Chodziłem po mieście już jakąś dobrą godzinę, a śladu po szatynce nie było, tak jak i po "tajemniczym" mężczyźnie. Pytałem się o Milarie paru mijanych osób, jednak nikt nie widział nikogo nowego. Tak, cóż, tutaj wszyscy się znamy. Nie mam pojęcia, gdzie jej jeszcze szukać. Zniknęła, pewnie już zdążyła wyjechać. Ze zrezygnowaniem pokierowałem się w stronę baru mojej babci, o nazwie "U Krysthian". Wszedłem do środka i nie rozglądając się, prosto poszedłem do lady, za którym stał Josh, barman.
- Luke, już przyszedłeś mnie zastąpić? - przybiliśmy sobie piątki.
- W sumie nie mam nic innego do roboty, więc czemu nie... - wzruszyłem ramionami.
- Wybacz stary, ale nie dzisiaj. Zbieram kasę na pierścionek dla Vanessy. Ale możesz pobawić się w kelnerkę.
Parsknąłem.
- Jasne... Co do Vanessy, planujesz się oświadczyć?
- Owszem, dlatego potrzebuję kasy - rozejrzał się po barze i zaklął. - Katherine zniknęła, pewnie pieprzy się z kimś na zapleczu... - westchnął i postawił przede mną szklankę z whisky i frytki. - Mógłbyś dać to tamtej uroczej dziewczynce? - wskazał gdzieś za mną palcem, a ja od razu się odwróciłem i sapnąłem.
Milarie.
- Ale jestem kretynem. - warknąłem, biorąc na tackę alkohol i frytkami.
- Wiem to od zawsze.
- Nie o to chodzi, szukałem Mile parę godzin, a ona siedzi tu, że też nie wpadłem, aby tutaj zajrzeć - pokręciłem ze zrezygnowaniem głową i podszedłem do dziewczyny, która patrzyła się w telefon.
- Proszę - postawiłem na stoliku zamówienie dziewczyny i usiadłem na przeciwko niej. Mile podskoczyła i schowała pośpiesznie telefon do torebki. Dopiero zauważyłem przy jej nogach walizkę.
- Śledzisz mnie? - zapytała.
- Oczywiście. - przewróciłem oczami. - To... w sumie mój bar.
- Ach tak, Krysthian?
- Tak ma na imię moja babcia - zachichotałem. - która jest właścicielem...
- Rozumiem. - również zachichotała. - Och i dziękuję jeszcze raz za dzisiejszą kawę.
- Nie ma sprawy. Jak mogę zapytać... facet który ciebie gonił, nie złapał cie?
Pokiwała przecząco głową.
- Nie... I nie złapie - wyciągnęła telefon. - napisałam mu, żeby szukał mnie w Londynie, bo jestem sprytniejsza i zdążyłam uciec. - uśmiechnęła się lekko.
- Czemu cię gonił?
Spojrzała na mnie spod przymrużonych powiek.
- Jest tu jeszcze jakiś motel? Bo ten zaraz obok, nie ma wolnych pokoi. - zmieniła temat, odwracając wzrok. Zaśmiałem się cicho.
- Niestety, jest jedynym motelem w tym małym miasteczku. Na długo się zatrzymujesz? Mogę coś wymyślić.
- Zgaduję, że na długo - spojrzała na mnie. - Na bardzo długo, dlatego też, potrzebuję się gdzieś przespać i znaleźć pracę, ponieważ z moimi marnymi oszczędnościami nie utrzymam się w motelu - westchnęła.
Odłożyła z powrotem telefon do torebki, a jej rękaw się podwinął, ukazując siniaki i blizny. Szybko odwróciłem wzrok, aby nie widziała, że zauważyłem.
- Nie jest ci gorąco w tej bluzie? Jest lato - mruknąłem.
- Jest w sam raz - upiła łyk whisky i zaczęła jeść frytki.
- Wiesz... Mamy tutaj pewną kelnerkę, która woli uprawiać seks na zapleczu niż obsługiwać klientów, dlatego też, chętnie cię zatrudnimy - zacząłem. - a co do przenocowania... możesz zatrzymać się u mnie.
- Zwariowałeś?! Zaczekam, może zaraz jakiś pokój będzie wolny, a co do pracy to dziękuję i... masz nową kelnerkę!
- Nie zwariowałem - przewróciłem oczami. - mam wielki dom z paroma gościnnymi pokojami, chętnie ci pomogę, a moi rodzice przyjmą cię z otwartymi rękoma.
- Luke... - zaczęła, jednak jej przerwałem.
- Milarie, potrzebujesz pomocy, tak? Nie jestem głupi i widzę, że uciekasz przed tym facetem który cię gonił, dlatego po prostu przyjmij pomoc - burknąłem.
Szatynka spuściła wzrok i wypiła do końca alkohol.
- Od kiedy mam zacząć? - zapytała nie patrząc na mnie.
- Możesz nawet od dzisiaj - wstałem, a ona wraz ze mną. - Um, a tak w ogóle to ile masz lat?
Zacząłem kierować się w stronę zaplecza, zabierając z jej rąk walizkę. Mile szła za mną, burcząc coś pod nosem i próbując zabrać mi walizkę.
- Osiemnaście.
- O ty gówniaro - zachichotałem. - przedstawię cię pracownikom.
Czemu ją polubiłem? I czemu zaproponowałem jej pokój u siebie w domu, chociaż jej nie znam? Luke, ty idioto, nie mów, że się zakochałeś. Parsknąłem śmiechem na swój wewnętrzny monolog i wszedłem na zaplecze, zastając Katherine w dwuznacznej sytuacji.
- Mile, poznaj Kath, kelnerkę która dziś wylatuje - bruknąłem.
![](https://img.wattpad.com/cover/63942849-288-k240790.jpg)
CZYTASZ
Girl || Luke Hemmings
FanficHillsborough to małe miasteczko w Wielkiej Brytanii - w którym każdy się zna. Pewnego dnia Luke proponuje kawę nieznajomej, ślicznej szatynce, która uciekła z miasta, w którym się wychowała. Co się stanie, jeżeli dwójka nastolatków zaprzyjaźni się z...