Jo obudziła się wczesnym ranem. Nie potrafiła zasnąć na zbyt długo po koszmarze, gdy nie było przy niej siostry.
Jess!
Green podniosła się z łóżka i sięgnęła po telefon. Wiadomości od Jess!
Przepraszam, dostałam wezwanie ze szpitala, już wracam!
Gdzie jesteś?
Jo. Czemu nie odbierasz? Jesteś jeszcze zła? Ej...przepraszam.
Brunetka odetchnęła z ulgą. Jej siostra była cała i zdrowa. Na szczęście. Jo wypuściła z płuc powietrze i uśmiechnęła się pod nosem. Te wiadomości naprawdę ją uspokoiły. Schowała komórkę do kieszeni spodni, pościeliła łóżko i wyszła z pokoju. Stanęła gwałtownie w przejściu i uniosła brwi wysoko w górę, zastając w salonie widok, którego bynajmniej się nie spodziewała. Jess siedziała na kanapie, a obok niej Malik. Głowy obojga zwróciły się w stronę Jo, kiedy otworzyła drzwi. Smith uśmiechnęła się i natychmiast wstała, by podejść do siostry. Kąciki ust Jo drgnęły, kiedy ją przytuliła.
-Przepraszam- powiedziały jednocześnie i uśmiechnęły się jeszcze szerzej.
Odsunęły się od siebie, wiedząc, że porozmawiają na poważniej w swoim mieszkaniu. Jo spojrzała na Malika.
-Dziękuję- odchrząknęła z zakłopotaniem i posłała mu delikatny uśmiech, który on odwzajemnił.
Wyszły z mieszkania chłopaka, a Jess zaatakowała siostrę pytaniami.
-Co to za jeden?- zerknęła na Jo z subtelnym półuśmiechem.
-Przyczepił się trochę- wzruszyła ramionami. Cóż...chcąc nie chcąc, musiała kłamać.
-Mhm- uśmiech na twarzy Smith był coraz bardziej widoczny- Fajny- trąciła siostrę w bok, a ona spojrzała na nią i pokręciła głową- Samą siebie oszukujesz- wywróciła oczami.
-Daj spokój- mruknęła brunetka, czekając aż Jess odkluczy drzwi mieszkania.
Weszły do środka i udały się do salonu, gdzie usiadły na kanapie.
-Martwiłam się- zaczęła szatynka- Dobrze, że chyba mamy miłego sąsiada- przygryzła wargę- Miły był, co?- uśmiechnęła się znacząco, a Jo po raz kolejny zgromiła ją wzrokiem- Nie bądź taka sztywna, Jo- złapała siostrę za ramiona- Dobrze by ci zrobiło, gdybyś w końcu kogoś poznała...- zasugerowała i podniosła się z sofy- Zrobię śniadanie- oznajmiła i zniknęła w kuchni.
***
Jo zarzuciła na ramiona długą bluzę, pożegnała się z Jess i wyszła z mieszkania, kierując się ku wyjściu z budynku. Wysłała do znajomej sms'a, że dotrze na miejsce w ciągu piętnastu minut. Czas najwyższy znaleźć sobie przyjaciół w nowym mieście. Znaczy...jedną przyjaciółkę już miała i teraz szła na spotkanie w nieco większym gronie. W kawiarni. Jo nie była typem imprezowiczki. Na miejsce podjechała taksówką, bo auta jeszcze się nie dorobiła.
Lokal był ciepłym, spokojnym miejscem pachnącym wanilią i kawą. Jo podeszła do grupki składającej się z trzech dziewczyn. Pracowała z dwoma z nich, więc powinny lepiej się poznać. Uśmiechnęła się na przywitanie do całej trójki, a w szczególności do Annie, którą znała jako jedyną- była rudowłosą, rozgadaną osóbką o zielonych oczach.
-Nareszcie Jo- przytuliła brunetkę i przystąpiła do przedstawiania pozostałych towarzyszek- Dziewczyny, to jest Jo, Jo to jest Samantha, ale mów do niej Sam, bo zrobi się groźnie- wskazała na niską brunetkę po swojej prawej stronie- A to Ruth- skinęła na szatynkę o wzroście zbliżonym do Jo.
Wszystkie cztery usiadły przy stoliku- Jo obok Annie, a reszta dziewczyn naprzeciwko nich. Złożyły zamówienie, a kiedy kelnerka się oddaliła, zaczęły rozmowę.
-Wiesz co, Jo?- odezwała się Samantha- Zobaczyłam wczoraj twoje zdjęcia i jestem pod wrażeniem- uśmiechnęła się- To niesamowite, że potrafisz w jednym zdjęciu ująć tyle emocji- wydęła wargę.
-Nie mam żadnego sposobu, jeśli o to ci chodzi- brunetka wzruszyła ramionami- Tak jakoś mi wychodzą- odwzajemniła uśmiech.
-Przyzwyczajcie się, też mam czasami ochotę ją zabić za tą skromność- Annie złapała Jo za ramiona i lekko nią potrząsnęła.
-Lepsze to niż udoskonalanie swoich umiejętności- Green wytknęła język do Annie, a ona spojrzała na nią z teatralnym oburzeniem.
-To była jakaś sugestia dotycząca mojego geniuszu?- spytała, po czym wybuchła śmiechem- Moje wypociny nie mogą równać się z twoimi- Uchwyciłabyś smutek muchy, gdybyś chciała!
Jo zacisnęła usta, by nie prychnąć ze śmiechu, gdy kelnerka przyszła z ich zamówieniami. Podziękowały cicho za napoje, a pojedyncze chichoty wydostawały się z ich ust.
-A ty, Ruth? Co chcesz studiować?- zagadnęła Green najmłodszą z koleżanek.
-Najpierw chciałabym zdać maturę z matematyki, potem się zobaczy- powiedziała lekko- Czuję, że to będzie straszne- mruknęła.
-Nie przejmuj się, Ru!- krzyknęła rudowłosa- Spójrz na taką Jo- poklepała ją po plecach- Nie poszła na żadne studia i jakoś jej idzie. A z matmy miała może pięćdziesiąt procent- szturchnęła brunetkę łokciem, gdy ta zgromiła ją wzrokiem.
-Pięćdziesiąt cztery- odchrząknęła, upijając łyk gorącej kawy o posmaku karmelu i zerknęła na kubek. Zniszczyła właśnie kwiatek utworzony z kakao na powierzchni napoju- Czy tylko ja tutaj jestem pasjonatką kawy?- spytała.-Zga...- odparły wszystkie naraz i przerwały w tym samym momencie.
Jo zmarszczyła czoło i podniosła wzrok na towarzyszki, których spojrzenie było wlepione w ten sam punkt. Brunetka podążyła oczami w kierunku drzwi, by zobaczyć co odwróciło uwagę dziewczyn. Chyba raczej kto, pomyślała Green, zobaczywszy, że do kawiarni właśnie wszedł Malik z Harry'm. Co dziwniejsze, większa część klientów patrzyła właśnie na nich, reszta udawała, że nic nie dostrzegła. Jo miała wrażenie, że tylko ona nie rozumiała tej nagłej ciszy spowodowanej pojawieniem się chłopaków...Uuh, przecież byli w gangu. Malik dostrzegł brunetkę i się do niej uśmiechnął, wprawiając ją w zakłopotanie. Uśmiechnęła się nieśmiało i mu pomachała.
-Jo- Sam, Ruth i Annie jednocześnie zerknęły na nią z niedowierzaniem- On się do ciebie uśmiechnął czy mi się przewidziało?- spytała Annie.
-No, tak. To znaczy nie przewidziało ci się- wymamrotała, odrywając wzrok od brązowookiego gościa.
-Znasz go?- Ruth wytrzeszczyła oczy- W ogóle wiesz kim on jest?
-Yaa, wiem- mruknęła Jo- Mieszka pięć metrów ode mnie- dodała, zaciskając usta. Z niewiadomego powodu czuła, że to co mówiła nie spodoba się jej towarzyszkom.
-Gadałaś z nim?- dopytywały. Dziewczyna jedynie skinęła twierdząco głową- Jo!- jęknęła Sam- Tego faceta i jego szajki boi się większość tego miasta, a ty z nim rozmawiasz?
-Nie jest taki zły wcale- wzruszyła ramionami. Szczerze mówiąc, pokusiłaby się o stwierdzenie, że prawie dobrze jej się rozmawiało, ale postanowiła zachować to dla siebie.
-Nie żartujemy, Jo- Annie położyła dłoń na ramieniu przyjaciółki- Pewnie czegoś od ciebie chce, uważaj, dobrze?- poprosiła.
-Nie denerwuj się- westchnęła brunetka- Mam własny rozum, a poza tym to było jednorazowe- uśmiechnęła się bez przekonania.
Czuła, że skłamała. Coś jej podpowiadało, że jeszcze kiedyś spotka się z Malikiem- siłą rzeczy, nie z własnej woli.
CZYTASZ
Tomorrow ➼ z.m.
FanfictionJo Green, delikatna i nieśmiała dziewczyna- Wciągnięta w świat, którego nie rozumiała, wplątana w labirynt intryg wbrew własnej woli, musi stawić czoła przeciwnościom losu i niewyjaśnionemu przywiązaniu do chłopaka, który ściąga na nią problemy i p...