Kiedy Milarie wstała rano, obok niej nie było Lukeya. Zeszła na dół do kuchni i zastała tam matkę chłopaka, Liz.
- Dzień dobry. - mruknęła przeciągając się.
Usiadła przy blacie, chowając głowę w dłoniach.
- Mile kochanie, mam ci przekazać, że Luke poszedł z chłopakami na miasto.
Szatynka uniosła na kobietę wzrok i przytaknęła.
- Może zrobić ci kawę? - zaproponowała wyciągając z szafki dwa kubki.
- Poproszę.
Nastolatka wstała i podeszła do lodówki, wyjmując z niej mleko. Nalała je do miski i nasypała musli.
- Jutro dostaję wypłatę i pomyślałam, że pojadę do miasta, może mogłabym zrobić jakieś zakupy? - spojrzała na kobietę niepewnie. Czuła się źle z faktem, że mieszka u rodziny Hemmingsów zupełnie za darmo. Nie raz, kiedy chciała odwdzięczyć się za pomoc, sprzątaniem czy czymkolwiek innym, wszyscy mówili, że nie ma za co się odwdzięczać.
- Och, wiesz ostatnio miałam właśnie jechać na zakupy - kobieta spojrzała na nastolatkę z ukosa, zalewając kubki gorącą wodą. - Skoro będziesz w mieście to możesz kupić parę rzeczy. Zrobię listę i rano ci ją dam wraz z pieniędzmi, dobrze?
- Ja za wszystko zapłace! - zaśmiała się. - Chociaż w ten sposób, niech pani mi pozwoli się odwdzięczyć za to wszystko, co dla mnie robicie.
- Dobrze Milarie, nie będę się z tobą spierać. Dam ci później listę co trzeba kupić.
Kobieta skanowała twarz szatynki z lekkim uśmiechem. Lubiła tą dziewczynę i nie chciała, nie mogła pozwolić, aby znów przytrafiło jej się coś złego.
- Tak, dobrze - wyszczerzyła się.
Nastolatka odłożyła miskę do zlewu i skierowała się do pokoju, który tymczasowo był jej pokojem. Przebrała się w bluzkę z logo baru babci Lukeya i przeczesując palcami włosy, wyszła z domu. Była niedziela i nigdzie nie było żywej duszy, a przynajmniej dopóki nie zaszła na główną ulicę, na której znajdowały się bary i sklepy. Na dworzu była wysoka temperatura, co sprzyjało mieszkańcom Hillsborough, ogródki restauracji były porostawiane i siedziało przy nich dużo ludzi. W barze pani Hemmings, również było dużo osób.
- Dzień dobry! - krzyknęła do stojącej za barem Julii - nowej barmanki.
- O cześć Mile, gdzie masz Lukeya? - rudowłosa uśmiechnęła się znacząco.
- Przyjdzie pewnie później. - odparła ze śmiechem i weszła na zaplecze.
Założyła fartuch wokół bioder i spięła włosy w wysokiego kucyka. Zaczęła wiązać buty, kiedy do pomieszczenia ktoś wszedł.
- Już idę chwilę. - mruknęła odwracając się w stronę drzwi, po czym zamarła.
- Myślałaś, że cię nie znajdę?
Czas zatrzymał się w miejscu, a Milarie pochłonęła ciemność.
A/n; drama time czas zacząć!
Twitter; kamcao_
Snapchat; kamcao
Instagram; ovcharkax
CZYTASZ
Girl || Luke Hemmings
FanfictionHillsborough to małe miasteczko w Wielkiej Brytanii - w którym każdy się zna. Pewnego dnia Luke proponuje kawę nieznajomej, ślicznej szatynce, która uciekła z miasta, w którym się wychowała. Co się stanie, jeżeli dwójka nastolatków zaprzyjaźni się z...