Jo długo zastanawiała się co mogłaby zrobić żeby pomóc Malikowi wyplątać się z kłopotów, w które wpadł. Ciągle czuła, że po części sama go w nie wpakowała, dlatego zależało jej, by coś z tym zrobić. Jednak nie wiedziała co, mimo usilnych starań. Kolejnych kilka dni jej myśli oscylowały wokół właśnie wokół chłopaka, lecz i tak nie wymyśliła niczego sensownego.
Spojrzała prawdzie w oczy- była nieporadna, słaba i nie stwarzała zagrożenia dla żadnej żywej istoty. Jo nie miała serca zabić pszczoły, która wleciała jej do pokoju w upalny dzień- tym bardziej nie wyobrażała sobie, by była w stanie zdziałać cokolwiek w przypadku grupy kolesi z pistoletem w kieszeni.
Przez cały ten czas nie zamieniła z Malikiem ani słowa. Widziała go może trzy razy, kiedy mijali się na klatce schodowej. Witali się krótkim cześć i nie zatrzymując się na choćby krótką rozmowę, odchodzili w swoich kierunkach. Green z początku nie zastanawiała się dlaczego tak to wyglądało, ponieważ miała na głowie masę spraw związanych z wystawą. Dopiero w chwili wytchnienia pomyślała, że Zayn może mieć jej za złe, że się za nim nie stawiła. Kiedy odtwarzała te wydarzenia, za każdym razem wyglądały one jeszcze gorzej. Malik przekonywał Jima, że Jo potwierdzi jego wersję wydarzeń, tym czasem ona dała się zmanipulować Jordanowi.
W tamtym momencie nie miała żadnych wątpliwości, że wszystko było jej winą.
Dziewczyna przyznała też przed samą sobą, choć z trudem, że w pewnym momencie zaczęło jej brakować jego obecności. Przyzwyczaiła się, mimo że rozmawiali zaledwie kilka razy, a znali się tylko dwa tygodnie. Nie spodziewała się, że tak szybko obdarzy chłopaka sympatią.
Dlatego też musiała mu pomóc, bo nie chciałaby stracił przez nią pracę, którą, jak widać, bardzo lubił.
Green spędzała kolejny poranek z rzędu sama w mieszkaniu, nie zajmując się właściwie niczym istotnym. Jess była w pracy, więc nie miała czego ze sobą zrobić. Wtedy ponownie zaczęła rodrapywać za i przeciw jednego ze swoich pomysłów. Wiedziała, że najprostszym rozwiązaniem byłaby rozmowa z szefem Malika, mogłaby wtedy wytłumaczyć, że nie powiedziała prawdy, obawiając się Jordana. Bała się jednak, że źle się to skończy dla jej siostry i dla niej. Chłopak zatraszył ją na tyle umiejętnie, że miała poważny problem żeby się przełamać i zdecydować na tą opcję.
Potem Jo zrobiło się głupio, że myślała tylko o sobie, nie Maliku, któremu była coś winna. Wtedy postanowiła, że to zrobi. Ale miałą jeden problem. Nie wiedziała gdzie znaleźć Jima, a pojawiać się kolejny raz w jego potajemnej skrytce nie zamierzała. Jim był policjantem. Nie oficjalnie, ale jednak, dlatego pomyślała, że znajdzie go na posterunku.
Tam też się wybrała.
Idąc w górę po schodach budynku, czuła się dziwnie, ale starała się ignorować uczucie niepokoju. Stanęła na początku długiego korytarza, wzdłuż którego ścian poustawiane były miejsca do siedzenia. Przygryzła wargę i podeszła do pierwszego lepszego mężczyzny w mundurze.
-Przepraszam...- zacięła się, gdy policjant spojrzał na nią pytająco- Czy zastałam posterunkowego Jima Stone'a?- spytała.
-Jest w biurze i nikogo teraz nie przyjmuje- oznajmił.
-To ważne- nalegała.
Nie mogła tak łatwo odpuścić i od razu posłusznie się oddalić. Nie po to tu przychodziła, by wyjść po dwóch minutach!
Mężczyzna spojrzał na nią krzywo i podejrzliwie, po czym westchnął. Kazał jej czekać na miejscu, a sam odszedł w kierunku ostatnich drzwi po prawej. Brunetka usiadła na niewygodnym krześle i w oczekiwaniu tupała nerwowo nogą i bawiła się palcami. Wyglądała na bardzo zdenerwowaną i tak też się czuła. Jim musiał jej uwierzyć, to była jej pierwsza i pewnie jedyna szansa, by Malik odzyskał zaufanie szefa.
Po dość krótkim czasie drzwi ostatniego pokoju ponownie się otworzyły. Jo zwróciła głowę w tamtą stronę, a policjant, którego zatrzymała patrzył prosto na nią, wychylając się zza framugi. Kiedy wyszedł z pomieszczenia, pozostawiając wejście otwarte, dziewczyna rozumiała to jako pozwolenie. Wstała szybko i poprawiając koszulkę, ruszyła w jego stronę. Mężczyzna odszedł dopiero, gdy przekroczyła próg.
Green rozejrzała się po niewielkim biurze. Jim siedział za biurkiem i wstał, kiedy ona się pojawiła.
-Dzień dobry- odezwała się niepewnie.
-Dzień dobry- odpowiedział mężczyzna i wskazał na fotel, sugerując, by usiadła- W czym rzecz? Jakiś problem?- spojrzał na nią pytająco.
-Chodzi o...Zayna- przełknęła ślinę i obserwowała jak twarz policjanta poważnieje. Pojawiło się na niej niezadowolenie i rezerwa. Skoro tak reagował na sam dźwięk imienia, musiało być naprawdę tragicznie.
-Myślę, że powiedziałaś w tej sprawie wszystko co było trzeba- zaczął surowo- Nie ma potrzeby bym wiedział więcej, najważniejsze, że wyjaśniła się bezpodstawność oskarżeń Malika...
-Właśnie nie- przerwała mu w pół zdania i zacisnęła dłonie w pięści- Nic nie jest wyjaśnione, ja...- zacięła się, czując na sobie ponaglające spojrzenie mężczyzny- Ja nie powiedziałam prawdy. Jordan wcale nie jest niewinny, wszystko było dokładnie tak, jak opowiedział Zayn, ja tylko...przestraszyłam się go, bo wie gdzie mieszkam i...dlatego skłamałam- wydukała z trudem na jednym wdechu.
Uniosła głowę na Jima, którego twarzy wyrażała niezrozumienie. Miał mętlik w głowie, nie wierzył w to, co usłyszał.
-Jo- zaczął powoli i spokojnie- Jeśli Malik w jakikolwiek sposób zmusił cię żebyś tu przyszła i go oczyściła, to...
-Nie- wtrąciła kolejny raz- Do niczego mnie nie zmusił, nawet nie wie, że tutaj jestem. Chciałam powiedzieć prawdę, żeby nie stracił przeze mnie pracy, tylko tyle- wypuściła niespokojny oddech- Nie może go pan zwolnić, on naprawdę w niczym nie zawinił...
-Dobrze, nawet jeśli faktycznie tak było, nie zmienia to faktu, że wydał ci naszą tajemnicę. To też upoważnia mnie do zerwania z nim umowy, więc tak czy inaczej jest w tarapatach.
-Zrobił to tylko dlatego, że go namawiałam, a on chciał mi pomóc. Proszę zrozumieć, oni tak nagle zaczęli mnie nachodzić, nie mam pojęcia co się dzieje i o co chodzi...
-W porządku, Jo- policjant uniósł dłoń w górę, dając jej znać, by przestała mówić- Trudno mi uwierzyć, że Jordan był w stanie zrobić coś takiego, jeszcze trudniej, że niczego nie zauważyłem- westchnął- Ale nie mogę go o nic oskarżyć nie mając dowodów, dlatego będziesz musiała jeszcze trochę się pomęczyć.
-Jak?- brunetka zmarszczyła czoło.
W jaki sposób miała udowodnić Jordanowi winę?
-Dam ci jego adres, pojedziesz tam i z nim porozmawiasz. Nagrasz tą rozmowę i pokażesz ją mi, a wtedy zajmę się resztą- oznajmił- Zgoda?
Green zrobiło się trochę duszno na myśl o ponownym spotkaniu z chłopakiem, ale wiedziała, że już teraz za późno na odwrót.
-Zgoda.
* * *
Truskawka żyje i błaga o wybaczenie za swoje lenistwo i niesystematyczność
![](https://img.wattpad.com/cover/25891431-288-k808602.jpg)
CZYTASZ
Tomorrow ➼ z.m.
ФанфикJo Green, delikatna i nieśmiała dziewczyna- Wciągnięta w świat, którego nie rozumiała, wplątana w labirynt intryg wbrew własnej woli, musi stawić czoła przeciwnościom losu i niewyjaśnionemu przywiązaniu do chłopaka, który ściąga na nią problemy i p...