Obudził mnie płacz dziecka. Był to płacz Michała.
-Michałek. Nie płacz. Jestem przy tobie. Cii-powiedziałam głaszcząc go po glowce. Nadal płakał wiec zaczęłam śpiewać mu kołysankę która znałam kiedy byłam mała i mieszkałam w Polsce. Uspokoił sie i zasnol. Spojrzałam na zegarek. Bylo juz po 4.
-Śpisz-zapytał Niall.
-Przepraszam. Michał już będzie cicho- powiedziałam przytulając brata.
-Nie. To nieprzez niego nie mogę spać-powiedział podnosząc sie na łokciach. Wiedziałam już o co sie rozchodzi. Nie może spać przezemnie, bo przyszłam tu w nocy i wepchalam mu sie do domu.
-Przepraszam. Jak Michał sie obudzi, to od razu pójdziemy-powiedziałam odwracając sie w jego stronę. Na twarzy miał smutek, a w oczach troskę i to nieznane mi uczucie.
-Nie o to chodzi. Po prostu nie wiem co powiedzieć cioci, kiedy zobaczy was w kuchni-położył sie i skierował głowę w moja stronę. Dzieliło nas może 20cm, ale czułam jego oddech na policzku. Spojrzałam i utonelam w jego oczach.
-Masz piękne oczy-pomyślałam i dopiero kiedy zaczol sie śmiać zrozumiałam ze powiedziałam to na glos. Poczułam jak pieką mnie policzki.
-Dziękuję.Twoje też są ładne-powiedział patrząc w oczy.
-Dziękuję. Dobranoc-powiedziałam przytulając sie do Michała.
-Śpij spokojnie-powiedział. Co ja teraz zrobię? Gdzie pójdę? Mogłabym pójść spać do parku lub do pracy, ale co z Michalem. Z tymi pytaniami zasnęłam. Otworzyłam oczy i zobaczyłam ze świeci Słońce. Chciałam przytulic Michała ale go nie było. Zaczęłam go szukać po pokoju z nadzieją ze może sie gdzieś schował. Ale jednak nie. Zbieglam po schodach ze łzami w oczach. Weszłam do kuchni i kamień spadł mi z serca. Michał siedział na krześle jedząc płatki. Podeszłam do niego i mocno przytulilam.
-Ale mnie wystraszyles- powiedziałam patrząc na niego.
-A ja-powiedział Niall rozkładając ręce. Nie przytulilam go. Spojrzał smutno i dokończył śniadanie. Blondyn wstał i podał mi miskę z mlekiem i płatkami. Zjadłam z apetytem.
-Ania. Pójdziemy dzis do parku-zapytal braciszek.
-Oczywiscie- powiedziałam wkładając pusta miskę do zlewu.
-Niall mogę z Toba porozmawiać- powiedziałam wchodząc po schodach. Weszłam do pokoju a po chwil wszedł blondyn. Usiadł obok mnie na łóżku.
-Słuchaj. Mógłbyś pójść z Michalem do parku, a ja bym poszła do domu po rzeczy- powiedziałam.
-Najpierw powiedz mi co sie stało- powiedział. Z trudnością opowiedziałam mu o wszystkim co sie stało wczoraj i prędzej, o siniakach na moich plecach i wszystkim co mnie dręczyło. Na koniec pojawiła sie łza. Blondyn przytulił mnie, a ja poczułam sie bezpiecznie.
-Nie pozwolę ci tam pójść sama. Pójdę z Toba. Nie pozwolę żeby znowu cię uderzył-powiedział głaszcząc mnie po ramieniu.
-Ale nie chce żebyś tam szedł. Żeby Michał został sam-powiedziałam odsuwając sie od niego.
-Wiem. Kiedy będziemy szli do parku pójdziemy z Toba. Poczekamy 15 min i jeśli nie wyjdziesz w tym czasie pójdę tam po ciebie-rzekł z przekonaniem. Odsunelam sie od niego i zeszlam na dół po brata. Koło niego siedziała pani w starszym wieku. Bawiła sie z nim.
-Dziendobry- przywitalam sie.
-Dziendobry. To twój brat-zapytała podając mi rękę.
-Ciociu to jest Ania i jej brat Michał. Przyszli tutaj w nocy i nie mogłem im odmówić- powiedział wchodząc do kuchni. Dopiero teraz zauważyłam ze wszedł.
-To milo z twojej strony- powiedziala. Blondyn wzioł ciocie do salonu i rozmawiał z nia. Wiedziałam ze mówi o nas. Po chwili wszedł i powiedział żebym poszła sie zbierać. Poszłam z Michalem na gore i sie Ubralam. Gotowi zeszliśmy na dół. Niall zaprowadził nas do samochodu. Trochę sie zdziwiłam, bo park znajdował sie naprzeciwko domu. Podczas jazdy Patrzalam przez szybę.
-Rozmawiałem z ciocia. O was-rzekł przerywając cisze.
-W jakiej sprawie-spytałam patrząc na brata.
-Czy możecie zostać? No i sie zgodziła- powiedział zatrzymując sie przed domem.
-Pamiętaj 15 min- powiedział kiedy wychodziłam z auta. Serce mi waliło, bo nie byłam pewna co tam zobaczę. Weszłam do domu i odrazy poszłam do siebie. Wyjelam torbe i pakowalam rzeczy moje i brata. Kiedy wychodziłam wpadłam na mamę.
-Oddaj mi dziecko-powiedziala płacząc.
-Nie!! Ze mną jest bezpieczny. Nie chce żeby ojciec go bil. Ty go nawet nie kochasz. Wrócę jak zobaczę ze sie zmieniłaś-powiedziałam wybiegajac z domu.
-Ania wróć- usłyszałam za soba. Wsiadlam do samochodu a Michał wysiadł i pobiegł w stronę mamy przytulając ja. Niewiedzialam co zrobić. Blondyn złapał mnie za rękę.
-Układa sie powoli-powiedział patrząc na mamę. Wysiadlam i podeszłam do mamy. Oddalam torbe z jego ciuchami i powiedziałam ze jeśli ojciec coś mu zrobi to wrócę po niego, lecz jeśli on sie zmieni to i ja wrócę. Przytuliła mnie. Zaskoczyło mnie to. Podeszłam do brata i powiedziałam żeby przyszedł i sie schował jak bd sie bal. Przytulilam go i Wsiadlam do auta. Musiałam go zostawić. W nocy płakał bo tęsknił za mama. On musi przy niej być. Blondyn zawiózł mnie do jego domu.
-Będziesz spać w pokoju gościnnym- powiedział kładąc torbe do pokoju znajdującego sie obok jego sypialni. Rzuciłam sie na łóżko i juz żałowałam tej decyzji. Jak mogłam go tam zostawić. Nawet nie wiem kiedy przyszedł do mnie Morfeusz. Śnił mi sie ojciec. Ale niebyl on pijany. Wręcz przeciwnie, był trzeźwy. Trzymał na kolanach Michała a obok stała mama. Wszyscy byli szczęśliwi. Lecz coś mi nie pasowało. Coś co powinno tam koło nich stać. Juz wiem. To byłam ja. Tak brakowało tam tylko mnie. Chciałam podejść i ich przytulic, ale jakby coś mnie zatrzymywalo. Odwróciłam sie aby zobaczyć co to. Po drugiej stronie był dobrze mi znany obraz. Ojciec siedzący na fotelu, a obok niego jego nieoderwalny dodatek. W rogu pokoju siedziałam ja z Michalem, a koło nas byla mama. Otulala nas. Nagle cos zaczęło ciągnąć mnie w stronę tego widoku. Nie chciałam tam iść. Chciałam iść w drugą stronę ale nie mogłam. Zaczęłam sie wyrywać ale nic. Nie chciałam tam iść... Obudziłam sie z tego koszmaru. Serce mi waliło jak oszalałe. Próbowałam sie uspokoić, ale nic nie dało sie zrobić. Weszłam do łazienki i przebralam sie w rurki, bokserke i luzna bluzę. Zeszlam na dół w poszukiwaniu blondyna. Siedział w salonie trzymając gitarę i paczkę pianek.
-Hej-powiedziałam podchodząc do niego.
-O. Nareszcie sie obudzilas- odrzekł.
-Długo juz grasz na gitarze - spytałam siadając obok niego.
-No juz jakiś czas. A ty umiesz grać.
-Nie. Ale zawsze lubiłam dźwięk tego instrumentu. Zawsze mnie uspokajał- dotknęłam lekko gitarę. Byla bardzo gładka. Spojrzałam na blondyna, a dokładnie to w jego uśmiech. Był idealny. Pogodny i zawsze uśmiechnięty. Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Niall wstał i otworzył. xxx Było słychać wrzaski i krzyki. Do salonu wpadło czterech chłopaków z baru.
