Rozdział 16

6.1K 233 10
                                    

Aria:

Minęły już trzy tygodnie od ostatniej wiadomości od NIEGO.Jednak ja nie próżnuje. Czekam na odpowiedni moment.

Wiem, że Derek mi nie odpuści i nie poprzestanie dopóki mnie nie zniszczy. Od trzech dni udaje przed bliskimi, że wszystko

jest w jak najlepszym porządku. Toby zaczął chodzić do pracy, a ja i Carter wróciliśmy do szkoły, ale ja nie umiem się skupić na lekcjach. W głowie cały czas mam obrazy tego co się ze mną działo kiedy byłam w niewoli.

Jeszcze tylko dwa dni i ucieknę. Tylko gdzie? Mam kilka możliwości. Mam znajomych w Liverpoolu zaufanych znajomych. Zrobię wszystko aby Ci których kocham byli bezpieczni. Jestem świadoma tego, że ten blond kutas mnie obserwuje. Dlatego najbardziej boli mnie to, że aby być wiarygodną muszę się ze wszystkimi pokłócić. Jednak z Carterem będzie ciężko. Jego muszę zranić, a to co go zrani najbardziej to zdrada. Na całe szczęście jutro jest impreza to będzie dobra okazja aby wcielić mój plan w życie...

Carter:

Od kilku dni widzę, że mój skowronek się odsuwa, izoluje, ale nie tylko ode mnie. Toby też to widzi jednak on nie widzi niczego niepokojącego w tym. Ja jednak wiem, że ona coś kombinuje. Czuje, że mi się to nie spodoba nawet bardzo. Jeszcze

tylko 5 min i koniec lekcji i do domu. Wyciągam telefon i piszę do mojej kobiety.

Do Aria: Gdzie jesteś kochanie :*

Od Aria: Mam matematykę -,-

Do Aria: Co się dzieje? Martwię się :(

Od Aria: Kurwa nic się nie dzieje! Możesz przestać szukać problemu tam gdzie go nie ma?

Do Aria: To czemu się tak zachowujesz?

Od Aria: Jak Ci się coś nie podoba to po huj ze mną jesteś?

Do Aria: Jestem z Tobą bo CIĘ KOCHAM! Za 5 minut pod moim samochodem...

To był ostatni SMS'es, który do niej wysłałem. Coraz bardziej nie podobało mi się to co się pomiędzy nami działo.

Kiedy podszedłem pod auto jej nie było. Pewnie jeszcze jest w szkole. Po jakiś 5 minutach była już obok mnie. Popatrzyłem na nią, a ona od razu zaczęła mówić.

- Nie jadę z Tobą.

- Booo?- zapytałem przeciągając samogłoskę.

- Bo jadę z Megan kupić sukienkę na dzisiejszą imprezę - odpowiedziała tak jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.

- To ja was zawiozę- powiedziałem patrząc jej w oczy i otwierając przed nią drzwi.

- Nie rozumiesz, że z nie jadę z Tobą! - zaczęła się denerwować, a ja chciałem tylko dobrze. Wściekłem się już na maksa.

- To spierdalaj! Nie dzwoń do mnie żeby Cię odebrał- warknąłem i wsiadłem do samochodu i odjechałem. Nie miałem już

siły do kłótni z nią.

Kiedy tylko podjechałem pod dom Toby wyszedł z domu i szybko wsiadł do samochodu. Byłem trochę zdezorientowany. Chłopak

podał mi jakąś kartkę jednak tego co było tam napisane było ciosem w sam środek serca.

" Macie tydzień na oddanie mi Arii inaczej zabije każdego na kim wam zależy a potem będziecie patrzeć na śmierć  każdego kto będzie chronił tę małą kurwę".

 Nie wiedziałem co mam robić. Wiem, że jak moja ukochana to zobaczy to wpadnie

w paranoje i sama odda mu się tylko po to aby chronić bliskich. Za wiele nie myśląc wyjąłem zapalniczkę i zacząłem palić list tylko po to, żeby ona go nie znalazła. Toby patrzył na mnie z szeroko otwartymi oczami.

- Co ty do kurwy zrobiłeś?- zapytał.

- A nie widać? Spaliłem to gówno. - odparłem spokojnie jak na taką sytuację.

- No widzę, ale dlaczego to zrobiłeś?

Westchnąłem i odpowiedziałem.

- Zrobiłem to po to żeby Aria tego nie znalazła. Wiesz jaka ona jest. Jaby to zobaczyła od razu zaczęłaby zgrywać

bohaterkę i sama mu się podstawiła.

Toby pokiwał tylko głowią.

- siłownia?

- siłownia. - powiedziałem z uśmiechem i ruszyłem.

Aria:

Już od trzech godzin chodzę po sklepie. NA szczęście dzisiaj piątek więc mogę sobie pozwolić. Megan bardzo szybko znalazła

odpowiednią dla siebie sukienkę jednak ja dalej nie mogłam się na żadną zdecydować. Pewnie dlatego bo nie lubię sukienek?

Odpowiedziałam z sarkazmem sama sobie. Boże zaczynam wariować.

Nagle w zasięgu wzroku znalazłam piękną sukienkę bez ramiączek. Góra była czarna i mocno przylegająca jednak od talii była

w kształcie bombki w kolorze fuksji. Od razu ją wzięłam i skierowałam się do przymierzalni. Leżała idealnie.

Już po 40 minutach byłam w domu. Jak weszłam nikogo nie było. Miałam cichą nadzieje, że Carter będzie na mnie czekał.

Jednak przeliczyłam się. Weszłam na górę i skierowałam się do garderoby aby odłożyć kupioną sukienkę i wziąć piżamę. 

Po chwili stałam już pod prysznicem. Sięgnęłam po swój ulubiony żel pod prysznic o zapachu lawendy. To mój ulubiony zapach.

Wcierałam go delikatnie w moje ciało. Następnie umyłam głowę. Stałam tak jeszcze z dobre 30 minut, aż moja skóra się cała

pomarszczyła. Owinęłam się ręcznikiem i weszłam do sypialni. Sięgnąłem po telefon zobaczyć czy może Carter pisał lub

dzwonił. Nic... Cisza... Była już 23... Zaczęłam się martwic, a jak coś im się stało? Ubrałam się szybko w piżamę,

wzięłam telefon i weszłam pod kołdrę. Wybrałam numer chłopaka i zadzwoniłam. Raz, drugi, trzeci nic. Postanowiłam zadzwonić

do Tobiego. jeden sygnał, drugi trzeci poczta głosowa. Spróbowałam jeszcze dwa razy. Siedziałam ta aż na zegarku wybiła 1 w nocy. Położyłam głowę na poduszcze i odpłynełam w niespokojny sen...

To czego chce to tyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz