-Nawet przez moment tak nie pomyślałem. Po prostu ciężko mi się patrzy jak wracasz taki poobijany i zmęczony jakby ktoś wyssał z ciebie całe życie.
-Louis kocham ten sport i zobaczysz jeszcze kilka treningów i będzie lepiej, nie mogę się teraz poddać, nie teraz kiedy przeszedłem testy do klubu. Przecież wiesz, że jeśli uda mi się podpisać kontrakt będę walczył tylko kilka razy z roku, reszta to treningi i sparingi. Wytrzymaj to dla mnie a obiecuję, że już niedługo nie będziemy się martwić o pieniądze.Rzeczywiście Harry się nie poddał, wytrzymywał wszystkie treningi, każdy cios i każdą docinkę trenera wiedział, że trener po prostu go nie lubi ale dzięki temu miał jeszcze większą motywację do trenowania. Za tydzień miał się odbyć jego pierwszy sparing, od tego miały zależeć jego losy. Wygrana będzie kolejnym małym krokiem w jego karierze, potem kolejna i tak aż na sam szczyt, od mistrza wagi piórkowej do mistrza wagi ciężkiej. Czeka go długa droga pokryta wybojami, i właśnie teraz zaczyna się jego czas, jego chwila chwały, moment kiedy wszystko jest w jego rękach. Do ostatnich treningów przykładał się najbardziej jak potrafił, pracował nad wszystkimi drobnymi błędami jakie wytykał mu trener, potem wracał do domu i zmęczony kładł się obok swojego chłopaka. Dopiero na odprawie przed walką dowiedział się dlaczego trener tak bardzo podkreślał jego wytrzymałość, dlaczego kluczowe są słowa walcz do końca.
-Trenerze to ile jest w końcu rund? Nawet nie wiem jak rozłożyć siły.
-Dla ciebie najważniejsze jest by ostatnia runda nie była twoją ostatnią. Sędzia przerywa walkę gdy jeden z zawodników poddaje, traci przytomność albo umiera. To od ciebie zależy jak to skończysz. Chodź już czas, pamiętaj masz większy zasięg, twardą głowę i szybkie nogi, pamiętaj cały czas praca na nogach, nie lekceważ go...Harry nie pamiętał dalszych słów trenera, dopiero teraz dotarło do niego, że za chwilę będzie walczył o swoje życie. Teraz nie pieniądze były najważniejsze, teraz liczyło się by przeżyć a co się z tym wiązało nie mógł przegrać tej walki. Wchodząc do klatki na małej trybunie zobaczył swojego chłopaka z kolorową kartką A4, na której narysowany był banan z rękami w bokserskich rekawicach. Na górze znajdował się napis "Go Harry" i choć wyglądało to zabawnie a może nawet wręcz idiotycznie, to Louis się tym nie przejmował. Pierwszy raz był na walce chłopaka i chyba nie sądził, że będzie tu taka atmosfera, przecież to miał być zwykły sparing a ludzie wokół niego wymieniali się kasą robiąc zaklady. Tylko on stał zagubiony jak przedszkolak na imprezie w liceum, dopiero gdy usłyszał gong rozpoczynający walkę wyzbył się jakiegokolwiek zażenowania, kibicował głośno chcąc dać swojemu ukochanemu trochę wsparcia.
CZYTASZ
Fighter - Larry
FanfictionSport nie jest dla mięczaków, trzeba mieć jaja aby móc wyjść na ring i zwyczajnie obić komuś mordę. Ale co dzieje się w sytuacji kiedy musisz walczyć o przetrwanie? W boksie nie ma czasu na taktykę, liczy się refleks, spryt, siła i oczywiście twarda...