-HEJ-przywitali sie wszyscy.
-Hej. Nie będę wam przeszkadzać- powiedziałam wstając z kanapy.
-Nie przeszkadzasz. Chcemy cię poznać, skoro zabierasz nam naszego blondaska-powiedział Zayn. Wszyscy sie z nim zgodzili i wybuchło śmiechem. Brzmiało to zabawnie wiec też zaczęłam sie śmiać. Niall spojrzał na mnie zaskoczony.
-Co sie stało- zapytałam.
-Nic. Po prostu po raz pierwszy słyszę jak sie śmiejesz-rzekł. Mile spotkanie przerwał dzwonek mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam numer Gusi. Wstałam i poszłam na taras, aby nikt mi nie przeszkadzał.
-Hej kochana. Ale sie za Toba stesknilam-puszczała Agata do słuchawki.
-Hej Dziuniek. Też sie stesknilam- powiedziałam z bananem na twarzy. Tak bardzo brakowało mi tego głosu i dawki pozytywizmu.
-Przepraszam ze nie pisałam ale to długa historia.
-Mam czas opowiadaj.
I I w ten sposób dowiedziałam sie ze Agata pomyliła sie na odprawie i wzięła nie swoja walizkę. Potem ktoś do niej zadzwonił i powiedział ze chyba sie pomylili bo on ma jej walizkę. Agata po wylądowaniu spotkała sie z Patrykiem i oddala jego bagaż a ona zyskała swoje rzeczy. Potem on zaprosił ja na kawę i tak sie jakoś ułożyło ze są teraz przyjaciółmi. Ja jej natomiast powiedziałam o wszystkim co sie stało. Myślałam ze Agata rozłączy sie po tym jak dowie sie ze oszukiwalam ja cały czas, ale powiedziala ze rozumie i ze nadal jest moja siostra tylko od teraz muszę mówić jej wszystko. Powiedziala ze wraca w środę, czyli za 3 dni. Pogadalysmy jeszcze. Na koniec pozegnalysmy sie i poszłam do chłopaków. Czułam sie lżejsza po tym jak juz wiedziałam ze nie muszę udawać przed Agata. W salonie słyszałam rozmowy. Usłyszałam swoje imię wiec przystanelam aby posłuchać o czym rozmawiają.
-No a jak sie zorientuje, albo zobaczy jakieś zdjęcie.
-No Harry ma racje. Nie możesz jen tego zrobić.
-Ale co ona sobie o mnie pomyśli.
-Jak jej wytłumaczysz to na pewno zrozumie.
-Ale ja nie chce.
-Słuchaj. Zrobisz to jak będziecie sami. A jak sie będzie stawiać lub krzyczeć to zamkniesz drzwi i zrobisz co będziesz musiał.
Po tych słowach nie wiedziałam co myśleć. Czy oni chcieli mi coś zrobić. Bez zastanowienia wybiegłam z domu trzymając tylko telefon w ręku. Biegłam przed siebie, niezwracajac uwagi na nikogo. Nagle wpadłam na kogoś. To był Tom.
-Hej Ania. Dokąd tak biegniesz- powiedział podając mi rękę.
-Uciekam-powiedziałam biegnąc dalej. Znowu biegłam bez opętania. Nie mialam juz sił biegnąc. Zobaczyłam ze jestem niedaleko ,,wyspy,,. Jest to miejsce gdzie razem z Agata na początku naszej przyjaźni bawilysmy sie. Na wyspę nie było dostępu bo byla otoczona woda. Razem z Agata znalazłyśmy mały mostek ukryty w labiryncie roślin. Tylko my wiedziałyśmy jak tam sie dostać. Weszłam na nasza wyspę. Niewielka wyspa byla gęste zarośnięta, ale razem z Agatą znalazłyśmy nieduża polane. To wlasnie tam usiadłam. Wróciły wspomnienia. Jako małe dziewczynki śmialysmy sie i mowilysmy jak to nie nawidzimy chłopaków. Rozejrzalam sie i zauważyłam ze nic sie nie zmieniło. Nadal byla polka na której ustawialismy nasze wypieki. To były piękne czasy. Zrobiło sie zimno, wiec poszłam do ,,sypialni,,. Był to pomieszczenie okryte szczelnie drzewami a nad głowa był dach, który zrobił nam tata Agaty abyśmy nie musiały moknac podczas deszczu. Było tu tak spokojnie. Jedynym dźwiękiem był śpiew ptaków oznajmojacych nadchodzącą noc. Nagle zadzwonił telefon. Była to Agata.
-Ania gdzie ty jestes. Niall dzwonił do mnie ze nigdzie cię nie ma-powiedziala ze zmartieniem.
-Jestem na wyspie. Ale nie mów mu. Chce sobie wszystko przemyśleć-rozlaczylam sie i wylaczylam telefon. Czemu on sie o mnie martwi? Co go to obchodzi gdzie jestem? Jego koledzy chcieli mi coś zrobić. Chcieli zadać mi bol. ,,jak będziecie sami zamknij drzwi,, w głowie mialam te i inne słowa wypowiedziane przez nich. Nie wiedziałam co myślęc. Ale czy troszczył by sie o mnie? Dziwne. Nie wiem co mam myśleć. Wiem. Posiedzę i odpocznę. Łzy jaz leciały ciurkiem. Położyłam sie na kocu i zaczęło mi burczec w brzuchu. Super jestem glodna. Zaraz przecież tu gdzieś były poziomki i jagody. Są. Wzięłam kilka jagód i zjadłam. Poczułam sie zmęczona wiec postanowiłam sie przespać.
~~~
Perspektywa Nialla
-Chłopaki nigdzie jej nie ma-powiedziałem przestraszony. Nigdzie jej nie ma. Wybiegła tak nagle. To chyba przez ten telefon. Właśnie telefon. Zadzwoniłem do jej mamy. Ta jednak nic nie wiedziała. Nie wiedziałem co zrobić. Założyłem kurtkę bo zrobiło sie chłodno. Na domiar wszystkiego robili sie ciemno. Szlem parkiem, bo tylko tam mogłem być sam. Chłopaki szukają Ania, a mi kazali zostać w domu na wypadek gdyby wróciła. Dlaczego nie daje znaku życia. Dzwonie pisze a tam nic. Wyciagnelem telefon a na tapecie było zdjęcie chłopców. To moi bracia. Muszę jej powiedzieć kim jestem. Muszę zacząć działać. Wstałem i ruszę w głąb parku. Pytałem mijanych ludzi, pokazując im zdjęcie Ani i Michała oraz pytając czy jej nie widzieli. Nikt nie pomógł.
-Sory, ale czy może widziałeś te dziewczynę- spytałem chłopaka który wlasnie przechodził obok.
-Tak. To jest Ania. Wpadła dzis na mnie śpiesząc sie gdzieś. Mówiła cóż ze ucieka-powiedział. Nareszcie jakieś wieści.
-A czy coś sie stało- zapytal brunet.
-Nie mogę jej nigdzie znaleźć. A skąd znasz Anie-pytałem podejrzliwie.
-Chodzę z Ania I jej przyjaciółka do klasy.
No tak przyjaciółka. Kto inny jak nie ona bd wiedziała gdzie jest Ania. Zapytałem Toma czy ma nr jej przyjaciółki. Podał mi go.
-Halo. Kto mówi-powiedział glos po drogiej stronie.
-Hej. Jestem Niall i wiesz może gdzie jest Ania lub czy sie do cb odzywała-powiedziałem z nadzieja.
-Słuchaj nie powinnam ci mówić ale powiem ci ze jest na wyspie. Gdybym tam byla- dalej nie wiem co powiedziala bo rozlaczylem sie. Wiedzielam gdzie jest wyspa, bo jako dziecko lubiłem sie tam bawić.
-Ej i co wiesz cos- zapytal Tom.
-Jest na wyspie- powiedziałem ciągnąć chłopaka za sobą. Wiedziałem ze będzie mi potrzebny. W drodze zadzwoniłem do chłopaków i powiedziałem im żeby przyszli do domu, ja tam za chwile będę. Będąc koło wyspy miałem wiele myśli. Nie wiedziałem czemu tu jest. Tom gdzieś zniknol. Może to i lepiej. Weszlem sekretnym wejściem. Nic sie nie zmieniło od ostatniej wizyty. Weszlem w głąb. Byla tam. Chyba spala. Byłem taki szczęśliwy ze jest cala. Mogłem skakać z radości, ale szybko podeszlem do niej
. -Ania. Obudz sie- powiedziałem kucajac przy niej i lekko nią potrząsając. Nie budziła sie. Dziwne. Wyciagnelem telefon i zadzwoniłem do chłopaków aby szybko przyszli bo Ania nie chce sie obudzić. Teraz to byłem przestraszony. Wziloem ja na ręce i wyniosłem. Kierując sie w stronę domu próbowałem ja obudzić ale ona nie reagowała. Jakby spala, tylko sie nie budziła. I to mnie nie pokoiki. Spotkałem chłopców. -Niall nareszcie. Co sie stało- spytał Zayn. -Proszę zróbcie coś. Ona nie chce sie obudzić-powiedziałem ze łzami w oczach. Nagle przyjechał Louis autem i zawiózł nas do szpitala. Droga strasznie mi sie dluzyla. Na rękach wcia, miałem Anie. Wyglądało tak słodko. Auto sie zatrzymało, a ja wystrzelilem jak z procy. Szybko do szpitala. Lekarz zabrał ja do sali ale nic nie mogliśmy zrobić. Siedząc przed sala wszyscy mnie pocieszali. Wiedzieli ze jest dla mnie kimś. Ja też to wiedziałem. Juz od samego początku to wiedziałem. Od pierwszego deseru na mojej koszulce. Tylko ciekawe czy ona coś do mnie czuje. Dopiero teraz zrozumiałem ze nie patrzę na nią zwyczajnie. Ale kiedy to sie stało. Super. Uciekłem od wielu szalonych dziewczyn które marzą abym chociarz je dotknol, a Ania nie wie kim jestem naprawdę. Jestem zwykłym chłopakiem, który należy do najlepszego zespołu. Jeden kierunek. Nasze motto. Ona jest moim kierunkiem. Tak. To prawda.
-Niall. Wszystko wporzadku- zapytal Liam.
-Nic nie jest wporzadku. Ania leży tam i nie chce sie obudzić a ja nie wiem co jej jest-powiedziałem wstając z krzesła. Nie mogłem tak spokojnie siedzieć. Zadzwoniłem do jej mamy i powiedziałem co sie stało. Po 30 min przyszła z Michalem na ręku. Za nią szedł chwiejnym krokiem wysoki mężczyzna. To zapewne jej ojciec. Zapłakana kobieta poszła do lekarza a ja wzielem jej brata na ręce i mocno przytulilem.
-A ty co dotykasz mojego syna- powiedział pijany mężczyzna zmierzajac w moim kierunku. Przewrócił sie i zaczol przeklinać i krzyczeć. Michał zaczol płakać, wiec ochrona wyniosła go. Próbowałem go uspokoić, ale udało mi się to dopiero po dłuższej chwili. Z sali Ani wyszła jej mama. Kiedy podeszła do mnie zapytałem co z Ania. Powiedziala ze zapadła w śpiączkę i nie wiadomo kiedy sie obudzi. Oddałem jej Michała i Weszlem do niej. Leżała na łóżku podpięte do różnych urządzeń. Z jej żył wystawały werflony. Wygląda jak śpiąca królewna w pałlacu z igieł. Spala. Sen był jej lekarstwem. Złapałem ja za rękę. Byla ciepła. Czułem pod palcami jej tetno. Klatka piersiowa poruszała sie. To dobry znak. Do pokoju wszedł Zayn.
-Niall może ci coś przynieść-zapytal kładąc rękę na ramieniu.
-Przynieś mi jakieś ubrania- powiedziałem do mulata. Wiedziałem juz ze będę tutaj spędzał każdą wolna chwile, bo chce być przy niej. Oparłem głowę o swoje ramie. Ze zmęczenia nawet nie wiem kiedy zasnęłem.Czy Ania obudzi sie? Czy Niall przekona sie co do niej czuje?
![](https://img.wattpad.com/cover/64114756-288-k454593.jpg)
CZYTASZ
Ty Należysz Do Mnie (zawieszone)
FanfictionKocha się za nic. Nie istnieje żaden powód do miłości. Życie ma pewien plan ułożony dla Ciebie. Choć nie zawsze jest kolorowo to patrz na pozytywy. Wiem że są błędy. Piszę pod natchnieniem. Wybacz. Zapraszam.