Angel's Academy

11.3K 502 125
                                    

Szybko zbliżaliśmy się do przepięknego zamku. To było niesamowite. Nie mogłam uwierzyć, że będę mieszkać w takim miejscu!
Przy bramie czekała na nas wysoka, smukła kobieta o bardzo surowej twarzy.

-Dziękuję Angusie, zabieram ich-powiedziała w stronę naszego przewodnika i posłała mu uśmiech-Jestem Ewangeline Dragomis i jestem dyrektorką. Witam was wszystkich. Pewnie zastanawiacie się dlaczego tu jesteście i, co ważniejsze, dlaczego wasi rodzice nie powiedzieli wam o niczym. Zaraz o wszystkim się dowiecie, a póki co, proszę za mną!-oznajmiła i ruszyła w stronę ogromnego wejścia. Kiedy podeszła, drzwi otworzyły się i wkroczyliśmy do holu. Stare mury zamku robiły ogromne wrażenie. Korytarz był pusty, a nasze kroki odbijały się echem. Po chwili wkroczyliśmy do ogromnej sali balowej.
W całym pomieszczeniu ustawione były krzesła, a na środku mała scena. Z sufitu zwisał przepiękny, kryształowy żyrandol, który oświetlał całą salę. Kobieta poprosiła o zajęcie miejsc, a sama wstąpiła na scenę.

-Jak już wspominałam, jestem Ewangeline Dragomis i jestem dyrektorką Angel's Academy. Nasza szkoła nie jest jednak zwyczajna, czego pewnie domyśliliście się po tym, jak nie znaleźliście jej w internecie-powiedziała a na sali rozległ się nerwowy śmiech-Nasz placówka nie edukuje zwyczajnych dzieciaków. Angel's Academy funkcjonuje od ponad 300 lat specjalnie dla ludzi takich jak wy.

-Czyli jakich?-zapytała dziewczyna w pierwszym rzędzie.

-Słyszeliście kiedyś o istotach nadprzyrodzonych?-zapytała dyrektorka.
-To chyba jakiś słaby żart-wyszeptała Bella w moją stronę.
-Nasza szkoła uczy istoty takie jak wy, jak panować nad swoimi zdolnościami.
-Niby jakimi zdolnościami?-zapytał z kpiną w głosie blondyn siedzący dwa rzędy przede mną.
-O tym dowiecie się w swoim czasie. U większości z nas moce ujawniają się po 17 urodzinach, są jednak ledwo zauważalne. Rosną z czasem. Są różne, w zależności od gatunku do jakiego przynależycie. Wasi rodzice nie poinformowali was, bo obowiązuje ich klauzula milczenia. Nie wszystkie dzieci dziedziczą zdolności, dlatego staramy się ograniczać informacje do minimum.Za chwilę podzielę was na grupy, w których rozejdziecie się we wskazane przeze mnie miejsca, tam dowiecie się szczegółów.

Kobieta wyczytała kilka nazwisk i kazała ludziom podążać za wysokim mężczyzną, który chwilę wcześniej wszedł do sali. Później wyczytała kilka kolejnych, w tym Bellę, która razem z grupą ludzi wyszła z sali za pulchną kobietą o siwych włosach. Sytuacja powtarzała się kilkukrotnie, aż w sali zostałam sama.

-A co ze mną?-zapytałam podchodząc do dyrektorki.

-A co ma być?
-Nie zostałam przydzielona do żadnej grupy.

-Bo dla ciebie nie ma grupy kochanie. Chodź ze mną-odparła i ruszyła w stronę chodów w rogu sali. Podążałam za nią, aż dotarłyśmy na balkon, z którego rozpościerał się przepiękny widok. W oddali można było zobaczyć jezioro i las. Wokół zamku znajdował się piękny ogród z przepięknymi roślinami. Widok zapierał dech w piersiach.
-Pięknie tu...

-Owszem, usiądź proszę-powiedziała wskazując miejsce na ławce obok siebie. Posłusznie usiadłam i czekałam aż kobieta wyjaśni mi całą sytuację. Ona jednak milczała.
-Więc...Powie mi pani o co chodzi?

-A, tak. Cóż, wiele lat temu, po wygnaniu Adama i Ewy z Raju, Bóg wysłał na ziemię anioły, które miały sprawować pieczę nad ludzkością. Jednak nie do końca im to wyszło. Anioły zaczęły łączyć się w pary z ludźmi i tak powstaliśmy my. Anielskie zdolności zawarte w genach powodują, że jesteśmy wyjątkowi.

-My, czyli kto?

-Anielskich potomków zwykło się nazywać nadprzyrodzonymi. Wampiry, wilkołaki, czarownice i wiele innych stworzeń, które nie są w pełni ludzkie.
-Chyba pani kpi.
-Nie. Jak już mówiłam zdolności ujawniają się zwykle w wieku 17 lat. Na początku są znikome, jak lepszy słuch, czy węch. Wszytko zależy od gatunku.
-A ja?
-Cóż, ty jesteś wyjątkowa.
-Jeszcze bardziej?
-Tak, widzisz należysz do bardzo rzadkiej grupy istot nadprzyrodzonych. Większość z nas to mieszanina różnych genów, różnych ras, ale w twoim przypadku...Jest inaczej.
-Jak?
-Wiesz, że zostałaś adoptowana, prawda?
-Słucham?!-zawołałam oburzona.
-Oh...Czyli nie wiedziałaś.
-To jakiś żart.

-Obawiam się że nie. Ostrzegałam twoich rodziców, że powinnaś wiedzieć ale...
- Chyba w to pani nie wierzy...
-Moja wiara to moja sprawa kochanie.

-Przepraszam, nie chciałam być niegrzeczna.

-Wiem. Wracając do mojej opowieści i do twojego pochodzenia. Anioły, żyjące pośród nas dostały zakaz wchodzenia relacje z ludźmi, jednak ich geny były zbyt silne i rozprzestrzeniały się na przestrzeni wieków. Dlatego mamy taką różnorodność istot nadprzyrodzonych. Jednak ty jesteś bezpośrednim potomkiem anioła.
-Hę?

-Twoim ojcem był anioł, który złamał Boski zakaz, a matka zmarła przy porodzie.
-Co?
-Wiem, że to może być trudne do zaakceptowania ale...

-Trudne? To jakieś szaleństwo!-głowa mi pękała. Jeszcze chwilę temu cieszyłam się z tego, że tu jestem, a teraz chciałam wrócić do domu. Chociaż nie, chyba jednak nie. Moi rodzice w końcu nie są moimi rodzicami. Dlaczego mi nie powiedzieli?Nie potrafiłam tego ogarnąć. Moja życie było kłamstwem. Miałam ochoę się rozpłakać,
-Raquel, posłuchaj. Jesteśmy tu dla ciebie.
-Moi rodzice też są...nadprzyrodzeni?
-Nie.
-Jakie będą moje zdolności?
-Tego niestety nie wiemy.

-Co? Jak to 'nie wiemy'?

-To niespotykane. Jesteś fenomenem. Od setek lat nie zdarzyło się coś takiego.
-Fajnie. Czyli trafiłam do szkoły dla istot nadprzyrodzonych, gdzie mam się uczyć panować nad mocami, ale nie wiecie jakimi?

-Szalone, prawda? Myślę, że na dzisiaj wystarczy. Musisz przemyśleć to wszystko. W swoim pokoju znajdziesz plan zajęć i inne potrzebne rzeczy.
-W moim pokoju, czyli gdzie?

Kobieta zaprowadziła mnie do 'skrzydła sypialnego' i wskazała drzwi. Otworzyłam je i usłyszałam radosny pisk.

-WIEDZIAŁAM!-zawołała Bella. Rzuciłam swoją torbę na ziemię i położyłam na łóżku.

-Więc?
-Jestem WILKOŁAKIEM!
-Fajnie.
-A ty?
-A kto to wie?

-Jak to?-zapytała marszcząc brwi.

-Jestem potomkiem anioła. W prostej linii.

-ALE EKSTRA!
-Niby czemu?

-Bo jesteś jedyna. Pani Moor, ta babka z którą wyszłam powiedziała, że takie istoty są niebywale rzadkie i że w szkole takich nie ma.
-Chyba dostała złe informacje.
-Nieważne. Sprawdź plan-powiedziała dziewczyna i wskazała na biurko. Usiadłam i rozejrzałam się po pokoju. Na lewo od wejścia stała duża, przesuwana szafa z lustrem, obok łóżko, które zajmowała Bella. Na prawo było moje łóżko. Naprzeciw wejścia, pod wielkim oknem stało biurko. Pokój był całkiem spory, ściany oczywiście murowane, podłoga drewniana. Na środku leżał czerwony, puchaty dywan. Było przytulnie, zwłaszcza że Bella zdążyła udekorować pokój. Poustawiała kolorowe pudełka, ozdoby i inne dziewczęce rzeczy, gdzie tylko się dało. Wstałam i podeszłam do biurka. sięgnęłam po plan lekcji z moim imieniem.

-O 8 jest śniadanie, potem zajęcia, o 14 obiad, potem nic-przeczytałam.
-Ja mam zajęcia od 9 do 13:30, potem obiad i dalej zajęcia grupowe do 17-powiedziała dziewczyna-Masz dużo więcej wolnego!
-Nom, będę się nudzić jak cholera.
-E tam, gadasz tylko.

-Wiesz gdzie jest łazienka?
-Tak, ostatni drzwi na końcu korytarza-odparła. Wyszłam z pokoju i ruszyłam w odpowiednią stronę. Kiedy się załatwiałam usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.

-Podobno w tym roku znaleźli kogoś z prostej linii-powiedziała jedna z dziewczyn, które właśnie weszły.
-Jakaś Raquel Daniell-powiedziała druga.

-Masakra. Jakaś idiotka. Wszyscy o niej gadają-powiedziała znowu pierwsza.

-Spokojnie dziewczyny, załatwimy ją. W końcu to ja jestem królową tej szkoły-oznajmiła trzecia na co pozostałe zachichotały.
Zapowiadał się bardzo ciekawy rok szkolny...

World we don't knowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz