiał się i ruszył w stronę wyjścia.

Nie wiem dlaczego ani jak, ale ponownie znalazłam się w dziale zakazanym. Podeszłam do książki na piedestale i otworzyłam ją. Kartki puste, tak jak poprzednio. Nie rozumiałam po co, ale zrobiłam dokładnie to co poprzednim razem. Kiedy tylko moja krew zetknęła się z papierem miałam wizję.
Znalazłam się w jaskini.
-Wracasz do mnie-usłyszałam niski głos i przeszły mnie ciarki.
-Dlaczego? Dlaczego chcesz wrócić?
-A dlaczego nie? To nie jest pytanie które chcesz mi zadać. Chcesz zapytać o Valerego.
-Tak.
-Syn Samaela. Bardzo potężny Nephilim. Liczył na to, że to on jest moim potomkiem.
-Ale nie jest.
-Nie. Ty jesteś. Ty mnie wyzwolisz.
-Nie zrobię tego.
-Kochanie, zrobisz to z przyjemnością. Chcesz tego. Chcesz mocy. Dlatego tu wróciłaś. Chcesz wiedzieć jak zdjąć blokadę-oznajmił. Miał rację. Chciałam tego. Pragnęłam poznać swoje możliwości i nie potrafiłam zrozumieć dlaczego mi je odebrano. To powinna być moja decyzja.
-Jak to zrobić żeby...
-Nie zwrócić uwagi Valerego?-dokończył-Użyj tego co już masz. Ale nie zrobisz tego bez zwrócenia uwagi. Masz ogromną moc, która jest ukryta. Jej wyzwolenie nie przejdzie bez echa.
-Nie rozumiem.
-Magnus ma rację. Kluczem do uwolnienia mocy są skrzydła. Skrzydła i anielskie ostrze.
-Miecz, którym Michał pozbawił cię twoich.
-Masz jego część.
-Wisiorek. Dlatego Lana nie mogła sprawdzić co to jest.
-Twoja koleżanka nie ma nawet pojęcia jak potężnego amuletu dotknęła.
-Jak wykorzystać amulet?
-Anielska runa.
-Nie rozumiem.
-Jesteś bystra, domyślisz się. Ale pamiętaj...
-Valery się dowie.
-Nie przejmuj się, już niedługo...-zakpił, a obraz zaczął się rozmywać.

-Cholera Rikki, co jest z tobą nie w porządku!-zawołał Seth podbiegając do mnie, kiedy podnosiłam się z ziemi.
-To nie jest księga. Mogę z nim przez to rozmawiać...
-Czy ty jesteś normalna? Słyszysz się? To Lucyfer!
-Wiem ale...
-Nie ma 'ale'!
-Czego ty właściwie chcesz?
-Musimy pogadać.
-Nie mamy o czym-odparłam i ruszyłam do wyjścia. Chłopak jednak zamknął drzwi i stanął opierając się o nie plecami.
-Nie wyjdziesz, dopóki mnie nie wysłuchasz.
-Nie chcę cię słuchać! To było głupie. Co ja sobie myślałam w ogóle? Dla ciebie to tylko kolejna...-nie zdążyłam skończyć, bo zniecierpliwiony chłopak przyciągnął mnie do siebie i mocno pocałował. Zamknęłam oczy i oddałam się chwili.
-Jestem idiotą. Nie chciałem cię wkurzyć tylko...przepraszam.
-Tak według ciebie wyglądają przeprosiny?-zakpiłam.
-Dopiero się rozkręcam-odparł i ponownie przyciągnął mnie do siebie. Tym razem jednak mu na to nie pozwoliłam.
-To może innym razem-powiedziałam ze złośliwym uśmiechem i wyszłam.

Wróciłam do pokoju. Bella ciągle spała. Podeszłam do łóżka zmartwiona. To nie jest normalne. Potrząsnęłam kilka razy jej ramieniem, jednak dziewczyna nie reagowała. Była dziwnie blada, miała sine usta... Spanikowana wybiegłam z pokoju i pognałam do gabinetu dyrektorki.
-Bella...ona...coś jest nie tak-oznajmiłam łapiąc oddech, kiedy wparowałam do jej gabinetu.
-Raquel...
-Nie ma czasu!-krzyknęłam. Kobieta widząc panikę w moich oczach szybkimi krokami ruszył za mną do sypialni. Kiedy tylko zobaczyła Bellę jej wyraz twarzy diametralnie się zmienił. Konsternację zastąpiła troska i strach.
-Co się z nią dzieje?-zapytałam.
-Idź po Magnusa. Szybko-powiedziała ignorując moje pytanie.
Było źle.
I to bardzo.

-Pamiętasz jak mówiłem, że krew Nephilim jest używana do najpotężniejszych eliksirów? Z pomocą twojej ktoś zrobił trutkę i podał ją Belli-tłumaczył mi Magnus kiedy obejrzał dziewczynę.
-Ale kto mógł to zrobić?-zapytałam.
-Tym zajmiemy się później. Teraz trzeba jej pomóc-powiedziała dyrektorka.
-Czy skoro użyto mojej krwi to znaczy...
-Że tylko ty możesz jej pomóc-oznajmił Magnus.
-Ale ja nie wiem jak!
-Bo nie znasz swoich zdolności. Musimy przełamać barierę-powiedział.
-To jedyna szansa? Magnusie jeśli to zrobimy Valery się o niej dowie-zaoponowała dyrektorka.
-Jeśli tego nie zrobimy ta dziewczyna umrze Ewangeline!
-Więc to zróbmy-powiedziałam.
-Jak?-odezwała się dyrektorka-Tego zaklęcia nie można zdjąć.
-Można je przełamać. Z pomocą tego-oznajmiłam pokazując jej wisiorek.
-Skąd to masz!?-zawołała.
-To nieistotne. Co się stanie, kiedy przełamię barierę?-zapytałam ignorując jej pytanie.
-Dostaniesz dostęp do swoich zdolności. Jednak nie mamy pewności co się stanie. Mogą cię przytłoczyć, przez to, że były tłumione-powiedział blondyn.
-Okey. No to lecimy-powiedziałam gwałtownie nabierając powietrza.



World we don't knowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz