➼ 10

2.3K 164 10
                                    

Jo stąpała przed siebie z posępną miną. Ręce schowała w kieszeni i co chwilę przymykała oczy, by uspokoić nadal zszargane nerwy. Dolna warga zaczęła ją szczypać, ponieważ przygryzała ją zbyt wiele razy tego dnia. Dziewczyna zwilżyła usta i westchnęła, starając utopić się w dużej bluzie. Wiatr bynajmniej nie był już przyjemnie chłodny, tylko potwornie zimny i roztrzepywał włosy brunetki na wszystkie strony. W Londynie naprawdę nie było ucieczki od paskudnej pogody. 

Green wepchnęła zmarznięte dłonie głębiej w kieszeń i zacisnęła je w pięści, pocierając palce o palce. Wszystkiego nie ułatwiał jej Malik, który szedł obok niej bez słowa i jedynie gapił się na nią jak głupi. I myślał, że ona tego nie widziała. Jo nie wiedziała już czy ręce drżą jej od zimna, przez kłótnię z siostrą czy może jego obecność. I to ją nieco przerażało. Do tego mętliku związanego z podejrzanym "niby gangiem", złości po sprzeczce z Jess doszło pytanie- dlaczego on się mnie uczepił i po co za mną lezie? I dlaczego ja się na to godzę?

-Wiesz, że wyglądasz jakbyś szła kogoś zabić?- zapytał Zayn, lecz Jo wywróciła jedynie oczami i skręciła w prawo, na pasy. Przeszła ulicę i weszła na brukowaną parkową ścieżkę. Park był przerażająco ciemy o tej porze dnia, a przez nagie gałęzie przebijało się księżycowe światło.

Brunetka odgarnęła włosy z twarzy i szła tylko w sobie znanym kierunku. Chłopak idący za nią uniósł brew, ponieważ Green wybrała sobie chyba najbardziej zawiłą z możliwych dróg. Jakby chciała przejść każdy centymetr kwadratowy tego parku. Tym razem trzymał się trochę z tyłu i obserwował podążającą w nieznanym kierunku brunetkę. Po pewnym czasie doszedł do wniosku, że narazie nie miał na co patrzeć, bo Jo szła z opadniętymi ramionami, delikatnym krokiem, a jego bluza była na nią za duża i wszystko zasłaniała. Przyspieszył więc kroku i już po chwili ponownie znalazł się obok niej. A ona nadal miała go gdzieś i usiadła sobie po turecku na drewnianej ławce.

Pomyślała, że nie wybrała dobrego miejsca na spokojny odpoczynek dla umysłu, ponieważ ta część parku była pozbawiona oświetlenia, drzewa wyglądały jeszcze bardziej przerażająco niż inne, a ławka, na której zajęła miejsce, skrzypiała.  

-Co jest?- Malik rozsiadł się obok brunetki.

-Durna siostra jest- burknęła Jo, choć dobrze wiedziała, że wina leżała po jej stronie. Po prostu nie mogła zrozumieć dlaczego Jess tak szybko zapomniała o...tym wszystkim, przecież jeszcze miesiąc temu nienawidziła matki z całego serca! Green była bardziej pamiętliwa. I dlatego nie wiedziała czy kiedykolwiek będzie potrafiła spojrzeć matce w oczy bez żalu i dystansu.

Ta kłótnia jest moją winą.

Nie kłóciły się prawie nigdy!

-Dobra, to przeze mnie- mruknęła Jo, podpierając łokcie na nogach i objęła twarz dłońmi.

-O co poszło?

-A zgadnij!- brunetka podniosła głos i spojrzała na chłopaka z gromami w oczach.

-Powiedziałaś jej?- Zayn uniósł brwi i spiął się.

-Właśnie chodzi o to, że nie!- jęknęła brunetka załamanym głosem.

Nigdy nie miała tajemnic przed siostrą, a już na pewno nie takich! Chciałaby jej wszystko opowiedzieć, ale kto wiedział jak zareagowałaby Jess. Poza tym Jo nie mogła! I nie miała pojęcia czemu to wszystko jest tak strasznie tajne i pokręcone! Coś jej nie pasowało w tym całym gangsterskim otoczeniu. Inaczej wyobrażała sobie takiego chodzącego przestępcę z bronią w ręku! Malik był normalny, Styles jedynie nie potrafił trzymać rąk przy sobie, przez co nie wiele różnił się od pozostałych facetów w jego wieku. Jim, ten szef, był nienormalnie normalny! Nie zachowywał się jak przywódca żadnej szajki, tylko jak policjant! Jedynym pasującym do tego otoczenia był mężczyzna, który niewątpliwie chciał zgwałcić Jo na tym zakurzonym łóżku, którego imienia nie pamiętała.

Tomorrow ➼ z.m.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz