Rozdział 18

26 2 0
                                    

- Dzień dobry, wasza...
- Wystarczy Cathie - przerwała.
- Tak, więc, dzień dobry Cathie - powiedziałam.
- Cześć mamo - bąknął Kal.
- Aleś ty wyrósł! - krzyknęła.
- Ostatni raz widziałaś mnie, jak miałem 8 lat... Mamo.
- Co się stało? - spytał Tom. Dałam mu kuksańca w żebra. - Co!? Tylko się spytałem!
- Sprzeczka rodzinna - odpowiedziała Cathie. - Siadajcie.
Machnęła ręką i pojawił się stół, uginający się pod ciężarem chipsów, żelek, pianek i kanapek z Nutellą. Nie sprzeczaliśmy się. Zasiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść.
- Po co przybyliście? - spytała wyrocznia.
- Mamy misję uratowania świata. Wampiry się buntują.
- O nie... - mruknęła.
- Jeden nagle ugryzł mojego tatę.
- Wilkołaka? Twoja matka pochodzi z...
- My tu sobie gadu-gadu - przerwał Kal. - A tymczasem kanapka z Nutellą zaczyna tańczyć breakdance.
Spojrzałam mu w oczy. Ukrywał coś. Używał magii, by kanapka ożyła.
- Och, nie nabierzesz mnie już tymi swoimi sztuczkami... - zaczęła wyrocznia. Nagle unisłaa się lilka centymetrów nad ziemię i zaczęła intonować:

- Pójdzie przez pola dusza zbuntowana
Jednemu zaś śmierć z ręki przyjaciela zadana.
Pani nieśmiertelna uleci z jej ciała,
Zbyt słaba by powstać, zbyt słaba, zbyt mała.
Jej potęgę mrok zakryje
Rzuci w otchłań, lub zabije
Jeżeli dziecię z faraonów krwi
Nie powstrzyma Pana Żmij.
To nie koniec niebezpieczeństw,
Więc pamiętaj: ufaj sercu...

Na tym skończyła. Opadła na krzesło i jakby nigdy nic, zaczęła przeżuwać piankę.
Zapadła głucha cisza, nie licząc sporadycznego mlaśnięcia wyroczni.
- No co!? - wybuchła wreszcie Cathie. - To moja praca! Nie wnikam w tręści wyroczni. Mówię tylko to, co widzę. Kiedyś! To były czasy! Mnóstwo wyroczni, przepowiedni, których nikt nie rozumiał. Ale wampiry musiały wszystko sparać! Zabiły moich braci! Zostałam tylko ja i moje siostry... - rozżaliła się. Pojedyncza łza spłynęła jej po policzku. Najdziwniejsze było to, że nie była przezroczysta, a czarna jak atrament.
Objęłam ją ramieniem. Jej skóra była zimna jak lód.
- To przez dawne czasy, gdy była epoka lodowcowa. Nasza skóra była zimna. Chociaż za jakiś kolejny tysiąc lat zrobi się cieplejsza przez globalne ocieplenie - bardzo, wręcz histerycznie usiłowała zmienić temat.
- Psze pani! - zakrzyknął gromko jakiś centaur koło 50-dziesiątki z siwymi włosami do ramion i rozbudowaną muskulaturą.
- Tak, Rob? O co chodzi? - spytała lekko drżącym głosem.
- Chcą ich widzieć na Polu Przyszłości.

Bum bam badabum bam bim! Nikt tego nie czyta nie?? =) Tak, czy siak wena autobusowa działa.

Jeżeli chcecie mieć tak samo gunwianą wenę jak ja to wbijajcie do książki ,,Gunwo 03". To będzie
THE BEST CRAZY BOOK EVER 2016!

P.S. tytuł wymyślony przeze mnie XD.

Pozdrawiam
Berry

Tajemnice Wilczego Rodu [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz