23. Chłopak w kwiecistych spodenkach

107 14 3
                                    

Kilka minut przed czasem czekał pod halą, wypatrując mężczyzny z którym miał wejść na teren obiektu. Wejścia są już otwarte kilkanaście minut a czarnowłosego nie było widać na horyzoncie. Na szczęście w końcu się pojawił stając przed Louisem w skórzanej kurtce z naszywkami.
-Przepraszam za spóźnienie kolego, chyba jedzie tu całe miasto, korki są aż do samego mostu.
-Nie szkodzi, nawet nie sądziłem, że na prawdę się tu pojawisz. Spójrz, nie znam twojego imienia, więc niby czemu nie miałbyś mnie wystawić? Na świecie nie ma ludzi, którzy robią coś ot tak bezinteresownie.
-Zayn Malik, a ty Louis...
-Tomlinson, czekaj skąd znasz moje imię?
Serce chłopaka zabiło nieco szybciej pod presją, miał tylko ułamki sekund na wymyślenie czegoś racjonalnego, by cały plan nie poszedł na marne, na szczęście jego cwaniacki umysł tym razem nie zawiódł.
-Identyfikator w pracy...
Louis pacnął się dłonią w czoło szepcząc ciche : "no tak"
-Wchodzimy? Chce zobaczyć wszystkie walki nie tylko tą tego przystojniaka, zobacz mam nawet plakat, myślisz że mi go podpisze?
-Myślę, że tak ale nie licz na wiele więcej czytałem, że jest bardzo zakochany.
Brawo Louis... Nadal myślisz, że Harry cię kocha, pomimo tego ile czasu upłynęło od waszego ostatniego spotkania. Głowa szatyna ostatnio co raz częściej podpowiadała mu takie myśli, może to był ten moment gdzie powinien odezwać się do Harry'ego? Może w jakiś sposób uda im się po wolnymi krokami odbudować, to co kiedyś ich łączyło? Szanse na to były raczej niewielkie, ale przecież zawsze można próbować.
Przed wejściem na halę wysłał do wysokiego chłopaka którego smsa:
"Powodzenia dzisiaj " i Harry skłamałby mówiąc, że wcale nie widzi światełka w tunelu czytając tą wiadomość. Dlaczego często w życiu wielu ludzi zdarzają się sytuacje, które są naprawdę takie skomplikowane? Czy życie nie może być czarne lub białe? Chyba nie, przecież wtedy wszystko było by nudne i monotonne, a nie na tym ma polegać życie. Każdy z nas musi przeżyć chwile załamania oraz chwile uniesienia, dzięki temu wszystko nabiera kolorów i to głównie od nas zależy jak będziemy wykorzystywać to co daje nam los.

Louis był w szoku siedząc blisko ringu obok Zayna, który co chwilę krzyczał coś o gardzie, prostych, sierpowych i innych dziwnych rzeczach związanych z bokiem. Był pewien iż chłopak naprawdę zna się na tym sporcie, nie wiedział tylko jak dobrze toczy się jego kariera. Wiele razy oglądał walki Harry'ego ale za cholerę nie mógł zapamiętać nazw tych wszystkich ciosów, z resztą czy było mu to do czegoś potrzebne?
Zawodnicy kolejno pojawiali się na ringu a po walce z niego schodzili, jedni o własnych siłach inny z pomocą medyka. Louis wolał nie myśleć o tym, że za kilkadziesiąt minut Harry może być w naprawdę kiepskim stanie. Przecież jeśli byłby po walce bardzo poobijany nawet nie będzie miał kogoś kto zrobi mu ciepłą kąpiel albo herbatę.
Szatyn z pewnością nie chciał by tą osobą mógł być Zayn ale patrząc na jego urodę chyba trzeba być ślepym by nie zauważyć jego piękna. Chłopak szybko wyrzucił z głowy dziwne myśli i skupił się na kolejnym starciu, nie ważne było kto był w ringu przy każdym ciosie Louis zamykał oczy by nie patrzeć na wykrzywione z bólu twarze i krew, która pojawiała się na twarzach zawodników.
Wreszcie nadszedł kluczowy moment gali, od pierwszej walki o pas dzieliły ich tylko minuty, chłopak postawił sobie za cel nie zamykanie oczu i ciągły doping dla Stylesa. To ostatnie na pewno nie będzie trudne mając przy sobie takiego fana jak Zayn, atmosfera kibicowania wyzwala się w każdym w obrębie kilku metrów.
Po prezentacji zawodników nadszedł czas na pierwszą rundę, czarnowłosy chłopak tłumaczył coś o zapoznaniu się z rywalem i obmyśleniu dokładnej taktyki, jednak dla Louisa było to kompletnie nie zrozumiałe. Harry co chwilę obrywał w twarz lub brzuch, wszystko wskazywało na to, że nie ma pojęcia co się wokół niego dzieje. Gong kończący rundę uratował go przed leżeniem na deskach, będąc blisko ringu dobrze słyszeli krzyki trenera, niestety Harry był zamroczony ciosami przeciwnika i docierało do niego mało informacji. Louis nie mógł pozwolić by Harry w tym stanie pojawił się na ringu, to mogło być dla niego naprawdę niebezpieczne ale jakie miał możliwości? Przecież jeśli spróbuje dostać się na ring, ochrona zaraz go złapie i nie będzie to miłe doznanie.
Po chwili postanowił postawić wszystko na jedną kartę, jeśli nie może tego przerwać zrobi wszystko by dać wsparcie dla swojego byłego chłopaka.
Stanął na swoim krzesełku i zaczął głośno krzyczeć w stronę ringu, po chwili obok niego znalazł się Zayn z wymyślonymi hasłami dopingu.

"Chociaż w kwiaty spodnie ma,
Spuści łomot ci raz dwa"

"Harry nie bądź baba,
To zaproszę cię na kebeba."

Takim i jeszcze dziwniejszym tekstom nie było końca do chwili gdy Harry zrobił coś czego zabraniano mu już od pierwszych walk, odszukał na trybunach znajomą twarz by wiedzieć, że naprawdę musi to wygrać.
Nie była to popisowa walka ale udało mu się wygrać, trafił przeciwnika w najmniej spodziewanym momencie i w chwili gdy oponent upadał zadał mu serię niszczących ciosów. Zawodnik wg sędziego nie był w stanie kontynuować walki a tym samym Harry zdobył swój pierwszy pas.

Fighter - LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz