Rozdział 13

65 4 4
                                    

- Zbiórka! Per deos - wrzasnęła Lucy. To jej osobista śmiesznotka: kiedy się wścieka krzyczy per deos, co po łacinie oznacza Bogowie! - ruszcie się! Nie mamy całego dnia!
- No? Wal o co chodzi! Nie dąsaj się tak, Lucy. Sam!? Hej, gdzie jest Sam!? - zawołał Kal. Nawet nie wiecie jakie Kal potrafi upolować smaczne króliki. Raz nawet upolował kuropatwę.
- N-no właśnie. Sam... on no... no nie żyje, ale...
- Sam nie żyje!? - szczeknęła Antana. Była boskim obrońcą. Dosłownie boskim. Kiedy wyszło na jaw, że religia Setropiańska (tak, wiem, że to głupio brzmi) wciąż istnieje, wyjawiła nam, że ma trzy tysiące lat i była obrończynią Therega (egipskiego Thota) boga mądrości, wiedzy, itp., itd. Trochę się dąsaliśmy, no ale dopiero od tygodnia bogowie się ujawniają. Nie tylko mi: Lucy miała dziwną wizję końca świata, Samancie udało się stworzyć eliksir żywego ognia (No hej! Nazywam się Samantha, jestem wilczą uzdrowicielką. Przedstawiam wam eliksir żywego ognia według przepisu wilczej babuni. Polecam! Już dostępny w sklepach i drogriach Thot&Thereg.) po porozumieniu się z Theregiem. Na Antanę nie mogliśmy się dłużej złościć, no bo jakby to brzmiało, gdybyśmy nie wiedzieli o bogach: Hej, Beth! Wiesz no, mam 3 tysiące, lat i byłam obrończynią Therega. No, to do zobaczenia na kolacji! Wracając:
- Tak. Ale mamy jego duszę. Zmieniamy kierunek na Egipt. Religia powróciła. Koniec świata nadchodzi. Aram leży gdzieś, nie wiadomo gdzie. Carter został ugryziony przez wampira, a my nie wiemy dlaczego. Wampiry z rodu Avag sieją spustoszenie. Czarno na białym. Musimy rozwikłać te tajemnice. Według moich źródeł, pierwsza wyrocznia leży w wydmach. Ta górska oczywiście. Do boju!
- W jakich wydmach?
- Pustynnych. Wiem. Powiem jej.
- Co mi powiesz? - spytałam lekko poddenerwowana.
- Anabeth. Ponad połowa z nas, wilkołaków, nie może z tobą jechać. Mimo, że jesteśmy istotami Blasku, lubimy mrok, oczywiście jako fizyczne zjawisko. Gdy zbyt długo pozostaniemy na słońcu, nasze siły życiowe będą słabnąć. Możesz zabrać jednego wilka, na rozkaz króla. Może też pojechać Cat i Tom. My... możemy iść na poszukiwanie bazy wampirów. Powstrzymać ich, ale nie na długo. To od was zależą losy świata. Opowiadałaś nam o bogu zła i kłamstwa Lijmana. Przywódca wampirów. Z moich źródeł ma on przewodniczyć końcu świata. Kolejny problem. Musicie wyruszyć jutro o świcie. - i na tym skończyła. Nie ogarniałam tego. Zrobiłam listę faktów:
- Jestem magiem
- Istnieją bogowie z mitologii setropiańskiej.
- Mam w sobie cząstkę jednego z nich - Kappę.
- Moim powiązanym krajem jest starożytny Egipt.
- Muszę ocalić świat.
- Aby wykonać pkt. 5 muszę walczyć z Lijmanem.
- Mam własnego bezużytecznego smoczka.
- Jadę do Egiptu jutro o świcie.
- Nic nie umiem.
- Jakoś będzie.
- Jednak nie. Jadę na pewną śmierć.
- Chyba podoba mi się Tom.
- Lubię morele.

Jednym słowem jesteśmy w... resztę pozostawiam waszemu
domysłowi.

Wyszłam na dwór.
- Hej. Jak to jest że ty i Cat możecie ze mną jechać, a Lucy nie? - spytałam Toma.
- To zależy jak zostałeś wilkołakiem. Lucy ugryzł inny wilkołak. Ja miałem w rodzinie wilkołaka, jakiegoś dalekiego przodka i tak zostałem. Cat...  Sama ci powie.
- Okej... czyli to zależy jak mocno jesteś wilkołakiem?
- No mniej więcej. Poćwicz porozumiewanie się z Kappą!
- Jak!? - krzyknęłam, ale on już poszedł. Ostatnio zaczął robić się bardzo skryty. Co prawda znamy się 2 tygodnie, ale... sama nie wiem. Jutro wyruszamy (na pewną śmierć). Życzcie powodzenia!

Cześć! Wiem, że długo nie było rozdziału, PRZEPRASZAM. Jeśli ktoś nie ogarnia o co chodzi to pisać na priv, bo trochę zagmatwałam, ale trudno.
Do następnego!
Berry

Tajemnice Wilczego Rodu [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz