Rozdział 10

8K 338 9
                                    

Carter:

Kolejny poniedziałek. Wczoraj Aria wróciła do domu. Dalej nie wiem co spowodowało, że do mnie zadzwoniła i dlaczego piła po to żeby się upić, ale obiecałem sobie, że się dowiem. Nie powiedziałem jej również, że widziałem SMS'a, który swoją drogą był groźbą, ale jedno wiem na pewno. Nie pozwolę jej skrzywdzić. Sam przed sobą przyznałem się do tego, że coś do niej czuje, że obudziła we mnie to czego od dawna nikt nie mógł obudzić. Szykując się do szkoły postanowiłem, że podjadę pod dom dziewczyny żeby móc spędzić z nią trochę czasu. Pięć minut później zbiegłem ze schodów ubrałem buty i krzyknąłem. 

-Wychodzę. Wsiadłem do samochodu i ruszyłem w kierunku Downing Street. Nie miałem daleko. Po chwili parkowałem przed domem i czekałem na ślicznotkę aż opuści budynek. Nie czekałem długo. Kiedy zobaczyłem dziewczynę od razu opuściłem szybę. Dopiero po chwili Aria mnie zauważyła. Wychylając się z okna powiedziałem:

-Wsiada Ar podrzucę Cię do szkoły- uśmiechnąłem się ciepło i otworzyłem drzwi. Zauważyłem, że blondi miała lekko zmieszaną minę, ale w ostateczności odwzajemniła mój uśmiech.

- Cześć i dziękuję za podwózkę, ale przecież mam swój samochód - powiedziała lekko się rumieniąc. Kocham to w niej.

-Aria mogę zadać Ci pytanie? Ale proszę nie denerwuj się- powiedziałem niepewnie.

-Dobrze. Słucham- powiedziała patrząc na mnie.

-Od soboty zastanawiam się co się stało, że tak nagle zadzwoniłaś żeby pójść do klubu. Czy mogłabyś mi powiedzieć? - powiedziałem patrząc na drogę jednak co jakiś czas zerkałem na jej twarz. Teraz wyrażała głębokie zastanawianie się.

-Dobrze, ale to po szkole. Pojedziemy do Ciebie i wszystko Ci powiem obiecuje- powiedziała szybko.

-Dobrze, dziękuje- odpowiedziałem i resztę drogi jechaliśmy w milczeniu. 

..............

Aria:

Po zajęciach od razu skierowaliśmy się  do samochodu chłopaka. Przez cały dzień zastanawiałam się co mu powiem. Stwierdziłam, że na razie dowie się o mnie o rok do tyłu. Nie jestem jeszcze gotowa na powiedzenie mu wszystkiego o sobie. Z zamyślenia wyrwał mnie gwałtowny ruch po lewej i dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że się zatrzymaliśmy. Carter właśnie otworzył dla mnie drzwi to było takie urocze. 

-Zapraszam Panią serdecznie do środka- powiedział z uśmiechem.

-Bardzo dziękuje, jest Pan dżentelmenem jakich mało- powiedziałam parskając śmiechem. 

-No i spróbuj dogodzić dziewczynie- powiedział z udawanym smutkiem i ruszyliśmy w stronę drzwi frontowych. Kiedy weszliśmy pozbyłam się butów i poszłam w kierunku salonu. 

-Chcesz coś do picia?- krzyknął Carter z kuchni.

-Sok jabłkowy jeśli masz- odpowiedziałam siadając na kanapie. Po chwili do salonu wszedł Carter ze szklankami napełnionymi sokiem i usiadł obok mnie.

-To teraz możesz mi opowiedzieć- powiedział u usiadł wygodniej tak aby być twarzą do mnie. 

-Dobrze. Powiem Ci na razie tylko moją historię o rok do tyłu na więcej nie mogę sobie teraz pozwolić- powiedziałam i odetchnęłam głęboko kontynuując- Rok temu zmarł mój brat Billy w wypadku samochodowym. Został potrącony przez pijanego kierowcę. To właśnie w tamtym momencie cała moja rodzina zaczęła się rozpadać. Na jaw wyszło, że mama zdradzała tatę no i się rozwiedli. Od tamtej chwili nie mam kontaktu z nią. Mama sobie stworzyła nową rodzinę, a ja z tatą przenieśliśmy się tutaj. Jest on dyrektorem firmy reklamowej i często go nie ma. W ten weekend przyjechał, ale wcześniej poprosił mnie o przygotowanie kolacji. Myślałam, że tak bez okazji jednak jak przyszedł czas na kolację w salonie był on z jakąś kobietą. Byłam lekko zmieszana bo jej nigdy nie widziałam. Myślałam, że chce mi przedstawić swoją dziewczynę. Nie miałabym nic przeciwko gdyby nie to, że potraktował mnie jak osobę obcą, a nie członka rodziny. Zasiedliśmy do stołu i powiedział mi, że oświadczył się jej i ona się jeszcze zgodziła. Poczułam się tak jakby moje zdanie się nie liczyło.- ostatnie zdanie powiedziałam szeptem. Jednak to co stało się później było jeszcze bardziej zaskakujące. Carter nagle pociągnął mnie na swoje kolana tak, że siedziałam na nim okrakiem i naparł swoimi ustami na moje. Z początku nie odwzajemniałam pocałunki. Dopiero po chwili z taką samą żarliwością całowałam jego. Ten pocałunek mógłby trwać dłużej gdyby nie chrząknięcie ze nami.

-Czy ja aby nie przeszkadzam gołąbeczki?- powiedział ze śmiechem Devin.

-Oczywiście, że przeszkadzasz, a teraz z łaski swojej idź na górę zaraz przyjdę- powiedział Carter. 

-Ja chyba powinnam już iść trochę się zasiedziałam- powiedziałam czując jak krwisty rumieniec wykwita na moich policzkach. Kiedy stałam już w holu ubierając buty poczułam rękę na swoich plecach. Gdy się wyprostowałam zobaczyłam jak brązowooki mi się przygląda. Na do widzenia pocałował mnie w policzek i szepnął:

-Do zobaczenia. Przyjadę po Ciebie rano. 

To były ostatnie słowa jakie usłyszałam przed wyjściem. Po 10 minutach byłam już u siebie. Standardowo od soboty nie odzywam się do ojca. Od razu skierowałam się do swojego pokoju, wzięłam ubrania i świeżą bieliznę i poszłam się myc. Kiedy już byłam w łóżku zobaczyłam, że jest już 22:30 i zasnęłam. Pierwszy raz przyśnił mi się ten nieziemski chłopak, o ślicznych brązowych oczach i dołeczkach w policzkach. 




To czego chce to tyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz