Rozdział 1

3.8K 269 13
                                    

Cóż, tygodnia wytrzymać nie mogłam, dlatego publikuję już pierwszy rozdział :D Bardzo dziękuję za głosy i komentarze pod prologiem! Kocham i mam nadzieję, że rozdział się Wam spodoba x

Enjoy! x


Siedziałam w salonie wsłuchując się w rozmowę moich rodziców. Oliver zajmował miejsce obok mnie, kończąc jeść swoje śniadanie. Po wczorajszym wieczorze wszyscy byliśmy dość niepewnie nastawieni do sytuacji. Tata godzinę temu wrócił ze spotkania, na którym dowiedział się szczegółów odnośnie tego co zaszło na bankiecie. Okazało się, że Howard Green, jego szef, a zarazem prezes największej spółki na Wall Street został okradziony. Ktoś włamał się do jego gabinetu, otworzył sejf i pozostawiając wszystkie pieniądze i inne drogocenne rzeczy zabrał jedynie zwinięte płótno z obrazem. Obrazem, który wart był więcej niż mogłam sobie wyobrazić.

– Jak to możliwe, że ochrona niczego nie zauważyła? – prychnęła moja mama, zawijając ciaśniej szlafrok.

– Ponoć był to jeden z gości, nikt nie wie jak zdołał się tam dostać. – mruknął ojciec, masując swoje czoło. Widać było jak bardzo go to męczyło. Zebranie w środku nocy, zapewnie zamieszanie w jego pracy sięgało zenitu.

Mimowolnie powróciłam pamięcią do zielonookiego mężczyzny. Byłam zła na siebie, że nie zauważyłam wcześniej, że coś może być z nim nie tak. Zdołałam się domyślić, że to on zwinął mój zegarek. Okradł mnie. Nie wiedziałam, czy to on stał za całym tym zamieszaniem, w końcu był obok mnie, nie mógł się nigdzie włamać, jednak moja złość na niego z pewnością była uzasadniona.

– Policja będzie tu za niedługo. – powiedział tata, wstając i ubierając na białą koszulę marynarkę. – Przesłuchują każdego, kto był wczoraj obecny.

Ojciec spojrzał na mnie, wzdychając. Oczywiście opowiedziałam mu o tym, co wczoraj zaszło. O mężczyźnie i zegarku, a gdy to usłyszał nie był zadowolony. Kazał mi opowiedzieć policji wszystko ze szczegółami. Długo zastanawiałam się, czy był zły na sytuację, czy na mnie.

Mama pocałowała go szybko, życząc powodzenia w pracy, a on nic nie mówiąc wyszedł. Było mi go szkoda i liczyłam na to, że ta sytuacja szybko się rozwiąże. Dopijając kawę zastanawiałam się, czy zdążę na dzisiejsze zajęcia. Uwielbiałam sztukę, a dostanie się na wydział rzeźby i malarstwa było spełnieniem moich marzeń. Spędzaliśmy trzy godziny dziennie pracując z płótnem lub różnymi rodzajami substancji. Drewno, glina, marmur. Im bardziej bolące i brudne ręce miałam, tym większy uśmiech pojawiał się na mojej twarzy.

Punkt jedenasta w naszym domu pojawiło się dwóch mężczyzn. Po zaparzeniu im kawy, zajęli miejsca na kanapie i po kolei przyjmowali zeznania od każdego z nas. Jeden z nich był ubrany w niebieską kurtkę i czapkę, był policjantem, przedstawił się jako John Smith. Drugi, był rangą o wiele wyższy od swojego kolegi. Agent specjalny Lewis. Miał długi płaszcz, koszulę z krawatem i gęsty zarost. Przerażało mnie to, że sprawa jest tak poważna. Najpierw wypowiedziała się mama, a następnie Oliver. Policjant zadawał im podstawowe pytania, a ja przez cały ten czas kręciłam się lekko zdenerwowana. W końcu nadeszła pora na mnie.

– Więc, zginął pani zegarek? – spytał policjant, a ja kiwnęłam głową. Mężczyzna z zarostem jeszcze ani razu się nie odezwał, jedynie zapisywał wszystko w swoim notatniku.

– Tak, pewien mężczyzna pożegnał się całując mnie w dłoń, myślę, że to właśnie wtedy go ukradł. – powiedziałam zgodnie z prawdą, odruchowo łapiąc się za nadgarstek.

– Może go pani opisać? – kolejne pytanie.

– Dość wysoki, zielone oczy, zarost. – nie byłam pewna jakich słów mogłam jeszcze użyć.

Fenomen - Harry Styles FanfictionWhere stories live. Discover now