-Jutro nigdzie z nim nie wyjdę- burknęła niska brunetka, rozglądając się dookoła- Głupi pies.
Był ciemny, zimny wieczór, zanosiło się na deszcz. Dziewczyna szła niepewnie przed siebie, szukając psa, który dosłownie dziesięć minut temu wyrwał się właścicielce i razem ze smyczą pobiegł przed siebie.
Idąc śladem zguby, Jo znalazła się w jednym z miejsc, których nikt o zdrowych zmysłach nie chciałby odwiedzić z własnej woli. Budynki otaczające ten zaułek naznaczone były licznym graffiti. Tynk odchodził od ścian, dookoła walały się śmieci, a zewsząd czuć było grozę, przepełniającą to miejsce. Jo pragnęła jak najszybciej opuścić ten zaułek, jednak nie mogła tak po prostu wrócić do domu bez psa swojej siostry- Jess by ją zabiła gdyby dowiedziała się, że jej ukochany Luke biega gdzieś samotny po nieznanych ulicach Londynu.
Wprowadziły się niedawno, bo tydzień temu. Nie znały tego miasta, nie zdąrzyły nawet znaleźć pracy. W ich nowym mieszkaniu nadal leżały kartonowe pudła z nierozpakowanymi rzeczami.
Nie ma to jak dobry start- pomyślała ironicznie Jo.
-Luke, piesku- nawoływała zwierzaka bez skutku- Gdzie ty jesteś?- spytała samą siebie, wzdychając.
Szła dalej, powoli tracąc nadzieję na odnalezienie pupila. Zaczęła nawet myśleć, jak wytłumaczy się siostrze.
Nagle usłyszała kroki z pewnością nie należące do zwierzęcia. Zbliżał się jakiś człowiek. Na tą myśl, serce zaczęło bić jej jak szalone i poczuła rosnący strach. Rozejrzała się w panice dookoła, szukając jakiejś drogi ucieczki, jednak nim zdąrzyła zareagować, staneli przed nią dwaj wysocy mężczyźni- jeden z bandaną na głowie, drugi o przeszywającym spojrzeniu ciemnych oczu. Obaj spojrzeli na siebie, potem na Jo, która stała w bezruchu i z przerażeniem wpartywała się w nieznajomych- mieli mnóstwo tatuaży i wyglądali na typowych gangsterów.
Mężczyźni, skinąwszy głową, zgodnym krokiem ruszyli ku otępiałej Jo i staneli u jej boków.
-Co tutaj robisz?- spytał oschle lokowaty, mierząc ją spojrzeniem od góry do dołu.
Jo przełknęła gulę, formującą się w jej gardle.
-Ja..- zaczęła, łamiącym się głosem.
-Wysłów się- warknął chłopak z bandaną.
-Mój pies...Wyrwał mi się i pobiegł gdzieś tutaj- wydukała z trudem, sparaliżowana przez strach.
-Dobry kit nie jest zły- powiedział zielonooki- Pójdziesz z nami, kochanie- zarządził i położył rękę na jej plecach przez co mięśnie mięśnie gwałtownie się spieły.
-Zabierz tą rękę- odważyła się powiedzieć, mimo, że wiedziała iż mogła tego pożałować.
-Dlaczego?- spytał, zdziwiony i przeniósł dłoń na jej talię, po czym przyciągnął brunetkę do siebie. Zacisnęła wargę, powstrzymując łzy, cisnące jej się do oczu.
-Styles- odezwał się mulat, stojący po prawej stronie Green- Ogarnij się- rozkazał ostro, a wspomniany chłopak niechętnie zabrał rękę z jej ciała. W duchu podziękowała temu nieznanemu chłopakowi- Sorry za niego- zwrócił się do niej, przez co stwierdziła, że jeśli miałaby zostać z którymś z tych gangsterów sama, wybrałaby jego- Nie potrafi się hamować.
Szli w ciszy kolejne kilkanaście minut, aż dotarli do niewielkiego budynku, który wyglądał jak wszystkie inne w tym obskurnym miejscu. Styles zapukał do drzwi, które chwilę później otworzył wysoki blondyn o ostrych rysach twarzy. Skinieniem głowy przywitał się z dwójką swoich, jak przypuszczała, znajomych i wpuścił ich do środka.

CZYTASZ
Tomorrow ➼ z.m.
FanficJo Green, delikatna i nieśmiała dziewczyna- Wciągnięta w świat, którego nie rozumiała, wplątana w labirynt intryg wbrew własnej woli, musi stawić czoła przeciwnościom losu i niewyjaśnionemu przywiązaniu do chłopaka, który ściąga na nią problemy i p...