Las

4.7K 147 46
                                    

SKRZYNKA NA PROMPTY: OTWARTA



Opis: 

Louis i harry mają po 16lat i są parą . Któregoś dnia harry dowiaduje się że jest w ciąży i że będzie miał dziecko z lou. Lecz boi się mu o tym powiedzieć , boi się odrzucenia to że lou by mógł się przestraszyć bycia tatusiem, naszczeście harremu udaje się kamuflować z brzuchem, mimo iż jest w 9 miesiącu to nic nie widać , taką już ma figurę. Któregoś dnia jadą do sklepu drogą na skruty przez las . Harry nagle zaczyna rodzić , resztę zostawiam tobie , mam nadzieje ze pomysł ci się spodoba ^^ :*

Ps.Mimo że ten gif nie ma nicwspólnego z promptem. Ten piesio jest taky słodky i jeszcze jest Larry 
Ubustwiam też tą piosenkę i dobrze mi się z nią pisało propta.


-----------------------------------------------------------------


- Gratulacje, jesteś w ciąży - powiedziała uśmiechnięta lekarka. - 16 tydzień - dodała i wręczyła mu zdjęcie:

 - 16 tydzień - dodała i wręczyła mu zdjęcie:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


- Ale jak to możliwe? - spytał wystraszony szesnastolatek. - To przecież 4 miesiąc. Czemu nic nie widać?

- No widzisz, Harry - zaczęła pani ginekolog. - Jest pewien odsetek osób w stanie błogosławionym, którym płód przylega bardziej do kręgosłupa i dzięki temu praktycznie przez całą ciążę wyglądają, jakby przytyły tylko troszeczkę. Miałam już wiele pacjentek z takim rodzajem ciąży.

Lokaty tylko skinął głową, wstał i nie kłopocząc się z czekaniem na mamę, wyszedł z gabinetu i udał się na parking, gdzie Anne zaparkowała samochód.

Wrócił do domu, zamknął się w pokoju i usiadł w kącie, myśląc jak to było możliwe.

- Zrobiliśmy to tylko raz i zabezpieczaliśmy się. Pamiętam - myślał loczek. - Ale co Lou pomyśli. Boję się. A co jeśli nie będzie chciał dziecka? - zastanawiał się.

- Nie powiem mu nic - powiedział na głos zielonooki, wstając z podłogi i podchodząc do drzwi. Sięgnął ręką i przekręcił klucz w zamku, wychodząc i kierując się w stronę schodów. Zszedł po nich, skręcił w lewo do kuchni, w której jak zauważył, znajdowała się jego mama i powiedział jej o swoim planie. Pani Cox chciała coś dodać, ale jak zobaczyła twarz swojego syna kiwnęła głową i podała mu ciepłą owocową herbatę z imbirem oraz opakowanie jego ulubionych żelków - długich wężyków.

*pięć miesięcy później*

Hazza oddalił się od Louisa najbardziej jak mógł. Przestał siadać z nim na lekcjach, na przerwach chował się w bibliotece, wykasował jego numer, choć znał go na pamięć, oddał wszystkie rzeczy należące do szatyna, które były w domu młodego Stylesa. Odciął się od Tomlinsona najbardziej jak umiał.

- Harry, porozmawiaj ze mną, błagam! - krzyknął niebieskooki na przerwie między angielskim, a wychowaniem fizycznym.

Loczek nie zwracał na niego uwagi. Sam bardzo cierpiał z tego powodu, ale na myśl, że to lepiej dla jego małej fasolki, dawał radę.

Kierował się w stronę lasu. Tamtą drogą najszybciej można było dostać się do domu, a nie marzył o niczym innym, jak schowaniu się pod cieplutką kołderką na kanapie, gdzie w jednej ręce trzymałby słoik z nutellą, drugą wyjmowałby ogórki konserwowe z naczynia, a w TV leciałby od początku jego ulubiony serial Teen Wolf. Zawzięcie kibicował Sterekowi.

Nim w pełni zdążył się rozmarzyć, został złapany za ramię i lekko szarpnięty do tyłu. Przestraszył się. Był sam w lesie. A to mógł być każdy. Otworzył ze strachem oczy i co zobaczył? Louisa Williama Tomlinsona we własnej osobie, jego miłość i ojca dziecka w jednym.

- Haroldzie - szatyn wiedział, że jego chłopak nie lubił, jak się tak do niego mówiło. - Wytłumacz mi to wszystko natychmiast! Nie ruszy się stąd żaden z nas dopóki nie dowiem się prawdy.

Loczek poczuł silny ból. Nie wiedział, co się dzieje. Od samego rana czuł mocne skurcze, ale to ignorował, jednak ten był tak silny, że zwalił go z nóg i krzyknął z bólu. Louis przestraszony opadł na kolana obok ukochanego.

- Hazz, skarbie, co ci jest?! Błagam, powiedz. Inaczej ci nie pomogę! - krzyknął.

- To... - krzyk przez kolejny silny skurcz. - Dziecko się rodzi - kolejny ból. - Błagam, pomóż - zapłakał z bezsilności i potwornych boleści.

Boo zszokowany zadzwonił do mamy Hazzy, a ta kazała mu wytłumaczyć, gdzie są i spróbować odebrać poród. Ostatnie co usłyszał to, że karetka jest już w drodze.

Zdjął spodnie oraz bieliznę Harry'ego, położył uprzednio pod nim swoją kurtkę, a bluzę umieścił na jego odkrytych częściach ciała. Kazał ugiąć mu nogi i przeć. Jak dobrze, że jego mama nauczyła go takich rzeczy, choć ten nigdy nie myślał, że mu się przydadzą.

Odebrał poród swojego chłopaka. Czy ktokolwiek potrafiłby w to uwierzyć? Gdy ten owinął dziecko swoją koszulką do ćwiczeń (czystą oczywiście), przybiegli ratownicy medyczni. Odebrali od Tomlinsona dziecko, dziewczynkę jak się dowiedział, przenieśli Hazze na nosze i już mieli odchodzić, gdy lokaty złapał Louisa za rękę i powiedział coś, co bardzo zaskoczyło szatyna:

- To twoje dziecko, Evelin Marie Tomlinson.

Zabrali go do szpitala.

Zabrali go do szpitala

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

KONIEC.



Proszę o komentarze. Mam nadzieję że nie wyszło tak strasznie jak myślę.

Wszystko w waszych rękach.

Prompty EvOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz