,,Just breathe" cz.2

115 8 0
                                    

Piątek, 22 styczeń, 17:30

Wychodząc z garderoby jeszcze szybko przejrzałam się w lustrze, żeby sprawdzić jak wyglądam.

Wchodząc do mojego pokoju moje oczy zatrzymały się na drewnianej, pomalowanej na biało toaletce. Zatrzymałam się przy niej i postanowiłam zmyć makijaż. Chciałam, żeby było mi wygodnie. Przy drzwiach poczułam zapach przypiekanego chleba. Tak, to na pewno Leo chciał coś ugotować. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Cholera, mam wielkie szczęście, że mam go przy sobie. - pomyślałam.

Zatrzymując się przy barku w kuchni popatrzyłam się na mojego chłopaka, który słuchając jakiejś muzyki na słuchawkach kroił pomidory i podśpiewywał.

-Aaa! - krzyknął cicho - Przestraszyłaś mnie.

-To raczej ja się powinnam przestraszyć twojego głosu, który próbuje wejść na tą wysoką tonacje.- skomentowałam i oboje wybuchliśmy śmiechem.

-Zmyłaś makijaż. - zauważył chłopak - Wyglądasz pięknie.

-Jeśli to zauważyłeś, to znaczy, ze w cale nie jest tak pięknie. - stwierdziłam.

-W cale, że nie. Teraz uważam, że w ogóle nie powinnaś się malować.

-Mhmmm. - przewróciłam oczami.

Chłopak włożył wszystkie składniki do zapiekanych kromek i zamknął kanapkę. Wyjęłam mu ją z ręki i szybko ugryzłam kawałek.

-Zostaw! To na kolacje. Faktycznie taka delikatna z Ciebie dziewczynka. - powiedział wskazując na mój policzek, który został pobrudzony sosem. Chłopak nachylił się nade mną, jakby do pocałunku, ale szybko zmienił tor ruchu, polizał mnie po brudnym policzku i zjadł resztkę sosu.

-Głupek! - krzyknęłam - Jesteś ohydny.

-Ja? - zapytał z udawanym z dziwieniem, tak, jakby chciał zasugerować, że to nie z nim jest coś nie tak.

-Tak, właśnie ty. Powiedz mi, czemu zawsze bad boy'e tak świetnie gotują?

-Ale od kiedy ja jestem niegrzeczny? - zapytał z łobuzerskim uśmiechem.

-No na tej trasie chyba byłeś. - stwierdziłam.

-Co masz na myśli? Nic sobie nie przypominam.

-Mówiąc, że sobie nic nie przypominasz tylko się pogrążasz, bo to by znaczyło, że upiłeś się jeszcze bardziej, niż na to wyglądało. - powiedziałam to cichym głosem. Nie chciałam się z nim kłócić. Chciałam tylko sensownych wyjaśnień.

-Skąd o tym wiesz?

-Wiesz wydaje mi się, że mamy niektórych wspólnych znajomych. To chyba nic złego, że akurat przeglądałam ich snapchata.

-To tylko trzy imprezy. - aha, więc widzę, że na sensowne wyjaśnienia nie ma co liczyć.

-Tak, trzy, na których zalałeś się w trupa. Nie zapominaj, ze mimo wszystko masz piętnaście lat, nie chcę, żebyś kilka lat później skończył jako alkoholik.

-Wiesz, że tak się nie stanie. Spokojnie. - powiedział, przytulił mnie od tyłu i położył głowę na moim ramieniu.

-Wiem, ale po prostu się martwię. Musisz mnie zrozumieć.

-A kto jeszcze nie dawno szalał ze zdenerwowania kiedy poszłaś do tego clubu? Oczywiście, że Cię rozumiem. - oznajmił i pocałował mnie w czubek głowy.

-No dobra. - powiedziałam i włożyłam ostatnie kanapki do plecaka - Chodźmy już, o wiele lepiej będzie nam rozmawiać, kiedy będziemy siedzieć na plaży, przy zachodzie słońca.

No more pain, no more tears.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz