-To nie wygląda dobrze-oznajmił Magnus, kiedy obejrzał runy, które pojawiły się na mojej skórze.
-No co ty?-zakpił Drake-Co to do cholery oznacza?
-To runy otwarcia-odezwała się dyrektorka.
-Przygotowują cię do jakiegoś rytuału-dodała Lana, która do tej pory siedziała przeglądając jedną z książek ze zbioru dyrektorki. Czułam się dziwnie. Symbole, które delikatnie promieniowały wydawały się dodawać mi energii, co napawało mnie obawą. Odkąd dowiedziałam się kim jestem permanentnie pragnęłam więcej mocy. To nie było dobre. Nigdy nie jest.
Nagle drzwi otworzyły się z hukiem i w progu stanął Seth. Kilkoma susami przemierzył pomieszczenie i mocno mnie objął.
-Zbliżają się, trzeba ją stąd zabrać. Już-usłyszałam głos Andyego zza pleców.
-Kto się zbliża?-zapytałam.
-Valery. I jego ludzie. Pani Moor i większość wilkołaków stara się utrzymać ich na obrzeżach lasu, ale to nie potrwa długo. Mamy w szeregach zbyt wielu pierwszorocznych, ledwo panują nad przemianą...-wyjaśnił szybko Seth odsuwając mnie na odległość ramion. Jego przystojna twarz wyrażała niepokój. Oczy były żółte, co znaczyło, że przed chwilą przyjmował wilczą formę. Świadczył o tym też fakt, że mój chłopak miał na sobie jedynie czarne, luźne jeansy i ciemnoszarą bluzę.
-Dobrze. Mówiliśmy o tym. Seth, Andy wy zabieracie Rikki w umówione miejsce. My zajmiemy się resztą. Działamy według planu-powiedziała poważnym głosem dyrektorka.
-Jak to według planu?-zapytałam zdziwiona-Myślicie, że pozwolę wam na jakieś idiotyzmy? Oni są tu po mnie, nie mogę pozwolić wam się narażać!
-Nie masz nic do gadania. Załóż to, stłumi twój zapach-oznajmił Seth podając mi swoją bluzę. To był poważny błąd. Został jedynie w spodniach a jego brzuch był...i do tego to "V"...ślinka mi ciekła... Ocknęłam się dopiero kiedy chłopak pospiesznie podszedł do mnie i zaczął zakładać mi bluzę.
-No to do zobaczenia mała!-usłyszałam jeszcze głos Magnusa, kiedy Seth wyciągnął mnie z gabinetu dyrektorki. Za nami kroczył Andy.
Biegliśmy krętymi korytarzami, aż dotarliśmy do ślepego zaułka, który okazał się ukrytym przejściem. Kiedy chłopak nacisnął na ukryty za gobelinem przycisk, ściana odsunęła się i ukazały nam się schody, na szczycie których stała...Victoria.
-Zmiana planów kochanie-powiedziała jadowicie i zaklęciem uśpiła Setha, który osunął się nieprzytomny na ziemię. Odwróciłam się szybko i wpadłam na Andyego.
-Dobranoc aniołku-to ostatnie słowa, które usłyszałam, zanim straciłam przytomność.-No proszę. Obudziłaś się...-kiedy otworzyłam oczy ujrzałam Victorię. Stała nade mną i z szyderczym uśmiechem kpiła ze mnie.
-A już myślałem, że on zrobi to pierwszy-odezwał się Andy wskazując Setha. Mój chłopak siedział nieprzytomny na krześle ok 2 metry ode mnie. Przywiązany. Podobnie jak ja. Poruszyłam związanymi z tyłu rękoma.
-To bez sensu. Są chronione zaklęciem-odezwała się Victoria.
-Ktoś mi wyjaśni co się tu dzieje?-zapytałam.
-Zostaliście porwani. To znaczy ty. Kiedy Valery tu dotrze sam zdecyduje co zrobić z nim-wyjaśniła Victoria.
-Valery? Czy wy jesteście głupi? Wiecie co on zamierza zrobić?!-zawołałam.
-I BARDZO DOBRZE!-zawył nagle Andy-Mam dość! Mam dość życia w cieniu. Cały czas musimy się ukrywać! Pomyśl! O ile łatwiej byłoby gdyby to nadnaturalni byli u władzy a nie ci nędzni ludzie! Byłbym wielki!
-Jesteś synem Alfy! Możesz zostać kolejnym. To ci nie wystarczy?
-Nie rozśmieszaj mnie-splunął w stronę brata-ON będzie Alfą. Zawsze był lepszy, silniejszy, szybszy...tyle razy słyszałem 'mógłbyś być jak Seth'. Skończyłem z siedzeniem w jego cieniu.
-I myślisz, że jakiś psychiczny nephilim jest lepszą alternatywą?-zakpiłam. Mogłam zrozumieć rozgoryczenie Andyego ale to? Przejście na ciemną stronę nigdy nie kończy się dobrze.
-Wybrał mnie. MNIE! Uznał, że to ja powinienem cię porwać. Przyprowadzić do niego. Nikt inny. Ja miałem odebrać światu nadzieję i bratu najcenniejszy skarb. Ja!
-Co ty bredzisz do cholery?
-Napad na teren szkoły to dywersja idiotko. Nasi ludzie nie mieli nawet w planach przekroczyć linii lasów. Mieli tylko udawać, dzięki czemu Andy i Seth musieliby się tobą zająć, a my mogliśmy doprowadzić plan do końca-oznajmiła Victoria i podeszła do Setha. Pochyliła się nad nim i wymierzyła chłopakowi policzek.
-Zostaw go!-krzyknęłam i mocno szarpnęłam.
-Ojej. Bronisz go? Szkoda, że nic nie możesz zrobić-zakpiła i mocno kopnęła go w brzuch. Chłopak upadł. Nadal się nie budził, zapewne przez rzucone przez Victorię zaklęcie. Nie mogłam jednak pozwolić by ta suka go krzywdziła. Poczułam jak wzbiera we mnie energia. Jeśli ta dziwka sądziła, że to co spotkało ją z mojej strony kilka tygodni temu to szczyt moich możliwości, to grubo się myliła. Kiedy tylko skierowałam wzrok w jej stronę ruda z krzykiem osunęła się na ziemię. Wiła się i piszczała, a każdy jej pisk sprawiał mi przyjemność. Po chwili wyczerpana agonią dziewczyna straciła przytomność.
-Co to było do cholery?!-zawołał zszokowany Andy patrząc na mnie z przerażeniem. Kiedy Victoria 'odpłynęła' jej zaklęcie rzucone na Setha przestało działać i chłopak powoli odzyskiwał przytomność.
-Dlaczego Andy?-zapytał kiedy spojrzał na brata.
-Całe życie zabierasz mi wszystko, czego chciałem. Miłość rodziców, szacunek watahy, pozycję lidera...teraz ja odbiorę ci ją-odparł blondyn wzruszając ramionami.
-Myślisz, że to coś zmieni? Jedyne czego możesz być pewien, to że ci się nie uda-odparł Seth. Jego oczy zrobiły się żółte i sekundę później przemienił się w ogromnego, czarnego wilka, przez co zerwał krępujące go więzy. Rzucił się na Andyego, który również się przemienił i rozpętało się piekło. Chłopcy walczyli zaciekle, bez litości. Ja starałam się uwolnić nadgarstki. Kiedy ostatecznie mi się udało odbiegłam na bok i spojrzałam w stronę Setha. Czarny wilk odwrócił pysk w moją stronę. Wiedziałam co chciał mi przekazać. Uciekaj.
Nie mogłam go zostawić.
Biały wilk, który zauważył rozproszenie brata szybko zaatakował. Seth nie miał szansy uniknąć ataku. Andy jednym ruchem zacisnął szczęki na szyi brata.
Nie.
Widziałam płynącą krew.
Widziałam jak oczy czarnego wilka zachodzą mgłą.
Widziałam jak szybko opada z sił.
Nie mogłam go stracić. Nie rozumiałam skąd znalazło się we mnie tyle siły. Skoczyłam w stronę Andyego, jednak w pewnym momencie przestałam biec. Czułam jak unoszę się w powietrzu. Jeden ruch skrzydeł i byłam tuż przed nim. Złapałam go za szyję i uniosłam wysoko nad ziemię. Czułam ile bólu sprawia mu mój dotyk, jednak nie byłam usatysfakcjonowana.
Chciałam z nim porozmawiać.
Nie rozumiałam jak, ale pod wpływem mojego życzenia chłopak przybrał swoją ludzką postać.
-Rikki...puść...mnie...-wydyszał.
-A obiecasz mi coś?-zapytałam słodkim głosem.
-Ja..ja..s..ne.
-Przekaż Valeremu, że jeśli tknie kogokolwiek kogo kocham chociaż palcem, to wypełnienie przepowiedni będzie jego najmniejszym zmartwieniem-wysyczałam i postawiłam go na ziemi. Nie chciałam go skrzywdzić. Nie potrafiłam. Złapałam go za głowę i z pomocą wypełniającej mnie energii posłałam na bardzo długą drzemkę.
Zostawiłam leżącego na ziemi Andyego i podbiegłam do Setha. Chłopak stracił sporo krwi i energii, przez co przybrał ludzką postać. Uklęknęłam obok niego i ze łzami w oczach przyłożyłam ręce do wielkiej rany na szyi, chcąc jakoś zatamować obfite krwawienie.
-Rikki, musisz uciekać...-wyszeptał.
-Nie. Nie idę bez ciebie-odparłam płacząc.
-Ludzie Valerego zaraz tu będą. Musisz uciekać.
-Nie. Nie zostawię cię. Nie...-powiedziałam przytulając twarz do jego klatki piersiowej. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi i odruchowo przykryłam chłopaka skrzydłami. Było mi obojętne co się teraz stanie. Jedyne o czym mogłam myśleć to umierający w moich ramionach chłopak.
-Nie zostawiaj mnie, słyszysz? Nie możesz-wyszeptałam. Kolejna wielka jak groch łza spłynęła po moim policzku. Podniosłam głowę i spojrzałam na mgliste oczy Setha. Chłopak posłał mi ciepły uśmiech i zacisnął rękę na moich palcach.
-Uciekaj Rikki. Proszę-powiedział. Wiedziałam, że miał rację. Słyszałam za plecami kroki kilkunastu osób wchodzących do pokoju, jednak nie potrafiłam się ruszyć. Nie mogłam go zostawić.
Poczułam jak ktoś chwyta mnie za ramiona i odciąga od Setha. Jakaś inna postać podeszła do niego i mocno kopnęła.
Moje oczy ponownie zaszły łzami. On nawet nie miał jak się bronić. Ktoś usilnie odciągał mnie w stronę drzwi, jednak jedyne na czym mogłam się skupić to gasnące w oczach mojego chłopaka życie. To przeze mnie. Wszystko przeze mnie.
On nie mógł umrzeć.
Po raz kolejny wypełniła mnie energia. Rozpostarłam skrzydła i pozwoliłam ogromnej fali mocy się wydostać. Jednym ruchem powaliłam na ziemię wszystkich napastników i podeszłam do Setha. Nie pozwolę mu tak umrzeć.
Ułożyłam delikatnie dłoń na ranie i posłałam tam delikatne strumienie energii. Symbole na moich rękach zaczęły błyszczeć, a po chwili w miejscu już zagojonego rozcięcia, na skórze chłopaka pojawiła się runa. Jego oddech się wyrównał a bicie serca wzmocniło. Nie wiem jak, ale uzdrowiłam go.
Teraz musiałam nas wydostać, a to nie będzie łatwe.
![](https://img.wattpad.com/cover/55649354-288-k583937.jpg)
CZYTASZ
World we don't know
FantasíaŻycie Rikki wywraca się do góry nogami kiedy jej rodzice postanawiają wysłać ją do szkoły z internatem. Nowe miejsce, znajomości i zdolności, które dziewczyna odkrywa w sobie podczas pobytu w Angels Academy nie są jednak zwyczajne. Dlaczego rodzice...