Odwróciłam się i w oddali zobaczyłam światła.
Na początku myślałam, że to jacyś ludzie którzy może mi pomogą, ale intuicja podpowiadała, mi że powinnam wiać i to jak najszybciej.
Tak też zrobiłam, biegłam przed siebie lecz to mi nic nie da i tak mnie złapią jak będę cały czas biegła tą drogą. Skręciłam w głęboki las tam raczej mnie nie powinni znaleźć, schowam się gdzieś za drzewem i przeczekam chwile.
Biegłam coraz głębiej i coraz dalej byłam od drogi, a i tak ciągle słyszałam warkot silnika.Byłam coraz bardziej zmęczona, a na domiar tego wszystkie gałęzie waliły mnie w twarz i choć czułam straszne zmęczenie to biegłam dalej. Nie mogłam teraz się zatrzymać.
Mój rozum chciał uciekać, a moje ciało już nie miało na to siły. Biegłam teraz dużo wolniej, aż nagle się przewróciłam.
Leżałam tak nie mając siły się podnieść. Może mnie tu nie znajdą. Może przejdą obok, a ja będę bezpieczna? Myślałam tak, ale nie wiedziałam czy tak się stanie. W sumie gdyby mnie znaleźli to może daliby mi coś do jedzenia i picia i może jeszcze troch bym pożyła, ale co to za życie w niewoli? Już wole zginąć leżąc tak i umierając z pragnienia i głodu.Kogo ja oszukuje pewnie nikt by nie chciał takiej śmierci. W sumie nigdy nie myślałam jak zginę. Ale na pewno nie tak.
Zmęczenie ze mną wygrało.
Leżałam tak w ciszy, ale.nikt nie nadchodził. Nic nie słyszałam, ani warkotu silnika, ani żadnych rozmów albo nawoływań, ani nawet żadnych szelestów kompletnie nic. Miałam nadzieje, że tak zostanie i ja będę mogła odpocząć no, ale niestety nadzieja matką głupich.
Gdzieś w oddali usłyszałam szelesty. Ktoś szedł w moją stronę, ktoś kto ma wielkie buciory i nie jest do mnie przyjaźnie nastawiony.Nie miałam siły, żeby się podnieść po prostu nie miałam siły na nic. Oczy powoli mi się zamykały. A ta osoba coraz bardziej się do mnie zbliżała.
-ej Toni tu jest!!- odezwała się męski głos
Już wiedziałam, że to moi porywacze. Pewnie są wkurzenie na mnie co ja mówię oni są wkurwieni.
Nagle poczułam mocne szarpnięcie. I po chwili siedziałam pod drzewem. Głowa bezwiednie opadała mi w dół, a ja na to nie miałam wpływu.
Mój porywacz złapał mój podbródek i podniósł go tak abym na niego popatrzyła.-no kochana nieźle się ciebie naszukaliśmy, powiem szczerze, że jesteś strasznie uciążliwa- powiedział z jadem w głosie
-Toni podaj mi strzykawkę- jak to usłyszałam ostatnimi siłami próbowałam się wyrwać, ale to nic nie dało.
-dawaj szybciej- mój porywacz zaczął się niecierpliwić- daj podwójną dawkę
-co?!- Toni patrzył na tego drugiego z lekkim niepokojem
-to co słyszałeś masz dać podwójną dawkę, chyba że chcesz aby znów nam zwiała
-ale podwójną dawkę daje się dorosłemu, nieokiełzanemu ogierowi, ale i tak czasem wystarczy jedna to może ją zabić- odpowiedział Toni
Ja tylko siedziałam i ich słuchała nie wyrywałam się, ani nie bałam. Po prostu ich słowa do mnie nie docierały.
-ja tu rozkazuje i masz robić co ci każe inaczej wiesz co cie czeka
Po chwili przed oczami widziała igłę i poczułam ból w ramieniu.
I znów jak poprzednio ogarnęła mnie ciemność. Nic nie widziałam, nic nie czułam, nic nie słyszałam.
Była tylko ciemność, a ja jej się oddałam....................
I jak się podoba?Do następnego :-)
![](https://img.wattpad.com/cover/51324145-288-k281467.jpg)
CZYTASZ
Porwanie
RandomOna jest dobrym człowiekiem, który chce pomagać i nie miesza się w konflikty. Jej życie nie jest proste. A stanie się jeszcze gorsze, gdy spotka jego. On to typowy facet, który myśli, że wszystkie są jego. Ale pewnego dnia porywa dziewczynę na pewn...