Rozdział 11

416 33 4
                                    

**Newt**

W sali zebrali się już wszyscy opiekunowie.Wszyscy oprócz Gall'ego , zdziwiłem się ponieważ zawsze przychodził na takie zebranie pierwszy i zawsze miał jak najwięcej do powiedzenia w każdej sprawie.A dziś , czekamy na niego już z dobrych parę minut.

-Chyba nie przyjdzie.-Mówi Minho stojący tuż obok mnie.

-Poczekajmy jeszcze chwile.-Szepczę.

-Nie ma czasu Newt.Zaczynaj.-Burkną.

W końcu pokiwałem głową patrząc na Minho i zacząłem dzisiejsze spotkanie tak jak zwykle od powitania wszystkich.

-Cześć.Dziękuje wszystkim za przybycie.Pewnie zastanawiacie się dlaczego zwołałem spotkanie rady , otóż myślę, że każdy z was już zdążył zauważyć iż coś jest nie tak prawda?Najpierw pojawiła się w pudle Abby a potem Minho oraz Jace przynieśli nieprzytomną Lucinde , jeszcze później okazuje się , że są siostrami.

-Zapomniałeś dodać , że pudło już nie przywozi prowiantu!-Krzykną Patelniak.A ja zrobiłem zdziwioną minę i teraz wszyscy spoglądali raz na mnie raz na Patelniaka.

-O czym ty mówisz?-Próbuje nie zdradzić, jak bardzo jestem zdenerwowany.

-Nie udawaj Newt. Myślałeś , że nikt niczego nie zauważy?Cóż myliłeś się.-Odparł po czym usiadł z powrotem na swoje miejsce. 

-Dobrze dobrze.Pudło nie przywozi prowiantu zadowolony?-Pytam Patelniaka. A na sali każdy szepcze coś do swojego sąsiada powodując hałas na sali.

-ZAWRZEĆ TWARZOSTANY!-Krzykną Jace. Uśmiechnąłem się do niego.Na sali znowu zapanowała cisza.

-Tak naprawdę jedyny główny powód dla którego tu wszyscy jesteśmy jest wyjście.-Kontynuuje-wyjście z labiryntu rzecz jasna.Otóż mamy pewne informacje o tym , że stwórcy planują coś bardzo złego.Mianowicie chcą naszej śmierci.

-Niby dlaczego mieliby chcieć naszej śmierci?!-Pyta Winston.

-Właśnie! Po co nas tutaj wsadzali skoro jak ty to mówisz chcą naszej śmierci!To bez sensu.-Mówi Zart.

-Ludzie ja wiem jak to brzmi , ale wierzcie mi , że tak jest.Ten cholerny labirynt to eksperyment!My jesteśmy eksperymentem!Mamy już tylko niecałe dwa dni na znalezienie z tond wyjścia inaczej dzień po dniu jeden z nas będzie giną.

-Skąd ty to wszystko wiesz co?-Wtrąca się Jace.

-Od Abby.-Mówię krótko.

-Że co?-Pyta.

-Abby została użądlona tak?Wracają jej wspomnienia!Opowiedziała mi o wszystkim co sobie przypomniała.Kamery , komputery , ludzi zamykających wrota i wpuszczających bóldożerców do labiryntu!Jutro ja , Minho oraz dziewczyny pójdziemy szukać tego pikolonego wyjścia.Prawdopodobnie wiemy gdzie ono jest.

-Gdzie?-Pytają wszyscy chórem.

-Wiem , że to zabrzmi strasznie , ale wyjście jest w norze bóldożerców.

Tym razem nikt się nie odezwał , a nawet Jace.Widziałem w ich oczach szok i wcale im się nie dziwiłem.

-Ja zdaje sobie z tego sprawę , że to co właśnie powiedziałem wydaję się głupie i niedorzeczne no bo w końcu kto normalny pchał by się do nory bóldożerców , ale jeśli tam jest wyjście musimy to sprawdzić.Wiem , że mogę zginąć , ale wole zginąć szukając wyjścia niż zginąć zabity przez stwórców czy nawet zginąć przez głód.Abby powiedziała ze za 2 dni całą strefa ulegnie zniszczeniu , zwierzęta zaczną zdychać , a nasze dotychczasowe uprawy przestaną rosnąć.

Kiedy skończyłem swoją przemowę , nikt się nie odezwał dosłownie nikt.Gdy nagle przede mną staną Jace.

-Wierzysz jej?-Pyta-Wierzysz Abby?

-Tak wieże jej!Nie ma żadnych powodów aby nas okłamywać.Zobaczcie z taką informacja sama mogła zwiać zostawiając nas na pewną śmierć , ale nie zrobiła tego!-Odparłem.

Winston wstał.

-A ja jej nie ufam!Nigdy jej nie ufałem.Nie zamierzam iść do nory bóldożerców tylko dlatego , że jakaś laska wyśniła sobie wyjście z labiryntu.Winston oburzony wyszedł z sali trzaskając drzwiami. Trzech opiekunów poszło w jego ślady , ale ku mojej uldze większość została. Pierwszy odezwał się Zart.

-Cóż chciałem powiedzieć tylko tyle , że wieże ci Newt. Zapowiadało się na takie coś od czasu gdy pojawiły się tutaj dziewczyny i wiesz co?Myślę,że kiedy Winston i reszta ochłoną również przyznają ci racje zobaczysz.

-Dzięki Zart.Posyłałem mu szeroki uśmiech.

Wszyscy opuścili salę.Zostałem tylko ja , Minho oraz Jace.Szczegółowo powtórzyliśmy mu słowa Abby ,a on powiedział , że jutro pójdzie z nami.Kiedy mieliśmy już wychodzić , do dali niespodziewanie wpadł Tommy.Był cały czerwony , więc musiał biec.W jego oczach widziałem strach oraz łzy.

-Hej Tommy co jest?-Pytam.

-To Gally.-Powiedział cicho.Za cicho.

-Co z nim?-Pyta Jace.

-Sami zobaczcie!-Krzykną lekko po czym wybiegł z budynku w kierunku lasu , a ja oraz chłopcy bez słowa ruszyliśmy za nim.

Wiedziałem , że stało się coś złego po prostu to wiedziałem.Kiedy byliśmy już w lesie a raczej na jego końcu bo znajdował się tutaj mur , Thomas gwałtownie skręcił w prawo a ja razem z nim.Gdy zobaczyłem jego zamarłem.Na chwile straciłem umiejętność oddychania padłem na kolana przed Gallym i rozpłakałem się.Co się purwa stało?! Gally z poderżniętym gardłem.Nie lubiłem go za bardzo, ale znałem go od początku strefy.Był jednym z pierwszych.Usłyszałem za plecami , że nie tylko ja płacze.

-Co się stało?-Wyjąkałem patrząc na Thomasa.

-Nie wiem!Znalazłem go tutaj!W takim stanie.-Odpowiedział Thomas.

Dreszcz zaczął swój plan wcześniej.Nie mogłem tu tak przy nim klęczeć.Zamknąłem mu tylko oczy które wciąż miał otwarte i bez słowa oddaliłem się od chłopaków.Przez chwilę słyszałem jak mnie wołali , ale nie zwracałem na to uwagi.Nie patrzyłem jak idę , nie widziałem gdzie idę bo miałem oczy zalane łzami.Nagle się o coś potknąłem i upadłem na ziemie.

-Co jest purwa. Odwracam się i widzę Lucinde leżącą na ziemi.Po raz drugi zamarłem.Nie nie nie ! Tylko nie ona.Błyskawicznie przyczołgałem się do niej.Nie miała nigdzie śladów krwi , więc zacząłem ja szturchać i ku mojej uldze po chwili otworzyła oczy.

-Dzięki bogu.

Kiedy pomogłem jej wstać w pewnym momencie zauważyłem nóż cały we krwi.Patrzę się a to na nią a to na nóż. Ona widząc na co patrze posłała mi pełne przerażenia spojrzenie i spuściła głowę w dół.

-CO TO PURWA MA ZNACZYĆ LUCINDA?!-Wrzasnąłem.

Nie odpowiedziała.

Sisters in the Maze|| The Maze RunnerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz