Rozdział 3

3K 248 20
                                    

Ku mojej niewyobrażalnej uldze słowa Harry'ego wcale się nie spełniły. Kolejnego dnia nie przyszedł, a ja spędziłam go na ciągłym rozglądaniu się za siebie na próżno. Telefon trzymałam w pogotowiu tak, by móc od razu wykręcić numer policji, kiedy tylko zobaczyłabym jego kręcone włosy.

Jednak wszystkie moje przygotowania poszły na marne, ponieważ ten dzień minął mi bez zdenerwowania. Harry Styles najwyraźniej nie był słownym człowiekiem. Natomiast Percy owszem. Tak jak zapowiadał, zabrał mnie na kawę zaraz po zajęciach.

Wybraliśmy się do mojej ulubionej knajpki, urządzonej w starym stylu. Często chodziłam tam na obiady lub, żeby po prostu napić się czegoś dobrego. Całe wnętrze było drewniane, a na środku pomieszczanie mieścił się parkiet, gdzie nie raz sędziwi staruszkowie porywali swoje żony do tańca. Rzadko kiedy można było zobaczyć tu kogoś młodego.

Siedziałam ze swoim przyjacielem od drugiej strony baru, skąd mogłam zobaczyć jedynie czubki głów tańczących ludzi. Przede mną leżała filiżanka kawy i kawałek szarlotki, którą ubóstwiałam.

– Widziałem twoją baletnicę. – Percy uśmiechnął się nawiązując do obrazu. – Robi niezłe wrażenie.

– Nie jest jeszcze skończona. – skrzywiłam się lekko. – Ale dziękuję.

Zawsze zazdrościłam brunetowi. Jego prace za każdym razem, nawet w minimalnym stopniu były lepsze od moich. Mimo wszystko ten fakt był jednak motywujący.

Percy zaczął opowiadać mi o swoich planach związanych z wyjazdem do Anglii na miesiąc. Niebywale mnie to zaskoczyło, bo był jedną z najbardziej nielubiących deszczu osób. Mimo wszystko przytakiwałam z uśmiechem, przyglądając się mu. Miał na sobie wymiętą koszulę, a jego włosy sterczały we wszystkie strony. Niczym prawdziwy artysta.

Rozmowa zaczęła się toczyć, a czas mijał. Było przyjemnie, zwykła pogawędka z przyjacielem. Starałam się ignorować sposób w jaki mi się przyglądał, nie chcąc tracić czasu na bezsensowne rozmyślenia.

– Wiesz, mogłabyś wybrać się tam ze mną. – powiedział, a ja zamarłam z widelczykiem w połowie drogi do moich ust. – Do Anglii.

Zmarszczyłam brwi i od razu w głowie zapaliła mi się czerwona lampka. To niedorzeczne.

– Nie żartuj sobie. – powiedziałam, siląc się na uśmiech.

On pokręcił głową, unosząc brwi wysoko. Wyglądał jak pogrążony w marzeniach chłopiec.

– Miesiąc w całkowicie nowym miejscu.

miesiąc. Nie mogę tak po prostu wyjechać.

Wstałam, przepraszając go i odeszłam pod wymówką skorzystania z toalety. Nie byłam dobra w takich pierdołach, nigdy nie wiedziałam co powiedzieć, żeby było po prostu dobrze. W drodze do toalet zatrzymałam się w połowie i oparłam o ścianę obserwując tańcząca na parkiecie parę. Percy nie mógł mnie stąd dostrzec.

– Nieudana randka? – podskoczyłam, wypuszczając ustami powietrze i natychmiastowo odsunęłam się w prawo. Doskonale znałam barwę tego głosu, wyjątkowo zapadła mi w pamięć.

– Chyba sobie żartujesz. – mruknęłam, patrząc w zielone oczy bruneta. Jego kręcone włosy spięte były w małego kucyka, a on sam ubrany był na luzie. Jego postawa nie zmieniła się. Wyprostowany, z lekkim uśmiechem, patrzący z wyższością, Harry Styles.

– Tym razem staram się zachować powagę.

– Dlaczego tu jesteś? – wykrztusiłam, orientując się, że telefon zostawiłam przy stoliku. W ostatecznym wypadku zawsze mogłam zacząć krzyczeć.

Fenomen - Harry Styles FanfictionWhere stories live. Discover now