Opis: Louis jest omegą i nie ma alfy, a H jest alfą zakochanym w Louisie. Przyjaznią sie od dawna. Ida razem na imprezę a tam Louis dostaje gorączki i prosi o pomoc Harry'ego, który zabiera go do domu. Opisz ich seks i połączenie. Zamieszkują ze sobą. Potem okazuje się, że Louis jest w ciazy i Harry opiekuje sie Louisem, jest dla niego czuły i kochany a Louis po kilku miesiącach ciąży, gdy widzi jak przytyl załamuje się a Harry zapewnia go o swojej miłości i rozmawia z ich dzieckiem. Potem opisz porod i jakieś kochane zakończenie.
+_+_+_+_+_+_+_+_+_+_+_+_+_+_+_+_+_+_+_+_+_+_+_+_+_+_+_+_+_+_+_+_+_+_+
Proszę komentarze. Wiem, że moje prompty nie są jakiś najwyższych lotów ale komentarze i gwizadki mnie tak jakby uskrzydlają.
Dzisiaj jest ten dzień. Koniec liceum. Z tego powodu Mike zorganizował tak zwaną imprezę pożegnalną. Louis nie chciał tam iść, ale jego przyjaciel Harry wybłagał to u niego i omega zgodziła się pójść. Domówka trwała dobre kilka godzin. Gdy szatyn tańczył z zielonookim stało się coś, czego nikt się nie spodziewał. Niebieskooka omega dostała gorączki. Wiedziała to, bo pomiędzy jego pośladkami zaczęło robić się wilgotno, a śluz wypływał z otworu (dop aut:. jak to brzmi ;_; ). Złapał Stylesa za ramię i zaskomlał. Brunet wiedział od razu, co się dzieje wziął mniejszego na ręce i wybiegł z domu. Wsadził omegę na tylne siedzenie samochodu po czym bez zastanowienia ruszył w kierunku swojego mieszkania. Gdy dotarli do domu pierwsze, co Harry słyszy to jęki rozkoszy oraz błagania o pomoc. Wyższy przez pewien czas nie chciał się zgodzić, ale gdy do jego nozdrzy dotarł zapach omegi podczas gorączki, wewnętrzna alfa lokowatego przejęła kontrolę. Mężczyźni zrzucają z siebie ubrania i lądują w łóżku, namiętnie się kochając. Gdy omega zaciska się na alfie, ten wgryza się w szyję młodszego i dochodzi zakluczając go. Gdy knot kędzierzawego zmniejszył się, ten wychodzi z mniejszego, kładzie się obok po czym przyciąga teraz już swoją omegę do boku, aby móc go przytulić. Gdy już powoli zasypiali Harry usłyszał:
-Kocham cię - na co odpowiedział:
-Też cię kocham aniołku, już bardzo długo. - pocałował partnera w głowę oraz przykrył ich kocem po czym zasnęli.
*dwa miesiące później* *perspektywa Louis'a*
Po połączeniu przeprowadziłem się do Harry'ego. To było coś nowego, mój przyjaciel, w którym się podkochiwałem od czasów gimnazjum, połączył się ze mną, a jeszcze jakby było tego mało wyznał mi miłość. Gdy nasi rodzice się o tym dowiedzieli byli szczęśliwi i nakazali mi się pakować, bo co to jest, aby małżeństwo mieszkało oddzielnie. Tak też zrobiłem, zajęło mi to cały dzień. Mój ojczym spakował mnie razem z moim mężem. Słyszycie jak to brzmi? Mój mąż. Per-fect. No więc cały samochód był zapełniony moimi rzeczami. Mieszkanie Hazzy było dość spore, więc nie było problemów, aby moje rzeczy się tam pomieściły. Harry dostał posadę w firmie ojca, od razu został szefem. Mimo wysokiego stanowiska nie przesiadywał w pracy całymi dniami. Wychodził o siódmej, wracał o siedemnastej, gdy w domu czekał na niego obiad. Nie chwaląc się, ja pracowałem w księgarni. Harry mi ją kupił, abym mógł robić to co zawsze chciałem. Mówiłem mu, aby tego nie robił, ale nie słuchał mnie.
Dzisiaj postanowiłem udać się do sklepu, w księgarni został mój przyjaciel, Niall, który tam pracował. Również jest omegą, ale jest wolny. Wiem, że w konkury o niego walczą dwie alfy a Horan jak to Horan, nie potrafi się zdecydować. Ale nie ważne. Kupiłem sobie parę ubrań, bluzki bluzy, swetry i dużo by wymieniać. Pod koniec postanowiłem zajść do marketu, żeby uzupełnić braki w kuchni. Stoję przy słodyczach, nagle zrobiło mi się słabo, miałem czarno przed oczami.
Obudziłem się w szpitalu, obok łóżka siedział Harry, widać, że był zmartwiony. Podniosłem rękę i przejechałem nią po jego krótkiej fryzurze.
Nim zdążyłem się odezwać do mojego partnera, przez otwarte drzwi weszła pani doktor.
-Widzę, że pan Styles się obudził. - Podeszła do mnie i zadała kilka pytań.
-Pani doktor, czemu zasłabłem, jestem chory?
-Nie, oczywiście, że nie - uśmiechnęła się pogodnie - Jest pan w ciąży. Drugi miesiąc, gratuluję.
* sześć miesięcy później *
Mój brzuch jest wielki, to już ósmy miesiąc. H jest jeszcze więcej w domu, gdy go o coś poproszę robi to. Nawet jeśli jest to prośba o chińskie jedzenie o trzeciej nad ranem, ale chyba się od siebie oddaliliśmy. Ja to czuję, tutaj w środku. Harry ma dzisiaj jakieś zebranie, więc nie wróci wcześnie. Z jednej strony to dobrze. Mogę popłakać bez obawy, że kędzierzawy mnie zobaczy.
Słyszę otwieranie drzwi, nie. Nie może, miał wrócić później. Szybko wycieram twarz, ale nic nie ukryje moich zaczerwienionych paczałek.
-Kochanie, jestem! - Wchodzi do salonu i widzi moją twarz. Zmartwiony siada obok mnie i bierze na kolana.
-Boo, co się stał? Nie płacz, proszę.
-Bo ty mnie już nie kochasz.
-Nie mów tak, kochanie. Nigdy nie przestane cię kochać, jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. - przytulił mnie mocno. Może ma racje. Obejmuje go za szyję i zasypiam.
-dzien porodu-
Byliśmy na kolacji u moich rodziców, cały dzień czułem się trochę gorzej, ale tak już bywało. Gdy siedzieliśmy w ogrodzie i popijaliśmy szejki, która zrobiła moja mama, odeszły mi wody, krzyknąłem. W mgnieniu oka znalazłem się w samochodzie, który prowadził H i w mniej niż dziesięć minut znaleźliśmy się w szpitalu, gdzie przyjęła mnie moja pani doktor prowadząca. Położyłem się na łóżku, pielęgniarki pomogły mi się przebrać w szpitalną bluzkę. Miałem mocne skurcze. Pani Solim zobaczyła szerokość rozwarcia i zabrała na salę porodową, na której czekał Harry, przebrany w to ochronne ubranie. Resztę, co pamiętam, to straszny ból i słowa lekarki „proszę przeć, już widać główkę''. Gdy poród się skończył, położyli umytego już malucha na mojej klatce piersiowej, a ja po prostu odpłynąłem. Obudziłem się kilka godzin później.
-Kochanie, chcę zobaczyć nasze dziecko. - mówię do Loczka.
Ten szybko się podnosi i ostrożnie bierze malutkie bobo na rączki, podaje mi je.
-Jak je nazwiemy, Lou?- pyta
-Mam głupi pomysł - śmieje się sam z siebie, a Harold czeka na rozwinięcie tego, co powiedziałem - Niall tak bardzo nas szipuje, że wymyślił nazwę naszego szipu. Chciałbym aby nasze dziecko się tak nazywało.
-Dobry pomysł. Poznaj naszego synka, Larry'ego Stylesa.
KONIEC
Czy ktoś chce ze mną popisać? nie gryzę a czuję sie taka samotna >.<
CZYTASZ
Prompty Ev
FanfictionSkrzynka na prompty: zamknięta... Przyjmuje zamówienia na prompty z Larrym, Ziamem, Niamem i Ziallem Beta: Rolcia Okładka: napalonyrudybober