Z pamiętnika uroczego, niezwykle przystojnego i skromnego Chanyeola
4 tydzień poszukiwań MAMY
Układ słoneczny, w pobliżu planety Ziemia
Spałem sobie spokojnie w swoim łóżku wbudowanym w ścianę, gdy nagle światło nad moją głową rozjarzyło się na czerwono, a wkoło zabrzmiał przenikliwy dźwięk syreny. Zerwałem się, uderzając głową o lampę. Rozmasowując czoło, podniosłem się z łóżka.
- Co się dzieje? - spytałem Baekhyuna, który wpadł do pomieszczenia.
- Trafiliśmy na ślad MAMY! Wkładaj te spodnie i chodź, prędko! - Posłusznie wciągnąłem dres na bieliznę i pobiegłem w ślad za chłopakiem. W pokoju kontrolnym chłopaki wpatrywali się uważnie w radar. Tylko Xiumin kręcił się przy panelu pełnym guzików, których ja nawet nie próbuję dotykać. Zresztą – nikt oprócz Minseoka i Byuna tego nie robi. Oni umieją się tym obsługiwać najlepiej z naszej piątki. Baekkie od razu po wejściu do środka doskoczył do Xiu, pomagając mu prawdopodobnie w utrzymaniu kursu. Syrena nadal wyła nad naszymi głowami, jakby statek się co najmniej palił. Nacisnąłem przycisk, wyłączający ten koszmarny alarm, a lampy nad naszymi głowami znów przybrały swój naturalny, sinozielony kolor. Zadowolony podszedłem do radaru i chwyciłem batona energetycznego, leżącego na stoliku obok. Odpakowałem go i odgryzłem kawałek, zapytawszy najpierw, co konkretnie mamy. Może i znaleźliśmy ślad Stworzycielki, ale nie będę przez to rezygnował ze śniadania.
- MAMA przebywa na Ziemi. Uczyła nas o niej, pamiętasz? - Kyungsoo rzucił mi zmęczone spojrzenie. Musiał dawno nie spać. Ukłuło mnie poczucie winy, bo zwaliłem na niego swój ostatni dyżur przy tym całym ustrojstwie. Zmieszany wbiłem wzrok w radar, starając się ukryć swój stan ducha i kiwnąłem głową, dając mu znak, że pamiętam. Nacisnąłem guzik, który powiększył obraz i wbiłem wzrok w kontynent, na którym widniała wyraźna, czerwona kropka.
- To... Azja, tak? - spytałem, przywołując w pamięci nazwę tego lądu. Sehun potwierdził i zastukał palcem w ekran.
- Tak konkretnie jest to Korea Południowa – wyjaśnił, podając mi małą, złotą pigułkę. Wziąłem ją w palce i rzuciłem mu pytające spojrzenie. - Lądujemy tam, to chyba oczywiste? W chwili, gdy znajdziemy się na planecie, ta tabletka zmieni nasz wygląd na dostosowany do miejsca, w którym zamieszkamy. Wgra nam też potrzebną przeciętnemu Koreańczykowi wiedzę, więc nie musimy się martwić o szczegóły. Musicie to tylko rozgryźć w odpowiednim momencie. - Chłopak rozdał to samo pozostałym, a ja schowałem swoją pigułkę do kieszeni, żeby jej nie zgubić.
- Przed nami jeszcze około 10 minut spokojnej drogi – rzucił Xiumin rozluźnionym głosem, choć na jego twarzy widoczne było napięcie. - Przygotujcie się do opuszczenia statku, on już zadba o to, żebyśmy mieli się gdzie podziać po wylądowaniu.
Ja, D.O. i Sehun wydaliśmy z siebie potakujące mruknięcia i ruszyliśmy do naszej wspólnej kabiny sypialnianej.
- Spakuję cię, Baek – powiedziałem, wiedząc że rzeczami najstarszego z nas zajmie się Kyungsoo. Chłopak rzucił krótkie „dzięki" i na powrót skupił się na panelu kontrolnym. Obrzuciłem pomieszczenie spojrzeniem i wyszedłem, odgryzając ostatni kawałek batonika i wyrzucając opakowanie po nim do kosza przy drzwiach. Zabrałem się do zbierania rozrzuconych po całym statku rzeczy, starając się robić to jak najszybciej się da. Byłem podekscytowany perspektywą bliskiego znalezienia MAMY. Uwijaliśmy się z chłopakami jak mrówki, starając się zdążyć zanim dotrzemy do miejsca docelowego. Zasuwałem ostatni już plecak, należący do Baekhyna, gdy poczułem pierwszy silny wstrząs. Omal nie wylądowałem na podłodze razem z tym całym upchniętym na łóżkach majdanem. Sehun nie miał tyle szczęścia. Podniósł się, przeklinając pod nosem i razem z nami rzucił się do pokoju kontrolnego. Od razu zorientowaliśmy się, że coś jest nie tak – widoczna przez przednią szybę Ziemia zbliżała się zdecydowanie za szybko, niż przewidywały normy. Poczułem, jak jeżą mi się włoski na całym ciele, gdy usłyszałem pełne rozpaczy słowa Xiumina:- Przyciąganie jest zbyt silne, rozbijemy się!
Kolejne chwile działy się dla mnie jakby Tao zaczął bawić się czasem. Po okrzyku najstarszego wszystko jakby zamarło na chwilę, a potem zaczęło dziać się w przyspieszonym tempie. Kyungsoo i Sehun rzucili się po nasze rzeczy. Zaczęli znosić je do kapsuły ratunkowej, a ja podszedłem do wołającego mnie Baekhyuna. Wskazał mi kilka przycisków, polecił trzymać je i odbiegł gdzieś na bok. Zrobiłem o co prosił, wpatrując się w planetę przed nami i w duchu prosząc MAMĘ, aby uchroniła nas przed śmiercią. To znaczy - byłe spore szanse, że wyjdziemy z tego bez szwanku. Jednak nasz statek z pewnością pójdzie w drzazgi. Bez niego nie mamy drogi powrotu, możliwe też, że nie uda nam się przetrwać na Ziemi dłużej niż kilka dni. A i to tylko jeśli ukryjemy się w buszu. Może i nie mamy zielonej skóry ani czułek, ale nadal nie wyglądamy jak ludzie. Nie byłem też pewien, czy pigułka zadziała bez pomocy maszynerii ze statku. Baekhyun położył dłonie na przyciskach, delikatnie odsuwając moje zesztywniałe ze strachu palce. Odszedłem o kilka kroków do tyłu i dołączyłem do chłopaków upychających jeszcze plecaki. Nasze moce były w tym momencie bezsilne - na co komu w tej chwili ogień, lód, wiatr czy światło? Jedyne co mogłaby zdziałać teraz siła Kyungsoo, to zgnieść nas na miazgę. Przecież chłopak nie przytrzyma całego statku. Minseok wykrzyczał do nas, abyśmy weszli do kapsuł ratunkowych, sam łapiąc za ramię Byuna i ciągnąc go za sobą. Wpakowałem się do jednej kabiny razem z najstarszą dwójką, pozostawiając D.O. i Sehunowi miejsce, gdzie wcześniej upychali bagaże. Światło w kapsule mrugało irytującym czerwonym kolorem, potęgując uczucie strachu. Drzwi zatrzasnęły się za nami, gdy Xiu popchnął odpowiednią dźwignię. Kolejny silny wstrząs spowodował, że cała nasza trójka wylądowała na podłodze. Jeden rzut oka wystarczył mi, żeby stwierdzić, że oderwaliśmy się już od statku, który mknął z zawrotną prędkością w stronę Ziemi. Podnieśliśmy się ostrożnie i usiedliśmy na fotelach, zapinając pasy. Wyciągnąłem ręce w stronę chłopaków, a oni chwycili mnie za dłonie. I wtedy światło przestało się zapalać. Minęła chwila, zanim roztrzęsiony Baekhyun wysłał w górę jaśniejącą kulę. Sekundy mijały nam niczym minuty, a minuty niczym godziny. Poruszałem ustami, prosząc MAMĘ o bezpieczne lądowanie dla całej naszej piątki. Kątem oka widziałem, że Baek robi to samo, z każdym słowem powodując, że światło nad naszymi głowami to przygasało, to robiło się jaśniejsze. Wbiłem zaniepokojony wzrok w coraz bliższą planetę. W chwili, gdy byliśmy już wystarczająco blisko usłyszeliśmy dźwięk otwierającego się spadochronu. Odetchnąłem z ulgą - chociaż to zadziałało.
![](https://img.wattpad.com/cover/58524182-288-k892562.jpg)
CZYTASZ
Exoplanet // Exo
FanfictionLojalnie uprzedzam, że to ff jest słabe. XD Zapraszam do czytania moich innych opowiadań, są już raczej lepsze. :3 Exo są grupą kosmitów żyjących na Exoplanecie. Pewnego dnia ich MAMA znika. Chłopcy za wszelką cenę będą starali się ją odnaleźć, jedn...