Cała sala bankietowa wypełniona była ludźmi. Kobiety w sukienkach za które drogo zapłaciły, choć wiedziały, że założą je tylko raz. Mężczyźni w idealnie skrojonych garniturach, muszkach i krawatach, które nie były przekrzywione ani o milimetr. Ich twarze ukryte zostały pod maskami, z których każda była wyjątkowa. Niektórzy siedzieli przy okrągłych stołach, rozmawiając i śmiejąc się, a inni właśnie porywali swoich partnerów do tańca. Można było usłyszeć piękną melodie, graną na żywo przez mężczyzn siedzących na podeście. Każdy element współgrał ze sobą idealnie.
– Joslyn, wyprostuj się. – usłyszałam srogi głos matki. Nawet na nią nie spoglądając wypełniłam rozkaz.
Obie stałyśmy niedaleko podium, czekając na coroczne wygłoszenie mowy przez szefa jednej z największych korporacji współpracującej z giełdą Wall Street. W przylegającej do mojego ciała, czerwonej sukience i czarnej masce, która uwydatniała moje błękitne oczy, byłam jedną z młodszych uczestniczek wydarzenia. Miałam zaledwie dwadzieścia lat i w ogóle nie interesowały mnie notowania na giełdzie. Byłam tu tylko i wyłącznie z przymusu, powinności wobec ojca, który całe swoje życie poświęcił właśnie temu.
– Pójdę znaleźć Olivera. – powiedziałam, a zanim moja matka zdążyła udzielić jakiejkolwiek odpowiedzi odwróciłam się i ruszyłam szybkim krokiem przed siebie. Wszyscy dookoła kotłowali się już na samym środku sali, cierpliwie czekając. Moje czarne szpilki wydawały głuchy dźwięk z każdym krokiem, gdy w końcu dostrzegłam swojego młodszego o dwa lata brata. Stał przy długim stole, nakładając sobie na talerz kolejne porcje jedzenia. W myślach parsknęłam śmiechem na ten widok. Chwyciłam kieliszek szampana zaoferowany przez kelnera i stanęłam obok.
– Czy ty robisz coś poza jedzeniem? – na moje słowa brunet lekko podskoczył, a gdy mnie dostrzegł wywrócił oczami.
– A czy ty robisz coś poza zrzędzeniem? – odbił pałeczkę, a ja lekko się zaśmiałam. – Poza tym, jedzenie jest tu jedyną atrakcją. – mruknął, stając przy mnie i trzymając w dłoniach okrągły talerz z roladami.
Oboje wpatrywaliśmy się w ludzi, którzy najwyraźniej dobrze się bawili. Byliśmy przyzwyczajeni do takich sytuacji, dlatego Oliver zawsze krzątał się przy stołach z jedzeniem, a ja zaraz przy nim. W pewnym momencie moją uwagę przykuł mężczyzna stojący nie więcej niż dwa metry dalej. Również trzymał się z dala od tłumu, co mnie zdziwiło. Zazwyczaj ja i mój brat byliśmy jedynymi, którzy nie angażowali się w uroczystości. Mężczyzna był ubrany tak samo elegancko jak wszyscy, jego maska była złota, a brązowe włosy zaczesane do tyłu. Najwyraźniej wyczuł, że ktoś się mu przypatruje, bo spojrzał na mnie, a jego usta wygięły się w uśmiechu. Uniósł trzymany przez siebie kieliszek w geście pozdrowienia, lekkim zawahaniem zrobiłam to samo. Tak jak każda kobieta, uwielbiałam gdy mężczyźni skupiali na mnie swoją uwagę. Wpatrywał się we mnie jeszcze przez chwilę, jednak to ja pierwsza odwróciłam wzrok, uśmiechając się do siebie samej.
– Nie do wiary – usłyszałam mruknięcie Olivera, na co zmarszczyłam brwi. – On tu idzie, więc ja zamierzam się ulotnić. Tylko nie zacznij się ślinić. – powiedział, po czym minął mnie zwinnie powodując mój śmiech. Szybko jednak spoważniałam dostrzegając, że nieznajomy brunet stoi tam, gdzie wcześniej stał Oliver.
– Wystraszyłem twojego partnera? – spytał głębokim głosem, a ja spojrzałam na niego starając się zachować powagę.
– Rzeczywiście jest dość płochliwy. – odpowiedziałam, a jego oczy rozbłysły rozbawieniem. – Młodsi bracia tak mają.
Kiwnął głową, upijając łyka szampana, a ja wykorzystałam ten moment, by się mu przyglądnąć. Było trudno znaleźć szczegóły, ponieważ maska zakrywała połowę jego twarzy. Doskonale jednak mogłam dostrzec mocno zarysowaną szczękę, pokrytą lekkim zarostem. Kiedy jego wzrok z powrotem powędrował na mnie błysnęła mi barwa zielonych oczu. Uśmiechnął się pokazując tym samym białe zęby, a ja ponownie odwróciłam wzrok w kierunku tłumu.
– Nigdy wcześniej cię tu nie widziałam. – powiedziałam, starając się dowiedzieć o nim czegoś więcej.
– Kręcą się tutaj setki osób. – rozglądnął się dookoła. – Mogłaś mnie przeoczyć.
Parsknęłam, kręcąc głową.
– Uwierz mi, nie przeoczyłabym.
Uśmiechnął się, kiedy nie odpowiedział stało się jasnym, że nie jest corocznym gościem, a najwyraźniej powód swojej wizyty woli zostawić dla siebie. Nie naciskałam, zamiast tego zaczęłam odczuwać ciążące mi szpilki. Spojrzałam na cienki, złoty zegarek na moim nadgarstku. Było już dziesięć po dziewiątej, przemówienie nigdy nie się nie opóźniało, wszystko zawsze było dopięte na ostatni guzik. Zastanawiając się nad tym, w pierwszej chwili nie dostrzegłam kolejnego mężczyzny, który przechodząc obok nas, klepnął mojego tajemniczego towarzysza w ramię. Jednak gdy już go dostrzegłam, nie zdążyłam się mu przyjrzeć, ponieważ skręcił do wyjścia po mojej lewej, znikając.
Mężczyzna stojący obok mnie chrząknął, robiąc krok przed siebie i stając przede mną.
– W takim razie z pewnością się jeszcze zobaczymy. – napomknął do moich ostatnich słów. Niepewnie kiwnęłam głową, a on chwycił moją dłoń i złożył na jej zewnętrznej stronie lekki pocałunek. W tym samym momencie moje uszy zaczął drażnić przeraźliwie głośny dźwięk alarmu, który przerwał całą uroczystość. Tłum zdezorientowanych ludzi zaczął przemieszczać się po sali, a gdy ponownie chciałam skupić swoją uwagę na mężczyźnie, jego już nie było.
– Joslyn, masz pojęcie o co chodzi? – obok mnie pojawił się Oliver, ze zmarszczonymi brwiami. Pokręciłam głową, będąc równie zdezorientowaną. Moje myśli o alarmie i mężczyźnie zaczęły się kotłować, a gdy odruchowo dotknęłam swojego nadgarstka nie wyczułam pod palcami znajomego kształtu. Spojrzałam na swoją rękę i w szoku dostrzegłam, że mój zegarek zniknął.
*
Od Autorki: Co u Was słychać? Tak strasznie cieszę się na to nowe ff, mam wielką nadzieję, że się Wam spodoba i nasza wspólna historia z nim będzie trwać baaardzo długo. Rozdziały będą pojawiać się co tydzień, jak na razie bez żadnego ustalonego dnia. No i cóż, zobaczymy co z tego wyniknie, haha ;) x
YOU ARE READING
Fenomen - Harry Styles Fanfiction
Fanfiction❝Bogaci ludzie dzielą się na dwa typy. Na tych, którzy niczego więcej nie potrzebują i na tych, którzy wciąż chcą zdobywać.❞ © Yokita; 2016