Rozdział 17

26 2 0
                                    

Jeżeli spodziewaliście się wysadzanych diamentami żyrandoli i szafirowych podłóg to byliście w błędzie. W zamku wszystko było proste i białe. Biała, drewniana podłoga, proste meble i żyrandole z papierowymi abażurami. Jednym słowem - był to mój domek letniskowy. Właśnie... Dom. Nawet nie zdawałam sobie sprawy od jak dawna nie rozmawiałam z mamą i tatą. Pewnie się zamartwiają na śmierć, co się ze mną dzieje.
- Hmmm... Nie wykosztowała się - stwierdziła Cat.
- To najmilsza z wyroczni - wyjaśnil Kal. - I przy okazji nie jest zbyt rozrzutna.
- Miła? - Tom uniósł brwi.
- Dla was może tak. Nie wiem jak postąpi ze mną.

Przeszliśmy przez głowny hol. Spotykaliśmy rożne postacie: driady, najady, kilka wróżek w punkowych ciuchach, satyrów i koty. Dzikie koty. Ale w głównej mierze strażnikami byli centaury. Zobaczyliśmy jak stary, siwy centaur pokazywał mniej, więcej 16-letniej dziewczynie, również tego gatunku jak naciągnąć łuk. W ułamku sekundy wyciągnął ostry jak brzytwa grot z kołczana i naciągnął na cieciwę. Odruchowo się cofnęliśmy. Albo jak mama-centaur prowadziła za rękę dwójkę centaurzontek.

W końcu dotarliśmy do mosiężnych, dużych drzwi.
- Stać! - krzyknęła blondwłosa centaurzyca. - Kim jesteście i po co przybywacie!?
- Anabeth Mane, Cat...
- CAT!? - wykrzyknęła kobieta. - Ta Cat!?
- To wy się znacie? - spytałam zaskoczona.
- Tak. Emily Jefferson, o ile dobrze pamiętam - odburknęła.
- Cat, siora! Jak dobrze cię widzieć! Jak tam Kamień? - walmęła moją przyjaciółkę po plecach tak mocno, że ta lekko odskoczyła.
- Kamień ciągle leży na Mieńku.
- Jak dobrze! OK, to ja wracam ma wachtę.
- Doskonale - krzyknęła Cat z niespodziewanym entuzjazmem.
Jak Emily odeszła, spytałam Cat szeptem:
- Kto to był?
- Chodziłam z nią na wykłady. Nie znoszę jej.

Weszliśmy do komnaty. Ta niespodziewanie okazała się... Biała i prosta. Na drewnianym tronie dwa razy większym od normalnego krzesła siedziała nastolatka. Miała czerwone włosy z grzywką zachodzącą w bok, T-shirt Nirvany wciągnięty w dżinsy z wysokim stanem i szarą bluzę. Do tego czarno-białe Newbalansy i niezbyt mocny makijaż. Jedyne co nie pasowało do reszty to oczy bez źrenic. W tych oczach była tylko... czerń.
- Witajcie, podróżni. I ty, mój synu Kalu.

OOOOOKKKKK... Trochę mnie poniosło... Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału. Miałam konkurs pisarski i trochę bardziej skupiałam sie na nim.

Wasza

Znudzona konkursem i pragnąca wrócić do pisania moich książek

Berry

Tajemnice Wilczego Rodu [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz