[Dwadzieścia trzy]

2.7K 291 179
                                    

Luke;;

- Zdajesz sobie sprawę, że to może zrujnować naszą - Luke przerwał, jęcząc miękko w szyję Ashtona, kiedy poczuł jego ręce wślizgujące się pod jego bokserki i chwytające jego tyłek. - Naszą przyjaźń? - skończył zdanie, po czym kontynuował składanie niedbałych pocałunków wzdłuż szyi Ashtona i ssanie jego dolnej wargi.

To działanie sprawiło, że Ashton wypuścił łańcuszek przekleństw, jego głos powodował echo w pomieszczeniu.

- Po prostu mi kurwa obciągnij – Ashton jęknął, jego gorący oddech uderzył w wargi chłopaka, kiedy brutalnie przyciągnął biodra Luke'a do swoich. Ashton wypuścił ciche westchnienie przyjemności, kiedy ich penisy otarły się o siebie.

- Taki zdesperowany – Luke wymamrotał, sunąc rękami wzdłuż ciała Ashtona, a potem oparł je na jego biodrach. Opuścił głowę, by zrobić małą malinkę na jego szyi, gdzie wszyscy mogli ją zobaczyć.

Chwilę potem Luke zaczął składać mokre pocałunki na jego ciele, powoli schodząc w dół, dopóki jego usta nie znalazły się nad bokserkami Ashtona, gdzie zaczął delikatnie ssać jego skórę.

- Przysięgam na Boga, jeżeli zaraz nie poczuję twoich jebanych ust na moim kutasie, uduszę cię moimi udami – Ashton syknął.

Luke uśmiechnął się i wsunął kciuki pod gumkę jego bokserek. - Właściwie to nie miałbym nic przeciwko.

Kiedy Luke ściągał je w dół drażniąco powoli, Ashton mamrotał jego imię.

- Luke.

- Luke.

- Luke!

Luke obudził się z szarpnięciem, jako że leżał teraz na podłodze, zaplątany w koce, a jego bokserki były tylko odrobinkę mokre.

Jego oczy rozszerzyły się lekko na myśl, że właśnie miał mokry sen o Ashtonie i jego policzki momentalnie stały się czerwone.

Spojrzał na delikwenta, który go obudził, napotykając orzechowe oczy. - Musiałeś mnie budzić? - Luke spytał, skołowany. - Miałem fajny sen!

Ashton zachichotał cicho- Luke natychmiast zapragnął słyszeć ten dźwięk częściej- i zerknął na wybrzuszenie w bokserkach Luke. - Widzę – chrząknął cicho, kiedy jego twarz też pokrył rumieniec.

Luke swobodnie zakrył kocem dolną część swojego ciała. - Ja, um, jak się tu dostałeś? - spytał.

- Zapukałem, twoja babcia mi otworzyła, wszedłem i teraz jestem tutaj. - Ashton wzruszył ramionami i oparł się o ścianę. - A teraz wstawaj, weź prysznic i się ubierz, muszę zająć się demonami i nie będę tego robił sam.

Luke tylko się na niego gapił. - Przyszedłeś do mojego domu i mnie obudziłeś tylko dlatego, że nie chcesz niańczyć rodzeństwa samemu?

Ashton tylko się uśmiechnął i przytaknął.

- Tak, a teraz wstawaj, moja mama musi wyjść za godzinę.

+

Przez pierwszą godzinę, Ashton i Luke byli zajęci usiłowaniem pieczenia ciasteczek. Wyszło im całkiem dobrze, przynajmniej tak by powiedzieli.

Harry wpadł do kuchni i złapał Luke'a za nadgarstek. - Luke! Pomóż mi zbudować wieżę z Lego, Ashton był dla mnie niemiły i nie chce mi pomóc – Harry krzyknął, ciągnąc go do salonu.

Ashton zadrwił obronnie. - Hej, mały kretynie, źle to powiedziałeś. Zaproponowałem ci pomoc, ale mnie uderzyłeś i wygoniłeś z pokoju.

Harry zmarszczył nos i szepnął do Luke'a – Nie słuchaj go, on jest kłamcą.

- Jesteś tym lepszym Irwinem, to ciebie będę słuchał – Luke wyszeptał w odpowiedzi, otrzymując w zamian obrażone parsknięcie Ashtona.

Po upływie może dziesięciu minut, Harry wyrzucił ręce w górę, zdenerwowany. - Jesteś w tym prawie tak beznadziejny jak Ashton, wyrzucam cię z mojego zespołu. Zrobię to sam, jezu – wymamrotał, po czym spiorunował Luke'a spojrzeniem. - Teraz idź usiądź z frajerami. - Wskazał na Ashtona, który siedział na kanapie, obserwując ich z małym uśmiechem.

Luke przytaknął i wstał. Całe szczęście, pomyślał i opadł na kanapę tuż obok kręconowłosego chłopaka.

Chwilę potem chłopcy leżeli na małej kanapie, skierowani twarzami do siebie. - Więc mówiłeś, że Lauren podpaliła piec, nie? Jak to się stało?

Ashton zachichotał cicho, zanim przeszedł do opowieści. - Nie jestem do końca pewny, ale Harry powiedział, że gotowała im zupę, ale potem poszła z powrotem do swojego pokoju. Nie zeszła na dół, dopóki nie włączył się alarm przeciwpożarowy, a kuchenka płonęła. Teraz mama nie pozwala jej zostawać samej w domu i gotować jedzenia, kiedy tylko nie ma jej w pobliżu.

Luke zaśmiał się głośno, zanim zakrył usta ręką, zawstydzony tym jak głośny i irytujący był jego śmiech.

Ashton odsunął jego dłoń od ust. - Lubię twój śmiech, jest uroczy, nie powstrzymuj go – powiedział miękko, wpatrując się w Luke'a intensywnie.

Luke uśmiechnął się lekko, nagle kołnierzyk koszulki Ashtona stał się bardziej interesujący od jego twarzy.

Luke chciał pocałować Ashtona, chciał poczuć jego wargi na swoich, spróbować ich smaku, chciał to zrobić tak mocno, że aż sprawiało mu to fizyczny ból.

Wszystkim, czego potrzebował, było 20 sekund odwagi, prawda?

- Hej, Ashton? - Luke zapytał lekko drżącym głosem.

Ashton napotkał jego spojrzenie i mruknął pytająco, unosząc brew.

Luke zatrzymał się na chwilę, po czym wyszeptał ciche 'jebać to' i przycisnął swoje wargi do tych Ashtona, zanim zdążył się rozmyślić.

Jego usta były lekko spierzchnięte, ale on natychmiast odwzajemnił pocałunek, przyciągając Luke'a bliżej do siebie.

- Ashton! - Głos Harry'ego zapiszczał. - Lauren nie chce zostawić mnie w spokoju! Ciągle usiłuje zburzyć moją wieżę! - krzyczał, biegnąc w stronę chłopaków.

- Twoja wieża jest głupia!

Para chłopców szybko się rozdzieliła, ich policzki były zaczerwienione, a usta były w kolorze mocnego różu i w ten właśnie sposób Luke wylądował na podłodze już po raz drugi tego dnia.

T/N

Przez cały czas, kiedy tłumaczyłam ten rozdział, byłam w fazie mocnego fangirlingu, kocham go jeju.

Mam nadzieję, że wam też się podoba pierwszy pocałunek Lashtona!

Zostały jeszcze dwa rozdziały i epilog, cri.

Do następnego! x




Connection [Lashton pl]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz