VI

919 73 7
                                    

 Szedłem do domu Caluma, wraz z Mile, która wciąż sms-owała. Chciałem przedstawić ją chłopakom i liczyłem na to, że ją polubią - w sumie, inaczej być nie może. Milarie jest pozytywną osobą, pomimo, że skrywa coś dużego i czasami jest nieśmiała. Dzisiaj rano, przy śniadaniu, dużo z nią rozmawiałem, dzięki czemu, sporo się do niej dowiedziałem. Parę rzeczy takich jak to, że jej ulubionym kolorem jest granatowy, ma tylko jedną przyjaciółkę, Zoe, która mieszka w Stafford i też uciekła od "tajemniczego mężczyzny". Wiem też, że ten facet z kawiarni, nie jest z nią spokrewniony, jednak nie wiem nadal, kim on w ogóle jest i czego chciał od szatynki. To będzie dla mnie długo zagadką.

 - Uważaj bo się potkniesz - prychnąłem.

Dziewczyna spojrzała na mnie z głupim uśmiechem i schowała telefon do kieszeni dżinsów.

 - Pisałam z Zoe, nadal jest w Stafford i pomału kończy jej się kasa na pokój hotelowy. - westchnęła.- muszę jej jakoś pomóc, a nie mam pojęcia jak.

Zatrzymaliśmy się przed domem Hooda. Zadzwoniłem dzwonkiem, czekając, aż ktoś otworzy. Nie mam pojęcia jak mógłbym pomóc przyjaciółce, Mile, a kolejna osoba w naszym domu, może się nie spodobać mojej matce.

 - Pogadam z Calumem, może on coś poradzi - powiedziałem, kiedy drzwi białej willi się otworzyły, a w progu stał uśmiechnięty brunet.

 - Co ja? - parsknął, przerzucając spojrzenie ze mnie, na szatynkę. - Woah, a co to za cudeńko?

 - Jestem Milarie - uścisnęli sobie dłoń.

Przepchnąłem się obok Hooda i wszedłem w głąb domu, prosto do salonu, w którym siedzieli chłopaki, pijący piwa i grający w gry wideo.

 - Przyprowadziłem koleżankę. - mruknąłem, łapiąc za browar i siadając na kanapie.

 - Oooo, suczka do zabawy?! - zawył Michael, na co dostał ode mnie poduszką w głowę.

 - Przyprowadziłem Mile, pisałem ci o niej. - przewróciłem oczami.

 - Ach, no tak... śliczna mała szatynka. - poruszył zabawnie brwiami.

Ashton parsknął śmiechem, siadając obok mnie.

 - Ona jest zajęta przez Hemmingsa, pamiętaj seledynko - mruknął Irwin.

 - Seledynko? - zapytała Mile, wchodząc do salonu. Calum stał za nią, szczerząc się jak głupi do sera, na co prychnąłem.

 - Nie szczerz się tak, bo ci zęby powypadają - warknąłem, upijając łyk piwa.

 - Ktoś tu jest zazdrosny - zaśmiał się Clifford, po czym zwrócił się do dziewczyny. - nazywa mnie seledynka, bo mam niebieskie włosy.

Jęknąłem, znudzony. Czasami zastanawiam się, czemu przyjaźnie się z tymi debilami.

 - Siadaj tu mała. - poklepałem wolne miejsce obok mnie. Dziewczyna usiadła, wyrywając mi piwo z ręki i uśmiechnęła się do mnie przepraszająco.

 - Więc, o co chodziło ze mną? - zapytał Calum, siadając na podłodze obok Michaela i patrząc na nas z wyczekiwaniem.

Zmarszczyłem brwi, nie wiedząc za bardzo o co mu chodzi,  aż przypomniałem sobie, co mówiłem przed domem.

 - Musisz przekimać przyjaciółkę Mile.

 - Muszę?

 - Nie, nie musisz - wtrąciła Mile.

Zakryłem jej usta dłonią.

 - Czyli muszę, spoko, gdzie ona jest? - zapytał Calum, wstając.

 - W Stafford - westchnąłem.

Mile chciała coś powiedzieć, jednak nadal zakrywałem jej usta. Poczułem jak mnie gryzie, na co z sykiem zabrałem rękę.

 - Ugryzłaś go! - zachichotał Ashton.

Pokazałem mu środkowego palca, na co prychnął.

 - Zachowujecie się jak dzieci - szatynka przewróciła oczami, dopijając moje piwo.

Kiedy ona je wypiła?!

 - A więc jedziemy po twoją przyjaciółkę! - krzyknął Calum, biegnąc w stronę wyjścia z domu.

Jęknąłem zamykając oczy. Chciałem pomóc w każdy możliwy sposób Mile, ale nie miałem ochoty jechać dwie godziny do innego miasta.

 - Biorę trawę! - zarechotał Mike i skacząc opuścił willę.

 - Masz fajnych kolegów. - mruknęła Milarie.

Otworzyłem jedno oko, patrząc na nią.

 - Teraz to są i twoi przyjaciele. A teraz chodź, komu w drogę, temu czas! - stanąłem na równe nogi, przeciągając się. - Ostrzegam, że cię upalą.

Dziewczyna wzruszyła ramionami i pokierowała się do przedpokoju. Boże, jaki ona ma zgrabny tyłek.

Girl || Luke HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz