10

9.9K 438 93
                                    

Szłam do pokoju bardzo powoli. A może zawrócić i czekać w łazience?
Ale czy mi to coś da i tak czy siak on po mnie przyjdzie. Nie chcę go widzieć. Co jeśli nie będę mogła nigdzie uciec i wtedy mi coś zrobi?

No nic nie ma odwrotu muszę tam wejść.
Wchodzę do środka i widzę tam kobietę tą samą co mi wcześniej pomagała. Ale jego nigdzie nie ma na całe szczęście.

-O chodź dziecko musisz iść teraz coś zjeść.- powiedziała do mnie i zaczęła się kierować w moją stronę.

-A on gdzie jest?-zapytałam

Nie chcę go spotkać. W ogóle nie chce go widzieć. Porwał mnie chyba mam prawo go nienawidzić. I go nienawidzę z całego serca.

-Chodzi ci o pana, a o niego nie musisz się martwić poszedł, bo ma bardzo ważną sprawę do zrobienia.- powiedziała i mnie minęła.

Poszła w stronę schodów. Ona myśli, że się o niego martwię? Nie no w życiu. Nigdy o niego się martwić nie będę. Nie ma mowy.

Kobieta szła dalej nie czekając na mnie więc szybko ją dogoniłam.

Zeszłyśmy na dół po drewnianych schodach. Na dole szliśmy korytarzem do jak mniemam kuchni. Nie miałam czasu, żeby się dobrze przyjrzeć pokojom, które mijaliśmy, ale zauważyłam, że wszystkie były bardzo pięknie urządzone. Albo on ma dobry gust, albo ma dobrego projektanta. Nie wiem.

Weszłyśmy do kuchni, w której było kilka osób.

-Co chcesz zjeść?-zapytała kobieta zwracając się do mnie .

-Obojętnie.-odpowiedziałam.

-Lubisz naleśniki?-zapytała się mnie ponownie.

-Uwielbiam.- odpowiedziałam i się uśmiechnęłam.

Od dziecka uwielbiałam naleśniki. I często wykorzystywał to mój tato. Kiedy czegoś nie chciałam zrobić mówił, że nie zrobi mi naleśników. Zawsze na wszystko się zgadzałam.

-Zrób jej naleśniki, najlepsze jakie potrafisz.- powiedziała kobieta zwracając się do kucharki.

Wzięła mnie za rękę i zaprowadziła do dużego pokoju, gdzie znajdował się wielki stół. Naprawdę jest ogromny.
Można przy nim pomieścić z pięćdziesiąt osób jak nie więcej.

Usiadłyśmy przy stole i czekałyśmy na jedzenie, które nadeszło bardzo szybko.

Myślałam, że kobieta będzie jadła razem ze mną czy coś, ale ona tylko siedziała i patrzyła.

-Ty nie jesz?-zapytałam.

-Nie ja mam określone swoje pory jedzenia, nie wolno mi jeść szybciej, albo później.-odpowiedziała.

-Przecież to głupie.-powiedziała.

No kto jest takim debilem i takie coś wymyślił. Ludzie mają prawo jeść wtedy kiedy im się żywnie podoba.

-Takie procedury nakazał nam pan.-powiedziała.

No i już wiem kto jest tym debilem. A czego ja mogła się spodziewać?

Już nic nie mówiłam tylko zaczęłam jeść. Kiedy się najadłam odsunęłam od siebie talerz.

-No to teraz musisz iść do pokoju i czekać tam na pana.- powiedziała kobieta.

Nie miałam siły więc poszłam prosto do pokoju. Wywaliłam się na łóżku i po chwili zasnęłam.

Kiedy się obudziłam pierwsze co zobaczyłam to tego typa, który mnie porwał. Przyglądał mi się intensywnie.

-Musisz się tak na mnie patrzeć?- zapytałam kiedy miałam już dość.

-Jesteś strasznie pyskata.- powiedział.

-Jestem taka dla takich ludzi jak ty.-powiedziałam.

On tylko się uśmiechnął i dalej się na mnie patrzył.

-Nie odpowiedziałeś mi wcześniej to zapytam jeszcze raz czy musisz się tak na mnie patrzyć?- zapytałam ponownie.

-Patrzę się bo mogę, nie zabronisz mi.-powiedział.

Pff. No co za koleś.

Odwróciłam się do niego plecami. I choć dalej czułam jego wzrok na sobie ignorowałam go.

-Dzisiaj rano bardzo mnie wkurzyłaś.-powiedział po chwili ciszy.

Nic nie odpowiedziałam tylko siedziałam dalej.

-Dzisiaj wieczorem jest bankiet, na który musisz iść ze mną.

-Ale...

-I nie przyjmuję odmowy.-powiedział z lekko podniesionym głosem.

Czy go na serio można tak szybko wkurzyć. On chyba nie lubi jak ktoś mu się sprzeciwia.

-Nigdzie z tobą nie idę.- powiedziałam odwracając się do niego.

Dopiero teraz zwróciłam jak jest ubrany. Koszula troszkę rozpięta przy szyi i spodnie. Wyglądał w tym naprawdę dobrze.

-Właśnie, że pójdziesz w szafie masz sukienki wybierz, która ci się podoba, o 19 przyjdę tutaj po ciebie, a i nie próbuj uciekać jak ci już wcześniej powiedziałem są tu strażnicy.- powiedział.

Popatrzyłam się na niego jak na idiotę. On się do mnie uśmiechną i pocałował mnie.

ON MNIE POCAŁOWAŁ!!!!!

I wyszedł. Jeśli tak chce się bawić no to dobrze. Zobaczymy kto będzie lepszy. Do 19 mam dwie godziny. Idealnie powinnam się wyrobić.

Ja mu pokażę na tym bankiecie.

.............

Przepraszam za błędy.
Proszę zostawicie coś po sobie
:-)

Do następnego :-D

PorwanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz