➼ 14

2K 134 5
                                    

W pewnym momencie zapanowała pomiędzy nimi długa chwila niezręcznej ciszy. Jo spuściła wzrok na splecione palce swoich, a Malik oparł się plecami o ścianę i wpatrywał w brunetkę. Nie wiedząc jak się pożegnać, oboje czuli niewyjaśnione napięcie, którego nie sposób się pozbyć.

-Zawsze możemy udawać, że wróciliśmy ze spokojnej i kulturalnej kawy- zaśmiał się chłopak, a dziewczyna uniosła nieznacznie kąciki ust do góry- Chodź jeszcze do mnie na chwilę, ogarniesz się- wskazał palcem na twarz brunetki, a ona spojrzała na niego pytająco- No wiesz, ta warga- sprostował, a Jo pokiwała głową. Faktycznie, zdążyła już zapomnieć o pękniętej wardze. 

Malik wyjął klucze i otworzył drzwi, przez które przepuścił Jo. Kobieta przygryza nerwowo wargę i przeszła przez próg, głowiąc się dlaczego chłopak się tak zachowywał. Nie znała wielu mężczyzn, w których przetrwałaby choć namiastka z gentelmana. Zayn wszedł zaraz po niej i już po chwili oboje stali w jego salonie. 

-Tam jest łazienka- skinął głową na drzwi w rogu pokoju- W szafce coś powinno leżeć- dodał, opadając na kanapę- Poradzisz sobie sama?- spytał sarkastycznie.

Green zaśmiała się i obrzuciła bruneta gromiącym spojrzeniem, po czym nieco niepewnym krokiem ruszyła w kierunku toalety. Zamknąwszy za sobą drzwi, rozejrzała się po niewielkim pomieszczeniu. Podeszła do lustra i przyjrzała się własnej twarzy, stwierdzając, że wyglądała strasznie. Miała bladą skórę i podkrążone oczy. Rozcięcie na wardze było małe, ale wokół kącika ust uformował się już fioletowy siniak. Jo westchnęła, widząc, że niewielka ilość krwi nadal się sączy i oczyściła wargę wodą utlenioną, po czym wróciła do salonu, który był pusty. Brunetka zmarszczyła czoło i zrobiła kilka kroków w kierunku kanapy, a wtedy obok niej wyrósł Malik. Green położyła rękę na sercu, wystraszona.

-Aż taki jestem przerażający?- zaśmiał się i usiadł na kanapie.

-Pojawiasz się wszędzie nie wiadomo skąd, nie dziw się- mruknęła z rozdrażnieniem, zajmując miejsce na drugim końcu kanapy.

-Nie w humorze?- spytał chłopak. 

-Nie jestem przyzwyczajona do takich akcji, wybacz- burknęła ledwo słyszalnie.

-Dałaś mi teraz do zrozumienia, że to moja wina- powiedział brunet i przesiadł się bliżej niej. Jo otworzyła usta, by zaprzeczyć, ale Zayn kontynuował- Może to wydaje się trochę głupie osobie z zewnątrz, ale musieliśmy cię tam przyprowadzić, kiedy cię spotkaliśmy. Nie sądziłem, że ci idioci nas zobaczą i pomyślą, że coś z nami knujesz i latasz ze spluwą po mieście- wywrócił oczami.

-Serio na taką wyglądam?- spytała Green bez przekonania i uśmiechnęła się krzywo.

-Szczerze...- chłopak odwrócił głowę w stronę dziewczyny i spojrzał na nią od góry do dołu przez co od razu się zarumieniła- Za cholerę nie- zaśmiał się cicho. 

-Chociaż tyle- odparła i zacisnęła usta, gdy nawiedziła ją nagła myśl- Tak właściwie to...- zerknęła na bruneta- Dlaczego mi pomagasz?- uśmiechnęła się nieśmiało.

Musiała spytać. Chciała wiedzieć chociaż to, by nie mieć w głowie totalnego mętliku i rozumieć choćby tą jedną małą rzecz.

-A to źle?- brązowooki oparł się bokiem o kanapę i podparł brodę na pięści.

-Nie- zaprzeczyła natychmiast- tylko nie rozumiem...Nie powinieneś mieć tego gdzieś, żeby się nie narażać czy coś- mruknęła- sam powiedziałeś, że nie powinieneś się ze mną pokazywać.

-Skoro chcesz wiedzieć, czemu ci pomagam, to dlatego, że- zaśmiał się- Wybacz, ale sprawiasz wrażenie małej dziewczynki, która nie rozumie co się dzieje i po prostu mi cię szkoda, że wpadłaś w to gówno. A tak poza tym fajna jesteś- uśmiechnął się mężczyzna, a Jo cicho odchrząknęła i odwróciła wzrok- Satysfakcjonująca odpowiedź?- spytał.

Tomorrow ➼ z.m.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz