Decyzja

5.3K 363 7
                                    

-Co on tu robi?-zapytał wściekły Seth, kiedy kolejnego wieczora, jego ojciec stanął w progu z Andym.
-Dlaczego skłamałaś?-zawrócił się do mnie pan Black wpychając blondyna do domu.
-Ja...przepraszam-powiedziałam cicho spuszczając głowę-Nie potrafiłam. To pana syn i...
-On już nie jest moim synem-odezwał się mężczyzna posyłając chłopakowi zimne spojrzenie.
-Tato...-odezwał się delikatnie Andy.
-Zamilcz!-zawył mężczyzna-Przyszedł do nas. Na spotkanie rady. Ma wiadomość. Dla ciebie.
-Od Valerego. Wściekł się. Nie miałaś uciec. Mówi, że od jutra będzie zabijał codziennie jedną osobę. Chybaże wrócisz. Bella jest pierwsza. Rikki proszę, nie pozwól jej umrzeć...-powiedział smutno. Było mi go żal. Chłopak wyglądał okropnie. Jego blond włosy były wypłowiałe, oczy podkrążone, schudł i zmizerniał.
-Wynoś się. Zrobiłeś co miałeś. Teraz wyjdź. Nie wracaj-odezwała się chłodno pani Black spoglądając na syna. Widać było jak wiele bólu jej to sprawia. Miała oczy pełne łez.
Andy spojrzał jescze raz na swoją rodzinę i ruszył w kierunku drzwi.
-Przepraszam-powiedział cicho i wyszedł. Pan Black podszedł do żony i mocno przytulił. Kobieta przez kilka minut płakała cicho wtulona w klatkę piersiową męża, po czym wycierając oczy uśmiechnęła się do mnie.
-Dziękuję-powiedziała.
-Za co?-zapytałam rozkojarzona.
-Że nie powiedziałaś. Nie chciałaś nas zranić. Dziękuję-odparła i wolnym krokiem wyszła z pokoju.
-Tato..-zaczął Seth.
-Rada ustaliła, że zostajesz tutaj. Nasza wataha cię obroni w razie potrzeby. Wysyłamy też naszych ludzi do Angel's Academy. Trzeba uwolnić te dzieciaki-onajmił chłodno i ruszył za żoną, jednak zanim zniknął w pokoju odwrócił się w moją stronę.
-Rachel ma rację. To że ukryłaś prawdę o Andym...nie powinnaś. Jednak rozumiem jak trudne to było dla ciebie i dziękuję, że chciałaś nam tego oszczędzić-powiedział zamykając drzwi.
-Rikki...-westchnął Seth prytulając mnie delikatnie.
-Mogę...Mogę spać z tobą?-zapytałam cicho.
-Jasne.

Nie ważne jak bardzo się starałam, nie mogłam zasnąć. Słowa Andyego wciąż nie dawały mi spokoju. 'Bella jest pierwsza...'. Nie mogłam na to pozwolić. W tej szkole są ludzie, którzy mi pomagali, wspierali. Jak mogłam zwyczajnie siedzieć, kiedy Lana, Bella, Drake czy którykolwiek z uczniów mógł zostać zabity, bym dostała nauczkę. Wiedziałam, że Valery nie skrzywdzi moich rodziców, ale przyjaciele to co innego.

Seth,
Przepraszam, ale to najlepsze co udało mi się wymyśleć.
Nie potrafię siedzieć i czekać w nadziei, że ludzie wysłani przez radę odbiją uczniów. Nie mogę zostać tutaj z tobą, twoją rodziną...
Przepraszam, że uciekam tak w środku nocy, ale wiem, że nie pozwoliłbyś mi zrobić tego co zamierzam.
Idę do Valerego. Zostanę z nim. Nauczę się wszystkiego, dowiem się wszystkiego i zrobię wszystko, by ludzie których kocham byli bezpieczni.
Nie szukaj mnie. Kocham cię.
Twoja Rikki.

Tak. Miałam zamiar uciec. To jedyna słuszna decyzja.
Nie obchodziło mnie co się stanie, ale nie mogłam pozwolić ludziom ginąć za mnie. Postanowiłam, że odejdę. Pójdę z Valerym. Niech mnie uczy, przygotowuje do rytuału, myśli, że mu pomogę.
A kiedy nadejdzie odpowiedni moment...uniemożliwię mu wypełnienie przepowiedni.

Wstałam z łóżka i położyłam list na stoliku nocnym. Ubrałam się i wyszłam.
Nie rozumiałam jak, ale po kilkunastu minutach znalazłam miejsce, którego szukałam. Na zmarzniętej trawie widoczny był krąg wypełniony runami, z którego emnowała energia. Stanęłam wewnątrz i pozwoliłam wypełniającej mnie mocy się uwolnić.

Są w życiu takie chwile, kiedy mamy wątpliwości co do decyzji, którą podjęliśmy. Zastanawiamy się czy jest słuszna, czy została podjęta z ofpowiednich powodów, czy ewentualnie będzie możliwość powrotu, a jednocześnie wierzymy, że bez względu na to co zrobimy, dojdziemy do tego samego punktu. Byłam w dokładnie takiej sytuacji. Miałam masę wątpliwości. Wiedziałam jednak, że tak czy inaczej dostanę się w ręce Valerego. Wolałam zrobić to dobrowolnie, niż pozwolić przyjaciołom ginąć, bo ja bałam się tego co może nastąpić.

-Widzę, że Andy przekazał informację-usłyszałam mroczny głos chłopaka stojącego naprzeciw mnie.
-Tak. Ale mam warunki.
-Słucham.
-Zostanę z tobą, zrobisz co uważasz za słuszne, ale zostawisz tych ludzi. Zostawisz szkołę, uczniów, nauczycieli, wszystkich. NIKOMU nie stanie się krzywda.
-Zagoda-odparł czarnowłosy chłopak i uśniechnął się zwycięsko.
-Nie zaatakujesz żadnego innego miejsca.
-Zgoda.
-Nauczysz mnie wszystkiego co umiesz.
-A już myślałem, że nie poprosisz...To wszystko?
-Tak.
-W takim razie mamy umowę Rikki.
-Obyś jej dotrzymał Valery.
-A jeśli nie?-zakpił.
-Jeśli nie? Jeśli nie to sprawię, że będziesz się modlił, żeby ktoś zakończył twój marny żywot-odparłam bez emocji.
-Czyli zabawę czas zacząć!

World we don't knowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz