Rozdział 13

1.7K 175 18
                                    


Malować potrafi każdy. Jednak by stworzyć coś pięknego człowiek musi posiadać talent, albo wprawioną dłoń. Wiadome jest, że im więcej ćwiczeń, tym większe efekty później można zauważyć. Nieraz było mi ciężko przedstawić obraz w sposób, w jaki chciałam. Natomiast fałszowanie dzieła kogoś innego okazało się zadaniem o wiele trudniejszym.

Środek i szkic Harry'ego wyglądał wręcz perfekcyjnie. Kiedy dostałam do dłoni zdjęcia oryginału, kilka z nich przybliżonych, nie mogłam dostrzec żadnych różnic. Wydawało mi się to tak proste do wykonania. Chwyciłam więc pędzel i zaczęłam malować, skupiając się na tym samym fragmencie obrazu co Harry. Po godzinie spojrzałam ponownie na zdjęcia i na mój obraz. Z frustracją stwierdziłam, że niemal każde pociągnięcie pędzlem zdradza fałszywość kopii. Harry śmiał się ze mnie pod nosem, krzątając się po pokoju, nawet nie biorąc się za kontynuowanie swojej pracy nad obrazem.

– Całkiem nieźle. – powiedział, wgapiając się we fragment namalowany przeze mnie.

– Kpisz sobie? Spójrz na zdjęcia. – fuknęłam ze zmarszczonymi brwiami.

Harry parsknął śmiechem.

– Ile ci to zajęło? Czterdzieści minut? – spytał z przekąsem, kręcąc głową. – Ja ten fragment malowałem cały dzisiejszy dzień. – przyznał, wskazując na swoje płótno.

Zdawałam sobie sprawę, że malowanie cudzych prac wymagało większego skupienia. Musisz bowiem wyczuć styl artysty, a odstawić na bok swój własny. Jednak w tamtym momencie szacunek do artystycznej duszy Harry'ego nagle wzrósł.

– Spójrz na to odbicie słońca. – powiedział, wskazując na zdjęcie oryginału. – Monet używał mniejszego pędzla, a linie rysował w przeciwległą stronę. Włosie twojego pędzla było też odrobinę za twarde, a ty za mocno przycisnęłaś, w tym miejscu. – mówiąc to cały czas wskazywał na odpowiednie miejsca na moim płótnie. Byłam pod wrażeniem jego wiedzy i tego jak zgrabnie mógł wskazać te błędy.

– Ile czasu spędziłeś studiując ten obraz? – spytałam, opierając dłonie na swoich biodrach.

– Ostanie dwa miesiące. – mruknął, idąc w kierunku jednej z szafek. Wyciągnął z niej plik kartek papieru, a ja podeszłam, by się im przyglądnąć. Znajdowały się na nich szkice obrazu, jedne pełniejsze, inne jedynie z pojedynczymi kreskami. – Musiałem naszkicować sporą ilość, żeby moja ręka wczuła się i automatycznie przeciągała pędzel w odpowiednią stronę.

– A odpowiedni pędzel? Włosie?

– W dzisiejszych czasach wszystko da się załatwić. – wyszczerzył do mnie zęby niczym dumny pięciolatek i schował szkice z powrotem do szafki. – Spójrz tutaj. – mówił z coraz większym zapałem. Wskazał na jedną z łódek, przedstawionych na zdjęciu oryginalnego obrazu. – Jeśli się przyjrzysz, możesz dostrzec, że kilka włosków pędzla było na tyle zniszczonych, że zostawiały chropowate ślady.

Przyjrzałam się uważnie i po chwili rzeczywiście to zobaczyłam. Moja szczęka niemal opadła, na myśl, że Harry musiał przestudiować obraz na tyle dobrze, by wyłapać takie drobiazgi.

– Parę dni spędziłem nad dobieraniem i niszczeniem kilku pędzli na tyle, by zostawiały takie same pociągnięcia, jak pędzle Moneta. – westchnął, wpatrzony w obraz, a ja skupiłam na jego twarzy swój wzrok. Był niesamowitym malarzem i choć był również złodziejem, to nie zasługiwał na to miano. Złodziej kojarzył się z kimś kto stoi nad przepaścią, kto jest nieudacznikiem w życiu zawodowym. Natomiast Harry, był mądrzejszy i bardziej utalentowany od najlepszych znanych mi artystów. Harry był klejnotem malarstwa. Asem. Fenomenem.

Fenomen - Harry Styles FanfictionWhere stories live. Discover now