Rozdział 18

1.9K 189 37
                                    

Co tam u Was słychać? Jak ferie? :D Osobiście dzisiaj mi się zaczynają! Prawie miesiac bez rozdziału i whoa, powiem Wam, że nie zdawałam sobie z tego sprawy aż do dzisiaj. Druga klasa liceum potrafi na prawdę wyssać z człowieka chęci. Nie chcę się jednak usprawiedliwać, a jedynie przeproszę. Mam nadzieję, że uda mi się trzymać systematyczności ♥

Rozdział.. Cóż, naprawde mi się podoba! :> Oo, chcę, żeby Wam też się spodobał, haha :D Koniecznie dajcie znać co sądzicie! Kocham, całuje i do następnego! :*


P.S. Lecę robić domową pizzę na wieczór z Harrym Potterem. Chce ktoś kawałek? ^^


Bardzo szybko przyzwyczaiłam się do nowego klimatu. Po zmyciu z siebie pierwszych odczuć i przebraniu w zwiewną, białą sukienkę czułam się lżej. Pod prysznicem nie marnowałam czasu, upewniłam się, że moje włosy i skóra będą czyste i odświeżone. Dziękowałam również sobie, że nie zapomniałam spakować maszynki do golenia, dzięki czemu moje nogi zostały pozbawione zbędnego owłosienia. Nie wiedziałam ile czasu minęło, jednak nie przejmowałam się tym.

Jakimś sposobem odczuwałam niebywałe szczęście, myślami odbiegając do czasów dzieciństwa i spędzanych wakacji w domku letniskowym. Przez tyle lat zdążyłam zapomnieć jak cudownie jest być wolną.

Chowając rzeczy do torby leżącej na łóżku, usłyszałam pukanie do drzwi.

– Nie krępuj się. – odpowiedziałam z lekkim uśmiechem, poprawiając sukienkę. Mokre pukle włosów opadały na moje plecy, ochładzając mnie.

Czupryna Harry'ego wyłoniła się przez drzwi. Zmierzył mnie spojrzeniem od góry do dołu, po czym jedynie uśmiechnął się szarmancko.

– Zastanawiałem się, czy jesteś głodna? Do kolacji jeszcze kilka godzin, mogę coś wyczarować. – wytłumaczył, opierając się ze skrzyżowanymi ramionami o framugę drzwi.

– Zjadłam w samolocie więcej orzeszków w miodzie niż przeciętny człowiek powinien. – zażartowałam, spinając włosy w szybkiego koka na karku. – To powinno być nielegalne.

– Nawet gdyby było i tak nie miałabyś z tym problemu. – powiedział, a ja spojrzałam na niego spod byka.

Harry zaśmiał się lekko, a ja w dobrym humorze minęłam go w drzwiach, schodząc na dół. Zorientowałam się, że zostawiłam w sypialni telefon, ale w żadnym stopniu nie odczuwałam potrzeby posiadania go w tamtej chwili. To był dla mnie zupełnie nowy, lepszy wymiar.

Harry oprowadził mnie po domku. Pokazał kuchnie, chwaląc się, że w lodówce tym razem znajdę więcej niż tylko piwo. Pokazał mi jak obsługiwać się czterema pilotami do technicznej wersji salonu, dał mi też znać gdzie znajdę więcej ręczników czy pościeli. Jak na gospodarza przystało, spisał się całkiem nieźle.

Kiedy wiedziałam już o każdym szczególe potrzebnych mi rzeczy, zabrał mnie na spacer. Słońce świeciło mocno, niemalże czułam jak moje biologiczne baterie ładują się, po hibernacji w Nowym Jorku. Szliśmy plażą, w dłoniach trzymałam swoje trampki, a woda co kilka sekund oblewała moje stopy. Była przyjemnie ciepła. Harry wskazał mi, którą dróżką dojdę do okolicy targowej, choć nie sądził, żebym miała okazję się tam wybrać.

– Ta plaża zawsze jest tak pusta? – spytałam, rozglądając się. Doszliśmy do części, która z dwóch stron była zarośnięta gęsto drzewami, przez co mogło wydawać się, że utkwiliśmy na bezludnej wyspie.

Fenomen - Harry Styles FanfictionWhere stories live. Discover now