6

16 0 0
                                    

Obudziłam się z potwornym bólem pleców i kolana. Poszłam do łazienki się ubrać. Ściągając podkoszulek i  zobaczyłam w lustrze dwa duże jeszcze tak dobrze niewidoczne siniaki wielkości piłki do tenisa ziemnego. Super. Naprawdę. Dotknelam lekko ale od razu tego pożalowalam. Ból był duży ale dałam rade go znieść nie uraniajac łzy. Ubrana juz ruszyłam do kuchni. Wychodząc z pokoju spojrzałam jeszcze na Michała który słodko spal. Wchodząc do kuchni zrobiłam sobie kanapki i wyszłam do szkoły. Wiedziałam ze będzie to trudny dla mnie dzień. Zawsze byłam z Agatą na przerwach, ale tym razem zawsze i wszędzie będę sama. Pierwsza lekcja jaka mialam byla biologia. Usiadłam w ławce gdzie zawsze siedzialm z Agatą. Potem wiadomo sprawdzanie listy obecności i takie tam. Dzis mialismy pracować w grupach. Super co nie. Pani podzieliła wszystkich z czego wyszło ze byłam w grupie z Tomem i Mia. Z jednej strony się ucieszyłam bo Toma i Mie juz kojarzylam a pozatym nie siedzieli oni odemnie zbyt daleko. Chyba też się ucieszyli z tego że bd razem w grupie, bo widziałam uśmiech na ich twarzach kiedy szli w moim kierunku.
-Hej- powiedzieli równocześnie.
-Jestem Mia, a to jest Tom-przedstawiła się.
-Jestem Ania-odpowiedziałam podając rękę.
Praca nie byla trudna, wiec uporalismy się z nią szybko i mieliśmy czas na poznanie się.
-Opowiedz coś osobie-powiedziala Mia.
-Jestem Ania. Pochodzę z Polski. Mieszkam w Navan od 6lat-powiedzialam.
-A to super, bo my też mieszkamy w Navan-powiedział Tom.
-A wy jesteście rodzeństwem- zapytałam.
-Tak. Jesteśmy rodzeństwem a raczej bliźniakami- powiedziala z uśmiechem Mia. Dopiero po tych słowach zobaczyłam jak bardzo są do siebie podobni. Oboje mieli zielone oczy, wąskie usta, brązowe włosy. Dopiero teraz zaczęłam zauważać te podobieństwo. Dowiedziałam się od nich ze mieszkają niedaleko Agaty. Mieszkają tu od urodzenia, są dosc znani bo ich tata jest dyrektorem tej szkoły. Zaskoczył nas dzwonek.
-Co robisz dzis po szkole-zapytała Mia.
-Sory ale muszę odebrać brata ze szkoły-odparłam. Szliśmy właśnie pod sale w której mieliśmy następna lekcje, kiedy wpadłam na kogoś upadajc z wielkim hukiem. Przeprosilam i ruszyłam dalej. Mia nie wiedziała co powiedzieć wiec zaczęłyśmy się śmiać. Opowiedziałam im o moim pechu i większości co mi się przytrafiło. Tom szedł cały czas słuchając i śmiejąc się z naszej rozmowy. Weszliśmy do klasy i zajęliśmy miejsca. W taki sposób minol mi cały dzień. Koło wyjścia Pozegnalam się z Mia i Tomem i ruszyłam w stronę pracy. No tak przygotowania do przyjęcia szły pełną para. Dekoracje wisiały. Musiały być to chyba czyjeś urodziny. Wszystko było juz gotowe. O godzinie 19 zaczęli przychodzić goście. Przyjęcie Przyjęcie chyba zamknięte dla obcych bo aby wejść trzeba było mieć specjalna przepustkę. Poszłam na zaplecze, Ubralam faruch i zaczęłam zmywać naczynia. Nagle wpadł Kris w garniturze.
-Ania musisz mi pomoc. Tort się rozwalił-powiedział z zrozpacza. Poszłam z nim do tortu. Miał racje piękny tort był mocno zniszczony, wiec postanowiłam pomoc. Po skończeniu dzieła byłam z siebie dumna. Na samym środku było napisane Happy Birthday Niall. Kojarzylam to imię ale nie wiedziałam skąd. Potem Kris poprosił mnie abym włożyła 18 świeczek i poszła z tortem na sale. Niechętnie poszłam, po drodze ściągając fartuch. Weszłam na sale a Kris ogłosił ze czas na tort. Wszyscy zaczęli śpiewać Happy Birthday. Do tortu podszedł solenizant aby zdmuchnąć świeczki. Był nim owy blondyn od deseru.
-Hej-przywitał się i zdmuchnol świeczki. Wszyscy zaczęli klaskać i składać mu życzenia. Ja wzięłam nóż i zaczęłam ciąć tort na kawałki. Każdy wzioł po kawałku, a ja poszłam na zmywak. Po ok. 3 godzinach czyli o 22 goście byli juz nieźle wstawieni. Poszłam na sale po nóż który zostawiłam przy torcie. Oczywiście po torcie nie zostało nic. Zabrałam wszystko co miałam wsiąść i poszłam pozmywac to. Kris gdzieś zniknol, a niektórzy się juz zbierali do domu. Solenizant siedział z grupka chłopaków i spojrzał na mnie.
-Ania. Chodź do nas-zawołał.
xxx
Popatrzylam po sali i zauważyłam ze nie bd teraz potrzebna więc podeszłam do nich.
-Hej-powiedziałam skromnie.
-Chłopaki to jest Ania-powiedział do nich, po czym powiedział do mnie.
-Ania to jest Harry(wskazał na chłopaka o zielonych oczach i brązowych lokach na głowie), to Louis(wskazał na bruneta z zabójczym uśmiechem), to Zayn(pokazał na mulata o ciemnych oczach),a oto Liam(wskazał na śpiącego brunet)-przedstawił ich.
-Milo mi was poznać-nieśmiało odparłam.
-Nam też-powiedział Zayn. Niewiedzialam co robić bo ich nie znałam.
-Przepraszam muszę iść za bar-powiedziałam odchodząc. Stanęłam za barem i sięgnęłam po telefon aby zobaczyć czy Agata pisała. Zawiodłam się niewidzac żadnej wiadomości.
-Przepraszam. Mogę piwo-powiedział ktoś stojący przy barze. Odlozylam telefon i spojrzałam na chłopaka. Był to Niall. Podczas nalewania piwa z leja powiedział.
- Co tu robisz?
-Pracuje jak nie widać-odpowiedziałam.
-Czemu nie napisałaś-spytał smutno.
-Przepraszam ale nie mialam zbyt dużo czasu-powiedziałam kładąc piwo na barze. Blondyn wzioł je z poszedł do stolika. Szczerze to fajny z niego chłopak ale smutno mi było ze pil. Nigdy nie piłam i nie będę. Obiecałam to sobie. W tle leciała nudna muzyka, kiedy Zayn podszedł do sprzętu i włączył coś szybszego.
-Można prosić o taniec- zapytał Niall.
-Nie jestem zbyt dobra tancerka- odpowiedziałam, ale byłam juz ciągnięta na sam środek sali. Kolano trochę bolało. Nagle z czegoś szybkiego muzyka zmieniła się na coś wolnego. No nie. Super. Byłam zmęczona i nie chciało mi się tańczyć a zostało jeszcze ok 1 godziny pracy. Zapytal czy może jeszcze jeden taniec. Zgodziłam się. Położył swoje dłonie w pasie a ja swoje na jego szyi. Kolysalismy się w rytm muzyki. Spojrzałam na niego. Patrzył na mnie swoimi niebieskimi oczami. Były piękne. Takie niebieskie jak jakiś zakątek na ziemi gdzie jest zawsze bezpiecznie. Przytulilam się do niego bardziej. Jemu chyba sie to podobało, bo zrobił to samo. Tym razem położył ręce na moje plecy. Strasznie zabolało. Odsunelam się od niego z łzami w oczach. Tak mocno bolało. Poszłam do łazienki umyć twarz i przyłożyć skore pleców do zimnych płytek w łazience. Zajęłam koszulkę i powoli przystanelam przy kafelkach. Usłyszałam ciche pukanie.
-Ania, czy wszystko wporzadku- pytał Niall z troska w glosie. Opanowałam troch glos.
-Wszystko wporzadku-odparłam. Założyłam koszulkę i wyszłam z łazienki. Podeszłam do baru i na wielkim zegarze czas pokazał ze jeszcze pół godziny do końca. Do baru podszedł blondyn.
- Słuchaj jeśli coś zrobiłem nie tak to przepraszam-powiedział kładąc tace z kuflami.
-Nie. Ty nic nie zrobiłeś. Wszystko jest ok-wzięłam tace i położyłam na zlew. Przyszedł Kris i powiedział ze mogę iść a on wszystko posprząta. Uradowana poszłam się przebrać. Kiedy zakładałam koszulkę wszedł Kris.
- Pamietasz gdzie krem... Przepraszam. Ale co ci się stało- powiedział patrząc się na moje plecy.
-Przewrocilam się na szafkę. To nic takiego-powiedziałam mijając go w drzwiach. Wiedziałam ze będzie pytał, ale mialam przynajmniej cały weekend na przemyślenia. Wychodząc zobaczyłam ze nie ma nikogo. Szlam w stronę domu, kiedy zatrzymał się samochod. Wysiadł z niego blondyn i zaproponował podwozie. Wsiadlam bo byłam zmęczona.
-Ania. Co się stało i co maja znaczyć te siniaki na plecach-zapytal zatrzymując się.
-To nic. Upadlam na szafkę- nie wiedziałam ze widział jak się przebieram.
-Mógłbyś juz jechać-mruknelam. Odwiózł mnie pod sam dom.
-Dziękuję. Dobranoc-powiedziałam po czym pocalowalam go w policzek. Weszłam do pokoju, rzuciłam się na łóżko i zasnęłam.

Ty Należysz Do Mnie (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz