~14~
Poniedziałek, 29 wrzesień, 7:30
Obudził mnie dźwięk dzwoniącego telefonu. Zaspana przetarłam oczy i spróbowałam przeczytać napis. Po chwili z rozmazanego obrazu wyłoniły się litery: "Devries" i ujrzałam zdjęcie Leo, ostawione przeze mnie przy jego kontakcie. Odebrałam połączenie i usłyszałam głos mojego chłopaka.
-Cześć kochanie, nie obudziłem Cię?
-No trochę tak. Dobrze, nie ważne. Mów.
- Więc dzisiaj nie będzie mnie w szkole bo mam próbę do koncertu. Ale kiedy ty skończysz zajęcia przyjedziemy po ciebie i pojedziesz ze mną na koncert. Jeszcze tak na prawdę nie widziałaś jak gramy. - Podobał mi się jego pomysł.
-Okej, bardzo chętnie, ale my, czyli?
-Ja i moja mama. Nie bój się Charliego. Powinien być dla Ciebie miły. Uwierz, że tego dopilnuję.
-Mhmm. - parsknęłam ironicznie i przewróciłam oczami.
-Ej no, serio mówię. No dobra kończę już. Muszę jechać do clubu, za godzinę zaczyna się próba. Powodzenia, kocham Cię.
-No papa, powodzenia. - odłożyłam telefon i weszłam do garderoby. Wybrałam ubrania, założyłam je i poszłam do kuchni na śniadanie.
Następnie wyszłam z domu, poszłam na autobus i udałam się w kierunku szkoły.
Kiedy weszłam do środka poczułam na sobie wzrok wielu osób. Było jeszcze gorzej niż pierwszego dnia, kiedy byłam nowa. Nie wiedziałam o co chodzi, ale gdy usłyszałam szept jakiejś dziewczyny już chyba zrozumiałam co się działo. Na sobotniej imprezie otwarcie przyznałam, że jestem z Leo. Wcześniej po szkole chodziły tylko plotki i przypuszczenia. My nic nie powiedzieliśmy. A teraz jestem już tak oficjalnie jego dziewczyną, ale tym innym chyba to się niezbyt podobało. Szłam dalej wzdłuż korytarza i nagle usłyszałam określenie jakiejś młodszej dziewczyny w moim kierunku:
-Idiotka. - stwierdziła. Niezbyt wulgarnie. Mogłaby się trochę bardziej postarać.
-Szmata. - do moich uszu dotarły słowa jakiejś przyjaciółki tej blondyny, która na imprezie usiłowała pocałować Leo. To już było gorsze.
Stawiałam kolejne kroki, czując się bardziej niepewnie.
-Dziwka. - auć. To zabolało. Starałam się spojrzeć w oczy autorce tych słów, ale nie mogłam. Byłam zbyt słaba psychicznie. Po moich policzkach spłynęła łza. Nie rozumiałam nienawiści tych ludzi. Co ja im złego zrobiłam? Nagle usłyszałam znajomy głos:
\ -Spokojnie. Widzę, że klub "Odrzucone przez Leo" staje się coraz bardziej wulgarny. Nie ładnie dziewczynki, tak chyba sobie nie zyskacie jego sympatii, ups. Za to ja mogę każdą z was pocieszyć, pamiętajcie. No jedna z was już chyba u mnie była, co nie Ashley? Jak Ci się podobało? To za te wczorajsze, no.. - krzyczał Daniel, usiłując wepchnąć do ręki dziewczyny pieniądze - Nie chcesz? Ooo za darmo? Słodko! - dodał ironicznym tonem, a kiedy zobaczył, jak grupka dziewczyn odchodziła podszedł do mnie objął mnie ramieniem. - Nie przejmuj się. One zawsze będą gadać.
Poszłam z nim w kierunku sali i ujrzałam Olivera, Nicole i Sophie.
-Co się stało? - zapytała Nicole widząc moją minę. W sumie to nie widziałam, jaki wyraz oddawała w tej chwili moja twarz, ale skoro Nicole coś wyczuła, to trochę dawałam po sobie poznać, że tamta sytuacja sprawiła mi przykrość.
-Ashley i reszta to zazdrosne suki. - odpowiedział za mnie Daniel.
-Ojejku, pamiętaj tylko żebyś nawet przez chwilę się nimi nie przejmowała. Nie warto. - powiedziała Sophie, podbiegła do mnie i mnie przytuliła.