~7~
Poniedziałek, 18 sierpień, 15:15
On mnie przytulił. On mnie przytulił? Ja zaczęłam zadawać mu tyle pytań, licząc, że on będzie długo zastanawiał się nad odpowiedzą, a potem zacznie się tłumaczyć, a on mnie przytulił? Kompletnie nie rozumiałam jego zachowania. Byłam na niego wściekła, że tak zrobił, ale z drugiej strony czułam ulgę i spokój. Już po raz któryś nie wiedziałam co się ze mną dzieje.
-Czemu mnie przytuliłeś? - zapytałam - Nie powinieneś teraz odpowiadać na moje pytania?
-Przytuliłem Cię, bo na to zasługujesz. Z tego co widać za bardzo nie rozumiesz o co chodzi w takich czynnościach jak podejście do obcej osoby i udzielenie jej pomocy. Dlaczego z tobą zostałem? Po prostu Cię polubiłem i tyle.
-Pomagam ludziom. W każdym razie na pewno bardziej niż oni pomagają mi. Zaraz, czy swoją wypowiedzią chciałeś mi zasugerować, że mam spieprzone życie, a "Super Leo" przybył mi na pomoc i zaraz wszystko naprawi?
-No nie zupełnie - odpowiedział zmieszany Leondre.
-W takim razie o co Ci z tym chodzi?
-Masz zły dzień Nadia. Zostawmy sobie te tłumaczenia na kiedy indziej, a teraz spójrz na morze, niebo i zamiast skupiać się na złych rzeczach pomyśl o tych dobrych. - zrobiłam to, co mi kazał i poczułam się lepiej. Uświadomiłam sobie, że mieszkam w pięknym mieście, a w tej chwil patrzę na bajkowe słońce i morze, którego potężne fale rozbijają się o potężne, przybrzeżne głazy. Mam tu prawdziwa przyjaciółkę, poznałam chłopaka, który też wydaje się być dobrym materiałem na przyjaciela, a teraz siedzę na plaży z Leo Devriesem, za co pewnie część dziewczyn dałaby się pokroić. Przecież jestem szczęśliwa. Momentalnie zrobiło mi się lepiej.
Poniedziałek, 18 sierpień, 17:00
Otworzyłam drzwi i weszłam do domu. Miałam nadzieję, że rodzice nie będą robić mi wyrzutów o to, że wróciłam trochę później niż miałam zamiar.
-Hej słońce, i jak było? - usłyszałam głos taty.
-W porządku. - odpowiedziałam.
-Wróciłaś później. - mama wtrąciła się do rozmowy - Umówiłaś się z jakimiś koleżankami?
-Tak jakby. - rzuciłam - Idę do swojego pokoju, oki?
-Leć, ale zaraz będzie kolacja.
Otworzyłam drzwi, rzuciłam plecak w kąt i położyłam się na łóżku. Mimo tego, że ten dzień i tak wyglądał trochę lepiej niż sobie wyobrażałam, to i tak był bardzo męczący. Otorzyłam laptopa i spróbowałam połączyć się z Nicole przez skypa. Odebrała po dwóch próbach dodzwonienia się do niej.
-Kochana, musisz pamiętać o tej strefie czasowej. U mnie jest 3:00 rano. - powiedziała przyjaciółka zaspanym głosem.
-Jezu przepraszam, zapomniałam, ale skoro już Cię obudziłam to pogadaj ze mną.
-No, no. Jak w szkole? - wybełkotała.
-Nawet dobrze. Poznałam Olivera i Leo. No i jeszcze jakiegoś Daniela i Sophie, ale z nimi mało co rozmawiałam.
-Zaraz Oliver to ten gej, co nie? Jeszcze nie miałam okazji, żeby z nim porozmawiać, ale wydawał mi się fajny. Daniela kojarzę, Sophie nie, a Leo, jego chyba każdy przynajmniej kojarzy. Jak go poznałaś? Jak te tłumy dziewczyn od nas ze szkoły dowiedzą się, że taka "nowa" z nim rozmawia, to Cię chyba zabiją.
-Uwierz mi, że jakoś specjalnie się ich nie boję. A jego poznałam w sumie przez to, że rano pomógł mi znaleźć salę i tak się zaczęła rozmowa. No, a po szkole poszliśmy na plażę, ale chyba nie za dobrze nam to zrobiło, bo on był miły i chciał mi pomóc, a ja tylko się na niego wydarłam.