VI

2.2K 149 2
                                    

Jakieś trzy dni temu poznałam w sklepie (tak w sklepie) Roberta. Naprawdę super chłopak. Mimo, że był młodszy, rozmawiało się z nim jak z równym sobie. Miał 19 lat, szatyn, wysoki, nawet umięśniony. Był sympatyczny, zabawny no i kulturalny. Takich ze świecą szukać!
Oczywiście według Christophera musiał mieć jakiś haczyk. Musiał być psychopatą, mordercą, cnotkiem (?) czy homoseksualistą. Nie rozumiałam czemu miał do każdego poznanego przeze mnie chłopaka jakieś "ale".
- Wychodzę dziś! - krzyknęłam malując się w łazience. - Będę późno, nie czekaj z kolacją. - zastanowiłam się. - A nie czekaj, Ty przecież masz dwie lewe ręce. - parsknęłam złośliwie.
- A Ty masz gruby tyłek! - warknął wchodząc do łazienki. - Gdzie idziesz?
- Na randeczkę! - machnęłam podekcytowana rękoma.
Przyjaciel oparł się plecami o ścianę, założył ręce na klatce piersiowej i wpatrywał się we mnie.
- Chyba nie powiesz mi, że z tym małolatem. Przecież on ledwo szkołę skończył! - jęknał poirytowany.
Odwróciłam się do niego, by móc spiorunować go wzrokiem. On jednak pozostał czy poirytowanej mimice. Och Chris. Nie powiem kto spotykał się kiedyś z 17-latką...
- Tak, właśnie z tym małotem idę na randę. - powiedziałam spokojniej i powróciłam do wcześniejszego zajęcia.
Sądziłam, że chłopak odpuści, pójdzie sobie albo zmieni temat. Ale nie! Przecież to Chris!
- Nie pozwalam Ci. - rzucił surowo na co ja roześmiałam się.
- Kochanie, nie jesteś moim ojcem czy mężem. Nie muszę pytać się Ciebie o zdanie.
Chris w pewnym momencie chwycił mnie za nadgarstek a ja się przeraziłam. Z dłoni wypadł mi tusz do rzęs. To było niekontrolowane.
- Co Ty robisz? - zapytałam marszcząc czoło.
- Nie pójdziesz z nim Savannah. - powiedział, a raczej warknął.
- Ale o co Ci chodzi?! - podniosłam głos próbując przy tym wyrwać się mężczyźnie. - Puść mnie, bo to boli... - spuściłam lekko głowę.
Poczułam się jak mała dziewczynka, która jest osaczona przez starszego i większego chłopca. Czekaj... w pewnym sensie tak było.
- Nie chcę, żebyś z nim gdziekolwiek szła.. Po prostu, jak przyjdzie czas to Ci coś powiem, ale błagam, nie idź z nim. - rozluźnił uścisk. - Ani dziś, ani jutro, ani za dwa tygodnie, rozumiesz? - spytał ciszej.
- Jesteś idiotą. - wyrwałam w końcu rękę i zaczęłam sprzątać kosmetyki.
Co to ma być? Nie spotykaj się z nim to Ci coś powiem? Kolejna jego gierka?
Zostawiłam go w łazience a sama udałam się do swojej sypialni. Przebrałam się w luźniejsze ubrania i chwyciłam za telefon.
- Mam nadzieje, że to co masz mi do powiedzenia, będzie warte anulowania spotkania z Robertem, Chris. - pomyślałam.
Wybrałam numer kolegi i powiedziałam, że wypadło mi coś ważnego. Skłamałam, że spotkamy się kiedyindziej. Och.
Poszłam zła do salonu i usiadłam na kanapie. Włączyłam telewizor i sfochana zaczęłam przerzucać kanały.
- Nie bądź zła. - jęknął przyjaciel.
- To masz mi do powiedzenia, hm? - zapytałam ignorując jego wcześniejsze zdanie.
- Przepraszam? - zaśmiał się pod nosem.
- Przestań, wiesz o co mi chodzi! - walnęłam zdenerwowana w sofę.
- Za parę dni Ci powiem, spokojnie. - rzucił i udał się do swojego pokoju.
Co mam o tym myśleć?

FriendsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz