,,Your heart is my home"

147 11 2
                                    

~31~

Środa, 7 kwiecień, 9:00

Wyszłam z łazienki, przebrana w normalne ubrania. Złożyłam szpitalną koszulę i odłożyłam ją na łóżko.

-To twój plecak? - zapytał Charlie, pokazując na leżący na szafce nocnej przedmiot.

-Tak. - odpowiedziałam, a chłopak wziął go na plecy, chociaż nie wiem w sumie dlaczego, skoro był mały, lekki, więc jego ciężar chyba by mnie nie zabił. W każdym razie to były pierwsze słowa, które wymieniłam z Charliem, odkąd mnie tu zawieźli. Chociaż to już w sumie lepiej niż z Leondre, z którym w ogóle nie rozmawiałam.

Wyszłam ze szpitala i wsiadłam do samochodu blondyna, na tylne siedzenie.

-Nie masz ochoty siedzieć z przodu? Zawsze wolałaś... - zaczął Charlie.

-Nie, dzięki. Tu będę miała więcej miejsca. - odpowiedziałam, szczerze mówiąc wybrałam to miejsce, ponieważ nie miałam ochoty rozmawiać z nimi przez drogę.

-Jak uważasz. Tutaj masz wodę. - powiedział i podał mi butelkę.

Kiedy ruszyliśmy ja odwróciłam głowę w stronę okna samochodu i oglądałam mijane przez nas widoki. Kontem oka zauważyłam, że Leondre zrobił to samo. Z jednej strony bardzo chciałam się do niego odezwać i go przytulić, a z drugiej nie miałam ochoty na jakąkolwiek konfrontację.

Jechaliśmy przez dziesięć godzin w całkowitej ciszy, aż zatrzymaliśmy się zaraz przez wjazdem do kanału La Manche. Usiadłam na brzegu fotela, a Charlie zmienił mi opatrunek.

-Wiesz, że za niedługo będziesz musiała jechać na zdjęcie szyn?

-Tak, tak.

-No dobra, a teraz lecimy coś zjeść, jestem głodny jak cholera. Co powiecie na kebaba, hmm? - blondyn najwidoczniej starał się jak mógł, żeby rozluźnić atmosferę, ale dobrze wiedział, że aktualnie to było mało możliwe.

-Może być. - wymamrotał Leondre, a my udaliśmy się w kierunku jakiejś tureckiej knajpy.

Po kilkudziesięciu minutach znów wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w dalszą podróż.

-Wiesz jaka jest oficjalna wersja twojego wypadku? - zapytał Charlie.

W tym momencie przypomniałam sobie o rodzicach, którzy pewnie po przyjeździe do domu odchodzili od zmysłów.

-Niezbyt. - przyznałam.

-Więc Nicole wmówiła twojej mamie, że jesteś na wycieczce szkolnej dla chętnych i coś tam źle zrobiłaś więc ci zabrali telefon. Ja jako nauczyciel zadzwoniłem wczoraj do niej i powiedziałem jej o tym, że rozcięłaś sobie głowę. Chciała tu jechać, ale upewniałem ją, że jesteś pod dobrą opieką.

-Och, dziękuję. Chyba by zwariowała, gdyby dowiedziała się co się tak naprawdę stało.

-Już kilkakrotnie powtarzała jaką to jest złą matką, że zapomniała o tej twojej wycieczce.

Roześmiałam się, Ona faktycznie była bardzo roztargniona, że tak łatwo uwierzyła w tą wycieczkę. Po chwili przypomniałam sobie o moich przyjaciołach. Byłam ciekawa co u Nicole i czy Oliver dowiedział się o tym, co się wydarzyło.

-Powiedziałeś Oliverowi? - zapytałam blondyna.

-Zna część prawdy.

-Czyli którą?

-Wie tylko tyle, że pokłóciłaś się z Leondre i wyjechałaś z przyjacielem. - na dźwięk tych słów Leo zacisnął pięść. Wolałam już się nie odzywać, żeby rozmowa nie zeszła na gorszy tor.

No more pain, no more tears.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz