Rozdział 5

2.5K 195 12
                                    

Wychodząc z apartamentu zaczęłam zastanawiać się nad sposobem ominięcia Harry'ego. Nie wiedziałam gdzie zaparkował, miałam natomiast nadzieję, że uda mi się przejść niezauważoną. Gregory jeszcze nie przywiózł Olivera co oznaczało, że musiałabym wziąć taksówkę. Tak naprawdę ta opcja nie uśmiechała mi się, ale wciąż była lepsza od jazdy z Harrym.

Miałam na sobie czarne, obcisłe spodnie i zwykły biały podkoszulek z narzuconym czarnym żakietem. To miała być zwykła, studencka popijawa, nie było potrzeby szczególnego strojenia się. Rodzice nie mieszali się w moje plany, prawie nigdy. Ufali mi i mojemu charakterowi, dzięki któremu znałam umiar i broniłam się przed upokorzeniem. Piłam żeby się rozerwać, a nie lądować nad toaletą.

Wychodząc z budynku rozglądnęłam się i z ulgą nie dostrzegłam żadnego auta zaparkowanego poza bramą wjazdową. Zacisnęłam dłoń na kopertówce i ruszyłam przed siebie, a moje stosunkowo niskie obcasy lekko stukotały.

Wiedziałam, że on gdzieś tu jest, jednak wierzyłam w to, że mnie nie zauważy, albo ja będę na tyle szybka by mu uciec. Cóż, to było głupie myślenie z mojej strony.

– Gdzie ci tak spieszno? – usłyszałam za sobą po przekroczeniu bramy.

Natychmiastowo się odwróciłam. Harry stał przy kamiennym murku opierając się o czarny motocykl. Uniosłam brwi przyglądając się maszynie, która była zadbana i lśniąca. Myśl o śmierdzącej taksówce może i mnie odrzucała, ale to coś było o wiele bardziej przerażającego.

– Nie ma mowy. – powiedziałam ostro, a on uśmiechnął się i zrobił dwa kroki w moją stronę.

– Wolisz iść na piechotę?

– Zadzwonię po taksówkę, auta są bezpieczniejsze. – otworzyłam torebkę w poszukiwaniu swojej komórki i z irytacją stwierdziłam, że musiałam zostawić ją w pokoju. Przez myśl przeszło mi, że Harry zaraz wyciągnie ją z kieszeni, ale od razu odrzuciłam taki bieg sytuacji.

– Są nudne. – stwierdził, przyglądając się mi. – Nie masz jak zadzwonić po taksówkę, a w tych butach daleko nie zajdziesz. – podsumował całą sytuację po czym chwycił w dłonie czarny kask, który spoczywał na siedzeniu motoru i podał mi go.

Patrzyłam na niego chwilę, szukając w myślach jakiegoś rozwiązania, aż w końcu chwyciłam kask poddając się.

– Gdzie jest drugi? – spytałam podchodząc do motoru.

Harry nie odpowiedział, uśmiechając się jedynie. Oczywiście, że nie ma drugiego, pomyślałam. Przerzucił jedną nogę i siadł na motorze, a ten miękko opadł o kilka centymetrów pod jego ciężarem. Odwrócił głowę w moją stronę z oczekiwaniem, a ja westchnęłam.

– Mam ci pomóc? – jego pytanie spowodowało przypływ irytacji. Czując rosnącą adrenalinę skopiowałam jego ruchy i po chwili siedziałam za nim nie wiedząc co zrobić ze swoimi nogami i rękami.

– Oprzyj stopy o podparcia. – poinstruował mnie, a ja odnalazłam wystające stopki po obu stronach motoru i usadowiłam się poprawnie. Posłał mi kolejny uśmiech i oparł dłonie o kierownicę. Mięśnie jego pleców napięły się. – Trzymaj się mnie. – powiedział, a ja fuknęłam.

Nie miałam zamiaru go dotykać, wystarczyło już samo zbliżenie i to, że moje kolana opierały się o jego uda. Harry zaśmiał się widząc moją reakcję i wzruszył ramionami. Szybko założyłam kask, zapięłam go pod brodą, a silnik został odpalony.

Czułam jak krew pulsuje mi w żyłach, motor wydał z siebie głośny dźwięk i w jednej chwili Harry ruszył. Wyjeżdżając z chodnika jechał wolno, jednak kiedy tylko wjechaliśmy na ulicę przyspieszył, a mną zarzuciło do tyłu. Odruchowo zacisnęłam dłonie nad jego biodrami i byłam pewna, że wbiłam paznokcie w jego skórę.

Fenomen - Harry Styles FanfictionWhere stories live. Discover now