Długa nieobecność, ale w końcu powrót! Szczerze myślałam, że Fenomen przez jeszcze dobre kilka miesięcy nie doczeka się kontynuacji. Jednak zaskoczyłam samą siebie i voi la! Mam nadzieję, że jeszcze pamiętacie o Joslyn i Harrym :DJak idą przygotowania do Świąt? Och, ja po prostu uwielbiam atmosferę, która rodzi się w grudniu! Mam wrażenie, że mój humor od razu staje się lepszy ♥
Biorąc pod uwagę nieobecność, zastanawiałam się, czy nie zrobić dla Was takiego jakby streszczenia wszystkiego co działo się w poprzednich rozdziałach? Co Wy na to? Dajcie znać, a jeśli pomysł się Wam podoba to opublikuję coś w ten deseń.
Koniecznie skomentujcie i dajcie znać co sądzicie o pomyśle no i o rozdziale :D
Kocham i pozdrawiam! ♥
Uwaga: rozdział nie jest sprawdzony!
Obcasy, które miałam na sobie wydawały synchroniczny dźwięk z każdym moim krokiem. Było południe, kilka chwil przed godzinami szczytu w mieście. Śnieg nie prószył tak bardzo jak w ubiegłym tygodniu, jednak temperatura wciąż wahała się poniżej zera. Czekało mnie spotkanie z Ruby, typowo babskie wyjście w poszukiwaniu sukienek na urodziny Teodora Oswalda. Nie sądziłam jednak, że cokolwiek wybierzemy, był to raczej pretekst by się spotkać. Miałam przeczucie, że Olivier i Ruby zdążyli kilka razy przedyskutować moje noce wyjście i powrót z Harrym, dla nich po prostu z kimś nieznajomym.
Przed spotkaniem musiałam jeszcze podejść do firmy mojego ojca, by podrzucić mu obiad. Był to pierwszy raz, kiedy szłam tam z takim zamiarem. Od tygodnia miałam wrażenie, że cała moja rodzina traktuje mnie z dystansem. Nie wiedziałam w jakim stopniu matka poskarżyła się ojcu na moje niedopuszczalne zachowanie, dlatego wolałam się upewnić. Kawałek schabu w sosie, z frytkami powinien mi to zagwarantować.
Kiedy weszłam do jego biura, powitał mnie zapach czystości. Ściany pomieszczenia były w kolorze złamanej bieli, a gdzieniegdzie przytulności dodawały drewniane panele ciągnące się aż po sufit. Biura, a raczej mały przedsionek dla sekretarki, było nowoczesne. Za biurkiem pod oknem siedziała brunetka wyglądająca na mój wiek i notowała coś w papierach. Ostatnim razem byłam tu mając zaledwie kilka lat i nie mogłam sobie przypomnieć jak wtedy wyglądało to miejsce.
– Dzień dobry. – powiedziałam głośno, a ona uniosła na mnie swój wzrok. Podeszłam do biurka i przeniosłam wzrok na zamknięte drzwi, które prowadziły do gabinetu mojego ojca. – Czy zastałam może pana Lennoxa?
Kobieta uśmiechnęła się odruchowo, ale pokręciła głową.
– Niestety nie, wyszedł na obiad z innymi pracownikami. – powiedziała, a ja wzięłam głęboki wdech. – Jednak powinien wrócić za jakieś pół godziny. – dodała, widząc moją reakcję.
– W porządku. – uśmiechnęłam się. Jedzenie w opakowaniu trzymanym przeze mnie, grzało moje ręce. – Proszę mu nie mówić o mojej wizycie.
Kobieta niepewnie kiwnęła głową, a ja odwróciłam się na pięcie i ruszyłam do drzwi. Po lewej znajdował się kosz, do którego wrzuciłam niedoszły posiłek i wyszłam z biura. Aż boleśnie uświadomiłam sobie jak mało wiem o swoich rodzicach. Nie jestem nawet w stanie powiedzieć jak wygląda dzień w pracy mojego ojca. Nigdy nie mieszali mnie i Olivera w swoje sprawy, a jedynie sami mieszali się w nasze. A my nigdy o nic nie pytaliśmy.
Zapewne dlatego nie odwiedziłam tego miejsca od lat.
*
Chodziłyśmy z Ruby po centrum miasta już od jakiegoś czasu, kiedy zdecydowała zagadnąć o Harry'ego. A konkretniej o tego gościa, który odwiózł mnie do domu. Jednak jej słowa były inne od tych, których się spodziewałam.
YOU ARE READING
Fenomen - Harry Styles Fanfiction
Fanfiction❝Bogaci ludzie dzielą się na dwa typy. Na tych, którzy niczego więcej nie potrzebują i na tych, którzy wciąż chcą zdobywać.❞ © Yokita; 2016