I znowu trzeba wstać. Tym razem wstałam idealnie w porę. Schodząc z łóżka poczułam dolegliwość kolana oraz zawroty głowy co było u mnie częste. Ubralam się w rurki i koszulkę z uśmiechnięta buzia a włosy spielam w kucyka. Nielubilam go nosić ale zostałam zmuszona bo prostownica się zepsuła a nie miałam kasy aby kupić nowa. O 6.30 wyszłam z domu bo musiałam jeszcze skoczyć do sklepu aby kupić bułkę. Nigdy nie było wystarczająco dużo pieniędzy aby starczyło do następnej ,,wypłaty,,. W moim domu resztki pieniędzy szły oczywiście na alkochol, który mój ojciec bardziej kochał niż własne dzieci. Próbowałam zawsze jakoś wspomóc rodzeństwo, więc postanowiłam od razu po szkole pójść do kawiarni aby zatrudnić się jako pomoc kuchenna czyli praca na zmywaku, bo właśnie słyszałam że poszukują kogoś na to odpowiedzialne stanowisko.
-Hej Ania. Co robisz dziś po szkole, bo może wpadniemy do naszej kawiarni- zapytała.
-Nie! To znaczy dziś nie mogę. Muszę pójść po braci do szkoły, bo mama ma dziś na rano wiec muszę się tym zająć-sklamalam. Musiałam, bo nie miałam juz kasy a pozatym dziś szlam tam na ,,rozmowę o prace,,. Agata nie wiedziała jaka jest moja sytuacja. Nie chciałam aby uznała mnie za ,,inna,,. Agata ma prawie wszystko.
-Aha. W takim razie do zobaczenia jutro- powiedziała przytulając mnie na pożegnanie. Ruszyłam w stronę kawiarni. Trochę się zdziwiłam, bo nie było ruchu jak na te porę dnia. Tylko jeden stolik został zajęty przez grupkę chłopaków.
-Hej Kris-przywitalam się.
- Hej Ania. To co zwykle-odparł zmierzajac w stronę lodów.
-Nie Kris. Dziś sobie odpuszczę. Słyszałam ze poszukujesz kogoś na stanowisko-powiedziałam wprost.
Spojrzał na mnie trochę dziwnie, ale się zgodził. Powiedział co jak i gdzie. Umówił się ze mną ze bd musiała przez cały miesiąc przychodzić po szkole i pracować do 21. Ale przynajmniej miała wolna sobotę i niedziele.
-Ej ale mógłbyś nie mówić nic Agacie. Proszę.
-Ok, ale pod jednym warunkiem. Będziesz mi pomagać przy ladzie. Ok?
-Oczywiście. To co mam zacząć od dziś czy jutra?-spytałam.
-No dziś takiego dużego ruchu nie ma, ale żebyś się trochę douczyla idź i zapytaj tamtych chłopców czy czegoś potrzebują.
-Ale ja...-nie wiedziałam co powiedzieć. Przecież ja byłam strasznie nieśmiała. No ale cóż trzeba iść aby nie stracić pracy pierwszego dnia. Kris podał mi fartuch i notesik.
Podchodząc do stolika nie wiedziałam co powiedziec. Ok idę na spontana, choć bardzo się bałam.
-Hej. Czy potrzebujecie czegoś?- zapytałam. No nie niedosc ze Spalilam buraka to jeszcze pośród tych chłopaków był ten blondyn od deseru. Był tam jeszcze mulat o ciemnych oczach, brunet z lokami na włosach, brunet z zielonymi oczami oraz brunet z promienistym uśmiechem...-Hej. Możesz nam podać 2 desery bananowe- zapytał brunet o zielonych oczach. Zapisałam w notesie.
-Czy coś jeszcze?- zapytałam.
-Nie. Ale mam pytanie- zapytał blondyn.
-Słucham- i znowu burak.
-Jak ci na imię- zapytał loczek.
-Ania- odparłam. -Czy cos jeszcze?- zapytałam. Nic nie powiedzieli więc odeszłam i poszłam do lady. Szczerze to się cieszyłam że blondyn nie wspomniał o tych wypadkach. Kris poszedł zanieść zamówienie, a ja wróciłam do pracy. Była 20.30 kiedy Kris powiedział że mogę iść do domu.
-To do jutra. Narazie- Pożegnałam się i poszłam do domu. Na parkingu widziałam samochod ale było dość ciemno aby zobaczyć cokolwiek. Z samochodu ktoś wysiadł i mnie zawołał.
-Ania. Zaczekaj- zawołał. Poczekalam lecz nie wiedziałam kto to.
-Hej. Jestem Niall- przedstawił się. Nadal nie wiedziałam kto to. Chyba to zobaczył po mojej minie, ale niewiem jak bo było zbyt ciemno.
-Sory, ale nie kojarzę. Przepraszam ale muszę do domu- i juz czułam że policzki mnie pieką.
-Może mnie nie poznajesz ale ostatnio podzielilas się swoim deserem ze mną w dość nietypowy sposób- wyjaśnił ze śmiechem w glosie.
-Przepraszam. Mogę zapłacić za pralnię.
-Nic się nie stało, ale mogę cię chociaż odwieść do domu? Jest ciemno i nie wiadomo co się może stać- stwierdził podchodząc do auta otwierając drzwi od strony pasażera. Z jednej strony chciałam, ale jednak nie miałam zaufania do obcych.
-Spokojnie nic ci nie zrobię- dodał po chwili ciszy.
- Ale nie musisz.
-Wsiadaj. Jeśli bd chciała wysiąść w każdej chwili się zatrzymam i nic nie powiem. Wsiadlam ale nie byłam do końca pewna co do jego zapewnień. W samochodzie panował mrok ale też ładnie pachniało.
-Gdzie mieszkasz-zapytał wyjeżdżając na ulice? Podałam mu adres.
-Opowiesz mi cos o sobie Aniu-zapytał Niall.
-Yyy a co chcesz wiedzieć.
-Czy często jesteś w kawiarni?
-Tak. Teraz będę tam częściej, bo pracuje tam od dzis-niewiem czemu ale czułam że mogę mu to powiedzieć.
-Ok. To już tu. Dziękuję za podwozie- podziekowalam i udałam się w stronę drzwi. Odwróciłam się jeszcze i zobaczyłam ze chłopak czeka w samochodzie.
-Dobranoc-krzyknelam w jego stronę i weszłam do domu. Weszłam do kuchni po coś do jedzenia. Widok jako zobaczyłam był dla mnie normalny. Ojciec siedział na krześle pijany i zaczol gadać coś w swoim pijackim język. Nie chciałam na niego dłużej patrzeć wiec poszłam do pokoju. Musiałam się przygotować na jutrzejszy test z historii. Materiału było dużo, wiec zaczęłam od razu się uczyć. Było juz grubo po 1.00. Postanowiłam się juz położyć. Jednak nie było mi to dane, bo właśnie usłyszałam jak mój ojciec zaczyna kłócić się z mama. No i znowu się zaczyna. Słysząc ich krzyki nie mogłam zasnąć. Oni ciągle krzyczą, a ja nie mogę spać. Nagle poczułam ze do oczu napływają mi łzy. Zawsze tak było. Nagle usłyszałam dzwonek telefonu. Na wyświetlaczu pojawił się nr Agaty. Nie chciałam odbierać wiec kiedy telefon przestał dzwonić założyłam słuchawki i dałam się ponieść muzyce.Czy spotkanie z blondynem odmieni jej życie?
CZYTASZ
Ty Należysz Do Mnie (zawieszone)
FanfictionKocha się za nic. Nie istnieje żaden powód do miłości. Życie ma pewien plan ułożony dla Ciebie. Choć nie zawsze jest kolorowo to patrz na pozytywy. Wiem że są błędy. Piszę pod natchnieniem. Wybacz. Zapraszam.