➼ 25

1.3K 131 14
                                        

Malik wszedł do własnego salonu jak na ścięcie. Trzęsły mu się ręce, kiedy zaciskał je w pięści, by powstrzymać się od chamskiego ciosu w szczękę Jordana, ale wiedział, że nie mógł. Musiał być opanowany i zastanowić się jak wytłumaczyć obecność Jo w jego mieszkaniu. Cholera. 

Potarł twarz dłońmi i westchnął. W pomieszczeniu znajdowali się już obaj goście, gdy przekroczył próg przedpokoju. Green stała teraz przy kanapie ze złączonymi dłońmi i z niepokojem obserwowała to, co się działo. Można było uznać, że pozostawała w miarę spokojna dopóki nie zobaczyła Jordana. Na jego widok wytrzeszczyła oczy, wyraźnie zbladła, a jej dolna warga zadrżała. Tymczasem on opierał się bokiem o jeden z mebli. Z pewnym siebie uśmiechem na twarzy patrzył na każdego po kolei, jednak najdłużej zatrzymywał wzrok na Jo. Jim za to wpatrywał się w brunetkę, próbując przypomnieć sobie skąd ją kojarzył. 

-Malik, co ona tu robi?- wycedził, uprzednio skanując ją wzrokiem kilka razy dla pewności. Rozpoznał Green dopiero po chwili zastanowienia. Zwrócił się w stronę Zayna i obdarzył go wściekłym spojrzeniem. Podszedł do niego i obrócił się, zerkając na Jo jeszcze raz- Idziemy- położył rękę na plecach bruneta i popchnął go w kierunku przedpokoju. 

Chłopak skrzyżował ręce na klatce piersiowej i przygryzł nerwowo dolną wargę. Czuł, że cała ta szopka skończy się jedną, wielką katastrofą. Dla niego. Nie patrzył Jimowi w oczy, kiedy ten wszedł za nim to ciasnego pomieszczenia i zamknął drzwi ostrym szarpnięciem. Aż trzasnęły. Wlepił wzrok w ścianę i z zaciśniętą szczęką trwał w tej pozycji najdłużej jak mógł- czyli niecałe dziesięć sekund, bo później naskoczył na niego szef.

-Powtarzałem setki razy, że ta dziewczyna to nie nasz problem, Malik- warknął- Więc co ona, do cholery, robi w twoim mieszkaniu, kiedy powinieneś zajmować się ważnymi sprawami?- zacisnął dłoń w pieść i uderzył nią w ścianę.

Zayn wypuścił powietrze i spojrzał na mężczyznę. Jego oczy były wypełnione wściekłością, a szczęka wyraźnie napięta. Jeszcze nie widział go w takim stanie. 

-Posłuchaj- udało mu się zacząć opanowanym głosem- Od kiedy na nią trafiliśmy i przyprowadziliśmy pierwszy raz do siebie, Joe i ta banda jego idiotów nie dają jej spokoju, kilka razy zaczepiali ją, gdy była sama i próbowali coś z niej wyciągnąć. Chyba myślą, że ma z nami coś wspólnego, że coś wie...- wziął oddech- Kręcili się pod jej domem...

-Myślą, że ma z nami coś wspólnego, a ty się z nią spotykasz i co? Może jeszcze mi powiesz, że widzieli was razem!- podniósł głos- Nie możemy narażać się na takie akcje i...poza tym co ty sobie wyobrażasz? Chcesz jej pomóc? Nie zapominaj, że masz zachowywać pozory, nikt obcy nie może się domyślić. Wszyscy mają nas mieć za postrach miasta, a nie dobrodusznych policjantów, Malik!- Jim westchnął, przesuwając ręką po brodzie.

-Słuchałeś w ogóle tego co powiedziałem? Mam ją olać i zostawić na pastwę tych pokurwieńców, tak?- pokręcił głową- Twoje myślenie jest zajebiste, Jim. Przecież oni jej nie odpuszczą, do cholery! Musimy coś zrobić, ona jest w pieprzonej rozsypce i...

-Poczekaj, Zayn. Jedno pytanie, które powinienem zadać ci na samym początku- przerwał mu szatyn gestem dłoni- Czemu ta dziewczyna myśli, że jej pomożesz i dlaczego spędza czas w twojej obecności? Ostatnim razem była przerażona, teraz na taką nie wyglądała- twarz mężczyzny wyrażała skupienie, jakby powoli zaczął składać fakty w całość. Nagle coś mignęło w jego oczach, a brunet wiedział już, że Jim się domyślił- Błagam cię, tylko nie mów mi, że jej powiedziałeś...- zakrył twarz rękoma, a Malik milczał. Po dłuższej chwili stało się jasne, że jego cisza była odpowiedzią- Kurwa, Zayn! Podpisywałeś umowę! Wiesz co powinienem teraz zrobić?- stanął tuż przed nim, patrząc mu prosto w oczy- Odesłać cię z powrotem na pieprzoną odsiadkę, bo złamałeś ten jedyny warunek, który został ci postawiony żebyś mógł wyjść- powiedział twardo i zapadła chwila napiętej ciszy.

-Jedyną osobą, którą powinieneś o cokolwiek obwiniać jest pierdolony Jordan- wycedził brązowooki. Zaciskał pięści z taką siłą, że czuł jak drętwiały mu palce. Musiał spróbować dotrzeć do szefa jeszcze jeden raz...może tym razem zrozumie, że Stone* nie był cholerną niewinną perfekcją.

-A co on zrobił? Nie sądziłem, że to kiedyś powiem, ale sprawdza się teraz lepiej niż ty.

Starczy.

-Pozwól, że cię oświecę. Jordan ma świadomość, że uwierzysz we wszystko co on powie, bo jest twoim głupim kuzynem i to wykorzystuje. Odpieprza mu po całości, kiedy ciebie nie ma, próbuje się rządzić, a sam wiecznie nic nie robi. Ale to i tak nie jest najgorsze- prychnął Zayn, a Jim wpatrywał się w niego w ciszy- Kiedy przyprowadziliśmy Jo, ciebie nie było, ale był on. I to on miał z nią rozmawiać, a skończyło się tak, że zdarł z niej ubrania i próbował przelecieć na zapleczu.

-Jordan chciał zgwałcić tamtą dziewczynę?- Jim uniósł brew.

-Nie wierzysz mi.

Kiedy Malik i Jim wyszli do przedpokoju, Green zerknęła w kierunku Jordana. Była tak spięta jak jeszcze nigdy. Odsunęła się na drugi koniec pokoju, by być jak najdalej od niego. W głowie wciąż miała sceny z tamtego dnia. Nie chciała widzieć go nigdy więcej, a tym bardziej przebywać z nim w jednym pokoju sama. 

Oparła się plecami o parapet i złączyła dłonie, plącząc palce. Wpatrywała się w podłogę, ale czuła na sobie wzrok mężczyzny. Kolejny raz była przerażona do tego stopnia, że nie potrafiła zapanować nad drżeniem całego ciała. Emocje w jej głowie zostały zdominowane przez strach. Zacisnęła mocno oczy, gdy usłyszała kroki. Jordan stanął naprzeciwko niej w przeciągu kilku sekund.

-Ustalmy sobie jedną rzecz- powiedział jej na ucho, pochyliwszy się. Poczuła na szyi jego oddech, ręce na swoich biodrach i niezależnie od własnej woli zaczęła się trząść- Ale najpierw otwórz oczy- przesunął palcem po jej policzku, przez co dostała mdłości. Uchyliła jednak powieki i spojrzała w wypełnione złem tęczówki- Ani słowa na mnie, kiedy Jim tu wróci...Chyba, że chcesz żebym złożył ci wizytę w nocy.

Jo otworzyła usta, kiedy przyciągnął ją bliżej siebie, chcąc zawołać Zayna, ale...

-Nie lubię nieposłuszeństwa, więc lepiej mnie nie prowokuj- warknął, zakrywając jej usta ręką- I pamiętaj co powiedziałem- przytknął usta do jej szyi na krótką chwilę, po czym odsunął się i szybko wrócił na swoje poprzednie miejsce.

Brunetka przełknęła ślinę i przetarła załzawione kąciki oczu palcem. Zacisnęła dłonie w pięści, gdy drzwi przedpokoju uchyliły się, a do salonu wrócił Zayn razem z szefem. Obaj byli wyraźnie zdenerwowani. Malik podszedł do dziewczyny, uprzednio patrząc na nią niepewnie.

-Chodź tu Jim, ona ci powie.

Tomorrow ➼ z.m.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz