Rozdział 6

2.3K 178 12
                                    

Spokój to coś, czego nie brakowało mi przez ostatnie dni. Percy wyjechał do Londynu, gdzie spędzał czas udoskonalając swoje umiejętności pod okiem profesjonalnych artystów. Jack zabrał Ruby na weekend do swojego rodzinnego miasteczka godzinę drogi od Nowego Jorku, a zaraz po tym jak dowiedziałam się, że George i Elle również mają plany wszystko zaczęło wskazywać na to, że spędzę najbliższe dni w towarzystwie rodziny, lub samej siebie.

Ukradziony przez Harry'ego Stylesa obraz wciąż się nie odnalazł, a sytuacja w pracy mojego ojca stawała się coraz bardziej napięta. Jedyne co wiedziałam o skradzionym płótnie to, że było przeznaczone na zbliżającą się aukcję, na której z tak drogocennym obrazem można było wiele zarobić.

Zły nastrój udzielał się nam wszystkim. Howard Green, największy poszkodowany w całej sprawie zwolnił w ciągu ostatniego tygodnia swoich dwóch pracowników. Najwyraźniej bez żadnych konkretnych powodów, bo ojciec zaczął obawiać się, że jego czeka podobny los.

Obserwowałam go w takim stanie, z moją matką uwieszoną na jego ramieniu, starającą się przekonać go, że jest dobrym pracownikiem i nie straci posady. Stało się jednak jasne, że dopóki obraz nie wróci do swojego prawowitego właściciela, będzie tylko gorzej. Czułam poczucie winy ilekroć zastanawiałam się dlaczego nie zgłosiłam na policję tego, że nachodzi mnie przestępca, nie powiedziałam również niczego ojcu co było nieuczciwe wobec niego.

Siedziałam na swoim łóżku obracając w dłoniach kartkę z numerem telefonu, którą agent Lewis zostawił mi po przesłuchaniu. Pragnęłam, by Harry oddał obraz tym samym ratując sytuację. Biorąc pod uwagę, że nie miałam jak skontaktować się z nim samym i zmusić do zwrócenia cudzej własności pozostało mi jedynie wsparcie policji. Byłam zobowiązana do rozwiązania tej sytuacji, a przynajmniej do takowej próby.

Kiedy już przekonana miałam zamiar wybrać numer, usłyszałam wołanie matki dochodzące z dołu. Z westchnieniem wstałam i ruszyłam do salonu, gdzie moi rodzice i Oliver siedzieli wpatrując się w telewizor.

– Co się dzieje? – spytałam, siadając obok brata.

Nikt nie raczył udzielić mi odpowiedzi, a jedynie wskazać na ekran. Skupiłam się więc na słowach reporterki, która relacjonowała wydarzenie sprzed nowojorskiego komisariatu.

– Młody mężczyzna dzisiejszego ranka pojawił się i oddał w ręce policji obraz, który został skradziony niespełna dwa tygodnie temu. Płótno po przejściu dokładnych analiz okazało się oryginałem. Sam Howard Green powstrzymuje się od komentarza w tej sprawie. Zgodnie z zeznaniami, mężczyzna otrzymał obraz w paczce pozostawionej przed jego mieszkaniem, kilka godzin temu został zwolniony z aresztu gdyż policja nie miała podstaw do posądzania go o kradzież. Trwa dochodzenie w tej sprawie, a policja poszukuje winnego całego zamieszania. Na szczycie listy podejrzanych wciąż znajduje się dwudziestopięcioletni Harry Styles...

Gdy kobieta zaczęła mówić o Harrym moja mam wyciszyła telewizor, przez co mimo rosnącej ciekawości niczego się nie dowiedziałam. Nie mogąc uwierzyć, że ta sprawa rozwiązała się... tak zwyczajnie. Spojrzałam na mojego ojca na którego ustach błąkał się uśmiech ulgi. Mama zaczęła rozmawiać z nim i dobrze było usłyszeć ich śmiechy.

Ja sama czułam ekscytację całą tą sytuacją. Jednocześnie reporterka wzbudziła moje zainteresowanie Harrym, przez co w mojej głowie pojawił się pomysł wyszukania o nim kilku informacji.

– Zostaje tylko znalezienie złodzieja i sprawa się zakończy. – powiedział ojciec patrząc na mnie i Olivera.

– Myślicie, że go znajdą? – spytałam, zagryzając paznokieć. W głowie od razu pojawił mi się obraz pewnego siebie Harry'ego, który mając szczęście po swojej stronie świetnie radzi sobie z wykiwaniem policji.

Fenomen - Harry Styles FanfictionWhere stories live. Discover now