Ania jest zwykłą nastolatka. Od urodzenia jest prześladowana przez pecha. Wiele razy leżała w szpitalu ze złamaną ręką lub noga. Nie było tygodnia aby sobie lub komuś czegoś nie zrobiła. Ania mieszka od 6 lat w Navan w stanie Meath w Irlandii. Jak zawsze wstała o 5.45 aby zdążyć do szkoły. Dziś miała duże przeczucie że coś się stanie, ale nie wiedziała co. Droga do szkoły minęła jej spokojnie. Kiedy była juz na pasach, omal nie potrącił ja samochód. Tak to jest gdy patrzysz na telefon a nie na drogę. W szkole Ania niechcący wylała na kogoś swój napój. Zawsze jej się coś przytrafiało, więc ludzie nie byli chętni aby się z nią zaprzyjaźnić lub po prostu pogadać.
*Ania*
- Nusia. Jak tam biologia- zawołała moja przyjaciółka Agata czyli Gusia.
-Fizyka czubku. Ostatnia lekcja właśnie minęła- zawołałam do niej.
-Co dziś się stało? Wpadłaś na kogoś?- zapytała Gusia.
-Nie po prostu znowu kogoś oblalam sokiem. No ja juz nie mogę. Wszystko przez mojego pecha. To przez niego nigdy nie znajdę sobie chłopaka.
-No a ty znowu swoje- odpowiedziała przytulając mnie. Zawsze była przy mnie. A pomyśleć że jeszcze 5 lat temu była moim wrogiem nr.1
-To co może ciastka i lody tak na poprawę humoru-powiedziała Gusia.
-Jesteś wspaniała zawsze wiesz jak mnie pocieszyć.
- No tak a kto cię lepiej zna niż najlepsza przyjaciółka- odpowiedziała i razem poszłyśmy do kawiarni niedaleko szkoły.
Kiedy doszliśmy juz do kawiarni ja poszłam zamówić koktajle truskawkowe i desery bananowe, a Gusia poszła zająć stolik.-Hej Ania-powiedział z uśmiechem Kris, stary znajomy który pracuje za ladą w mojej ulubionej kawiarni. Kris to wysoki brunet z brązowymi oczami i świetnym poczuciem humoru.
-To co zwykle-odpowiedziałam nieśmiało. Juz od urodzenia byłam bardzo nieśmiała. Wiele trudności sprawiało mi nawet powiedzenie ,,obecna'', a potem zawsze łapałam czerwonego buraka. I tak było i tym razem. Spaliła m buraka a Kris uśmiechnął się i poszedł po koktajle i lody. Zapłaciłam i szybkim krokiem ruszyłam w stronę Gusi. Pech chciał że wszystko co miałam w ręku wylądowało na osobę stojąca za mną w kolejce.
-Ooo. Bardzo przepraszam- nie wiedziałam co mam powiedzieć i zaczęłam wycierać oblaną koszulkę. Spojrzałam na osobę na której był nasz deser. Był to wysoki blondyn o intensywnych niebieskich oczach.
-Nic się nie stało- powiedział blondyn uśmiechając się podczas ścierania deseru. Nie wiedziałam co zrobić, wiec wybiegłam z kawiarni. Było mi tak strasznie wstyd. Zaraz po mnie wybiegła Gusia śmiejąc się w niebo głosy.
-Bardzo śmieszne-powiedziałam czując że moja twarz przybiera juz normalny kolor twarzy.
-Ej to było naprawdę zabawne- powiedziała Gusia nadal się śmiejąc. Usiadłyśmy na ławce w parku znajdującego się niedaleko kawiarni.
-Nusia a ty widziałaś tego chłopaka na którym wylądował nasz deser?-zapytała nadal się szczerząc.-Nie. Nie widziałam go bo byłam zbyt zajęta wycieraniem jego koszulki- odparłam z lekkim sarkazmem.
-Oj nie bądź zła. Wiesz jak to śmiesznie wyglądało-powiedziała.
-Dobra chodź do mnie coś zjeść- powiedziała Gusia.
-Ok.
Gusia mieszkała dwie ulice ode mnie. Kiedy ustałam na jej podwórku nic się nie zmieniło od ostatniej wizyty. Trawnik ładnie przystrzyzony, ogródek z kwiatami pachniał cudownie, a bratki i róże dopełniały całą te piękną kompozycję. Trochę się zdziwiłam, bo mama Agaty jest projektantką ogrodów i conajmniej raz w tygodniu zmienia wystrój ogrodu. Kiedy weszłam do domu, tak jak zawsze poczułam rodzinną atmosferę jaka tu panuje. Agata ma wspaniałą rodzinę, kochających rodziców i starsza siostrę Partycję.-Dzien dobry-powiedziałam i poszłam za Agata do jej pokoju. Od razu rzuciłam się na jej wielkie łóżko postawione obok drzwi balkonowych. Pokój Agaty był nieduży ale bardzo przytulny. Agata usiadła i poszła po laptopa. Nagle weszła Patrycja.
-Hej Ania. Może chcecie coś do jedzenia-zapytała z uśmiechem.
-Nie. Dzięki. Zaraz same sobie coś przyniesiemy-odpowiedziała Agata z lekkim sarkazmem.
-Aha. A tak na przyszłość pamiętaj aby pukać-dodała. Patrycja tylko się uśmiechnęła i wyszła.
-No chodź,pewno umierasz z głodu-powiedziała zmierzając w kierunku drzwi.
-Ok. Juz idę-wstałam i poszłam za nią. Schodząc po schodach nie zauważyłam kuleczki i spadłam z nich na sam dół.
-Ania!!-krzyknęła przestraszona Agata.
-Wszystko wporzadku-odpowiedziałam czując ból w lewym kolanie.
-Ale na pewno wszystko ok-zapytała Agata.
-Tak- odpowiedziałam i wstałam. Ok próbowałam wstać, bo kolano strasznie mnie bolało.
-Agusia słuchaj ja chyba pójdę do domu-powiedziałam kiedy byłyśmy już najedzone.
-Nie. Jak juz tak bardzo chcesz to ja Cię odwiozę-powiedziała spokojnie. Idąc do samochodu, zaczęłam rozmowę.
-Agata wpadniesz po mnie jak bedziemy jechać do szkoły- zapytałam.
-Ok. Czemu nie. Ania a ty tak naprawdę myślisz że to przez twojego pecha nie możesz znaleźć chłopaka- zapytała z powagą.
-No a jak ma być inaczej. Nikt oprócz ciebie nie chce ze mną gadać bo boi się że coś mu się stanie-odparłam szczerze.
-Ale gdyby zabrać tego pecha to jesteś wesoła, pogodna, pełna energii śliczna dziewczyna, która potrafi być sobą i nikogo nie udajesz.
Po tych słowach nie wiedziałam, że Agata tak mnie postrzega.
-Ale jeszcze zapomniałaś o tym że jestem strasznie nieśmiała i nie potrafię powiedzieć zwykłego ,,obecna'' bez łapania buraka.
I to był koniec naszej rozmowy. Kiedy samochód się zatrzymał znowu zobaczyłam ten straszny dom. Mój dom. To właśnie tam conajmniej raz na tydzień rozgrywa się horror. Nikt nie wie co się tam dzieje. Pożegnałam się z nią i weszłam do domu. Ten sam widok co zawsze, czyli okropne ściany, zapach alkoholu i grzyba. Zawsze to samo. Weszłam jak najszybciej do swojego pokoju gdzie zawsze czułam się bezpiecznie. Kolano nadal bolało a ja zaczęłam odrabiać lekcje. Potem poszłam zrobić sobie kolacje, bo tu nigdy nie było niczego dobrego do jedzenia. Po kolacji poszłam pod prysznic i położyłam się spać. Wpadłam w objęcia Morfeusza...
..............................
Witam z poprawkami. Rrozdział nie sprawdzony.
CZYTASZ
Ty Należysz Do Mnie (zawieszone)
FanfictionKocha się za nic. Nie istnieje żaden powód do miłości. Życie ma pewien plan ułożony dla Ciebie. Choć nie zawsze jest kolorowo to patrz na pozytywy. Wiem że są błędy. Piszę pod natchnieniem. Wybacz. Zapraszam.