Rozdział 14

292 53 6
                                    

Przy okazji wrzucenia nowego rozdziału chciałabym was zaprosić do mojego Xiuchena - znajdziecie go na moim profilu w "K-pop one shots" :)

Z pamiętnika Chanyeola

Straciłem rachubę

Korea Południowa


Obudziło mnie ostre, przenikające przez powieki białe światło i porażający ból głowy. Z jękiem otworzyłem oczy. Nad sobą zobaczyłem Baekhyuna, całego otoczonego tą cholerną światłością. Na twarzy miał wyraz troski, a gdy zobaczył, że się ocknąłem, wydał z siebie stłumiony okrzyk ulgi. Przepełniony bólem jęk wydobył się z mojej klatki piersiowej, gdy chciałem podnieść ręce i zasłonić nimi uszy, bo nawet ten dźwięk wydawał mi się być piekielnie głośnym wrzaskiem. Moje kończyny były jednak zbyt ciężkie, jakby zrobiono je z ołowiu, a nie skóry, mięśni i kości. Przez twarz Byuna przemknął cień niepokoju, ale chłopak zaraz został odsunięty na bok i zastąpiony przestraszonym Sehunem.

- Już myślałem, że nie żyjesz - jęknął, łapiąc mnie za ramię. Zaraz jednak cofnął dłoń. Powiodłem za nią wzrokiem i zauważyłem, że na jego skórze pojawiło się ostre zaczerwienienie i bąbel od oparzenia. Chciałem się odezwać, ale moje szczęki były jak sklejone, więc tylko ospale zamrugałem.

- Słyszysz nas? - usłyszałem obcy głos, dochodzący gdzieś z boku. Zamarłem na kilka sekund. Kto to może być? Sprowadzili człowieka do leczenia kosmity? Podjąłem kolejną próbuję otworzenia ust, ale udało mi się wydać z siebie tylko dziwaczne mruknięcie, nie wymagające rozchylenia szczęk.

- Nie możesz mówić? - domyślił się Sehun, marszcząc brwi. Znów wydałem z siebie jęk. W polu mojego widzenia pojawiła się kolejna twarz. Nie rozpoznałem jej, ale miałem dziwne wrażenie, że widzimy się nie po raz pierwszy.

- Podtrzymywałem iskrę twojego życia przez kilka dni, aż nie upewniłem się, że stan jest stabilny - powiedział ten ktoś, a ja zmarszczyłem brwi. Iskra życia? To musi być Lay. Tylko dlaczego nie rozpoznałem go od razu? I co on tu robi?

- Za jakiś czas powinieneś wrócić do normy. Na razie musisz odpoczywać - dodał chłopak, po czym obaj z Sehunem cicho się wycofali. Wrócił Baekhyun. Jego mina wyrażała jednocześnie strach, niepokój, ulgę i radość. Spróbowałem uśmiechnąć się uspokajająco, ale chyba wyszedł mi z tego dziwaczny grymas. Usłyszałem odgłos zamykanych drzwi, przez co domyśliłem się, że zostaliśmy sami. Głowa bolała mnie jeszcze bardziej niż na początku, ale nie chciałem zamknąć oczu w obawie, że już więcej ich nie otworzę. Poczułem, że materac łóżka ugina się, gdy Baek na nim usiadł. Chłopak chwycił mnie za rękę, krzywiąc się boleśnie. Uświadomiłem sobie, że moja skóra musi go parzyć i zatopiłem się we własnym umyśle, szukając wyłącznika mojej mocy. Nie chciałem sprawiać mu bólu. Odszukanie źródła ognia zajęło mi dłuższą chwilę. Zwykle używałem mocy bez zastanowienia, ale teraz zaprzestanie tego było, o dziwo, cholernie trudne.

- Sehun przyniósł cię tu jakieś cztery dni temu, byłeś nieprzytomny. Opowiedział nam, co stało się w domu Gyeong. Podobno zemdlałeś bez żadnej wyraźnej przyczyny. Twój puls był bardzo słaby. Kai teleportował się na statek, zgarnął stamtąd Laya i wrócił jak najszybciej, tłumacząc mu telepatycznie o co chodzi. Podtrzymanie twojej iskry życia kosztowało go naprawdę wiele siły, zwłaszcza, że nie mogliśmy cię w żaden sposób uzdrowić. Musieliśmy czekać, aż sam dojdziesz do siebie. - Słowa wypływały z ust Byuna nieprzerwanym strumieniem, wzmagając mój ból głowy. Chciałem mu jakoś dać znać, żeby przełożył wyjaśnienia na później, ale nie miałem jak. Na szczęście chłopak chyba dojrzał ból w moich oczach, bo umilknął na chwilę i pogładził mnie wolną ręką po policzku.

Exoplanet // ExoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz